Leeds United, czyli „Messi wykresów Championship”. Klich i spółka są drużyną z innej ligi

Liverpool drugiej ligi – właśnie tak można nazwać Leeds United. Klub, który głównie w latach ’90. i na początku XXI wieku stał się jednym z symboli angielskiej piłki, popadł w przeciętność. Tak jak kibice „The Reds” mówią co sezon, że „to będzie ten rok”, tak fani Leeds wciąż liczą, że ich ulubieńcy w końcu – po 15 latach – przywrócą klub do angielskiej elity. Od jakiegoś czasu nie są to nadzieje na wyrost. Leeds ma wszystko, by tego dokonać.

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!

Po wielu perturbacjach, czy to z trenerami, czy z właścicielem, na początku 2017 roku coś zaczęło się zmieniać. Włoch Andrea Radrizziani przejął klub (najpierw 50%, potem resztę) i widać było, że sprawowana funkcja wychodzi mu dużo lepiej, niż poprzednikowi – Massimo Cellino. Coraz bardziej przemyślane transfery, dobre relacje z kibicami, plan, który miał ręce i nogi. To wszystko jednak nie wystarczyło, by znacznie zmienić wyniki – Leeds wciąż było drużyną środka tabeli. Przełomem, który trwa do dziś, okazało się dosyć szokujące zatrudnienie Marcelo Bielsy.

„El Loco” to trenerski geniusz. Nie da się inaczej nazwać faceta, dla którego piłka jest wręcz narkotykiem, a którego filozofię chłoną najwięksi trenerzy świata. Obsesja doskonałości ma jednak swoje wady, bo Argentyńczyk nie jest elastyczny. Nie znosi sprzeciwu, klub musi funkcjonować tak, jak on tego oczekuje, a zawodnicy bez przerwy muszą wypełniać wszystkie założenia taktyczne. Nieważne, że są najprościej mówiąc „zajeżdżani” i na koniec sezonu ich akumulatory się wyczerpują. Tak było w Bilbao, tak było w Marsylii, tak było także… w Leeds.

Już rok temu po bardzo dobrym początku sezonu chwaliliśmy drużynę „Pawii”, zapowiadając dość odważnie, że to może być „ten rok”. Do świąt wszystko faktycznie wyglądało imponująco, niestety przyszła zapaść. Najpierw delikatna, pod koniec sezonu już bardzo wyraźna. Stało się jasne, że Leeds straci pierwsze miejsce na rzecz rozpędzonego Norwich, ale przecież to nie było najważniejsze – do Premier League awansują bezpośrednio dwie najlepsze drużyny. Rywale z kolejnych miejsc przez jakiś czas także sprawiali wrażenie, jakby nie chcieli wyprzedzić podopiecznych Bielsy. Szczęście ostatecznie się skończyło, „The Whites” zajęli trzecie miejsce, a w pierwszym barażowym dwumeczu ulegli szóstemu na koniec sezonu Derby County, prowadzonego wtedy przez Franka Lamparda.

Misja, która miała być wręcz obowiązkiem, znów się nie powiodła. Widmo problemów stało się poważniejsze, kiedy dość głośno zaczęło mówić się o możliwym odejściu Marcelo Bielsy. W końcu drugi rok w Championship dla takiego trenera mógł być już przesadą. Tym bardziej, że interesować miały się nim m.in. ekipy z Serie A. Najlepiej opłacany trener zaplecza Premier League dość długo czekał na informacje o tym, jak wygląda sytuacja finansowa klubu. Musiał wiedzieć, czy latem będzie mógł liczyć na odpowiednie wzmocnienia i wsparcie w dążeniu do wiadomego celu. 64-latek ostatecznie postanowił zostać, dodając przy tym, że jego misja jeszcze się nie skończyła.

Transfery nie muszą być drogie. Mają być dobre

Kluby Championship, mimo że od Premier League dzieli je dosłownie kawałeczek, nie mogą sobie pozwolić na wydawanie wielkich pieniędzy. Dodatkowo muszą bronić się przed zakusami tych mocniejszych, możniejszych – jeśli jakiś zawodnik wyjątkowo błyszczy, istnieje duże ryzyko, że będzie chciał odejść. Tak jak przed rokiem klub opuścił najlepszy strzelec, Chris Wood, tak i tego lata musiano zaakceptować utratę Kemara Roofe’a. Co roku trzeba zastępować jakieś kluczowe ogniwo. Odszedł także Pontus Jansson, czyli dotychczasowy filar defensywy. Zawodnik, który nie dogadywał się najlepiej z trenerem, ostatecznie został „wypchnięty” do Brentford. Biorąc pod uwagę transfery do klubu, nie wydano zbyt dużych pieniędzy. Dokładniej mówiąc, nie wydano ich… wcale. Kibice Leeds mimo tego nie mogą narzekać, bo na Elland Road zameldowali się zawodnicy, którzy naprawdę dadzą dużo jakości. W ramach wypożyczenia z Arsenalu przywędrował robiący już „robotę” Eddie Nketiah, a z Wolverhampton na takiej samej zasadzie trafił Helder Costa.

Początek sezonu może sugerować, że z wszystkimi decyzjami trafiono wręcz idealnie. Co prawda „Pawie” odpadły we wtorek z Carabao Cup, ale był to jeden z tych meczów, na które wychodzi się w większości rezerwowym składem, by sprawdzić pewne warianty, rozwiązania i”powalczyć o porażkę”. Drużynie skupionej na Championship, która ma do rozegrania 46 ligowych kolejek, „Puchar Myszki Miki” naprawdę nie jest do niczego potrzebny. Leeds zremisowało 2:2 ze Stoke, by ostatecznie odpaść po rzutach karnych (przyzwoity oficjalny debiut zaliczył 18-letni Mateusz Bogusz).

Wszystko złożyło się dość zabawnie, bo był to kolejny mecz między tymi drużynami na przestrzeni czterech dni. W tym pierwszym, „ważniejszym”, rozgrywanym w ramach rozgrywek ligowych, Leeds pojechało na Bet365 Stadium i rozniosło gospodarzy w pył. 3:0 było najmniejszym wymiarem kary, a przy odrobinę lepszej skuteczności wynik mógłby być nawet dwukrotnie wyższy. Po pięciu kolejkach Leeds ma 10 bramek strzelonych, dwie stracone (obie w pierwszych dwóch kolejkach) i niemal komplet punktów. Niemal, bo po drodze od zwycięstwa do zwycięstwa przydarzył się dość pechowy remis z Nottingham Forest, w drugiej serii gier.

Ręka Bielsy wyczuwalna na odległość

Jak gra Klich i spółka? Już rok temu z łatwością można było zauważyć, że nie jest to angielska „rąbanka”, a naprawdę gra w piłkę nożną – i to ładną. Szybkie zmiany potrafią jednak wprowadzić delikatny zamęt i nie zawsze wychodzą tak, jak się chce. Może właśnie dlatego należy oczekiwać, że drugi rok będzie jeszcze lepszy. Na ten moment wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że właśnie tak się dzieje. Współczynniki „x” – wiele osób docenia to, jak dokładnie potrafią oddawać boiskowe wydarzenia, dla innych jest to kolejny niepotrzebny wynalazek, bo „piłka i tak jest grą losową”. Obie strony mają po części rację, ale i tak warto przyjrzeć się porównaniu drużyn Championship po pięciu kolejkach. Przygotowano wykres spodziewanych bramek strzelonych w ich trakcie (xG) oraz spodziewanych bramek traconych (xGA). Pokazuje on jak naprawdę wygląda ofensywa i defensywa poszczególnych drużyn. Możemy dzięki temu porównać „suche” wartości z rzeczywistym stanem i zobaczyć, czy dana drużyna ma pecha, szczęście, czy po prostu punktuje tak, jak gra. Leeds należy do ostatniej grupy, a na wykresie jest niczym Messi – trzeba go szukać daleko od reszty stawki. To po prostu inny poziom.

Żeby nie być gołosłownym i nie opierać się jedynie na takich liczbach, warto spojrzeć na te z boiska. Wspomniany mecz sprzed tygodnia, wygrany 3:0, był czwartym z rzędu, w którym Kiko Casilla (bramkarz Leeds) zaliczył więcej celnych podań niż jakikolwiek zawodnik rywala. To pokazuje nie tyle różnicę w kulturze i poziomie gry, ale wręcz przepaść. Mało? W pierwszych czterech meczach sezonu rywale „The Whites” wymienili w polu karnym Leeds sześć podań. Nie każdy z nich. Sześć ŁĄCZNIE. Jest to najlepsza możliwa zapowiedź i zachęta do obejrzenia dzisiejszego meczu, w którym „Pawie” podejmą na Elland Road Swansea. Obie ekipy prowadzą w tabeli mając na koncie po 13 oczek, będąc do tego dwoma z czterech ekip, które jeszcze nie doznały porażki. Czy dziś dla którejś z nich się to zmieni? Czy Leeds na tle nawet takiego rywala, który niedawno grał w Premier League (podobnie jak Stoke), kolejny raz potwierdzi jak niesamowicie jest mocne? Początek meczu już o 16:00.

W tym wszystkim nie da się niestety nie wspomnieć znów o tym, że Leeds to ekipa Bielsy. Świetna, będąca ponad resztę, ale dająca z siebie wszystko w każdym spotkaniu. Czy nie będzie tak, że na pewnym etapie paliwo się skończy, a jazda na rezerwie znów wprowadzi nerwowość i gorsze wyniki? Mamy nadzieję, że nie. Leeds zasługuje, by po 15 latach męki wrócić do elity, a elita potrzebuje tak uznanych marek. Pojedynki „The Whites” z Manchesterem United czy Liverpoolem były czymś pięknym. Marcelo Bielsa wprowadzający klub z taką historią do Premier League, a następnie grający w niej wciąż tak zjawiskowy futbol – to byłoby coś. Jeśli Wolverhampton potrafił pewnie awansować, a następnie być tak rewelacyjnym beniaminkiem, może Leeds też uda się pójść tą drogą?

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!