Legenda Manchesteru zabrała głos: Rooney wciąż jest ważny dla klubu i reprezentacji

rooney-balls

Nie sposób przejść obojętnie obok tegorocznych występów Wayne’a Ronneya. Snajper z Old Trafford stale rozczarowuje swoją dyspozycją i coraz częściej w trakcie najważniejszych meczów zajmuje pozycję siedzącą. Jako pierwszy na boczny tor odsunął go Jose Mourinho, teraz sytuacja jeszcze się pogorszyła, ponieważ śladami portugalskiego trenera poszedł selekcjoner Anglików, Gareth Southgate. W obronie napastnika postanowił stanąć Paul Scholes, który nie ma wątpliwości, że Rooney przyda się jeszcze Manchesterowi United i drużynie narodowej.

Legendarny pomocnik „Czerwonych Diabłów” uznał, że nie warto kopać leżącego, i wyciągnął w jego kierunku pomocną dłoń. Oczywiście sam Scholes nic nie wskóra, ale w czerwonej części Manchesteru wiele osób liczy się z jego zdaniem. – Wayne jest częścią Manchesteru United i naszej reprezentacji od 15 lat, dzięki temu cieszy się olbrzymim szacunkiem i wciąż ma rolę do spełnienia. Ostatnio roi się od spekulacji na temat tego, gdzie zagra w przyszłym sezonie. Mam jednak nadzieję, że pozostanie w Manchesterze i powalczy o miejsce w wyjściowej jedenastce. Scholes stanął murem za swoim byłym boiskowym kolegą i okazał mu wsparcie, którego 31-letni napastnik na pewno teraz potrzebuje.

W wypowiedzi Scholesa rzuca się w oczy słowo „szacunek”. Po pierwsze, Rooney świętym raczej nie zostanie i patrząc na pozaboiskowe kwestie, trudno pokusić się o stwierdzenie, że dla młodszych piłkarzy mógłby być wzorem do naśladowania. Analizując wypowiedź Scholesa, można też dojść do wniosku, że Rooneyowi należy się coś za zasługi, czyli całokształt dotychczasowej pracy. Takie argumenty mogą decydować, ale w przypadku przyznania komuś Nagrody Nobla, jeśli zastanawiamy się jednak nad miejscem w czołowej jedenastce jednej z najsilniejszych europejskich reprezentacji, są one nie na miejscu. Rooney przede wszystkim powinien zacząć wypracowywać okazje strzeleckie i sam je wykorzystywać, a z tym ma niemałe problemy. W lidze spędził już na boisku 994 minuty, a w tym czasie zdołał strzelić tylko dwie bramki. Zdecydowanie lepiej spisywał się w Lidze Europy. Był jednym z najlepszych zawodników „Czerwonych Diabłów” w fazie grupowej, ale później nie dostał już od Jose Mourinho ani jednej szansy.

Coraz gorzej wygląda też sytuacja Rooneya w reprezentacji Anglii. Garteh Southgate nie znalazł dla niego miejsca na liście powołanych na eliminacyjny mecz z Litwą i prestiżową, choć towarzyską, potyczkę z Niemcami. Selekcjoner Anglików zaznaczył jednak, że nie zamierza zamykać drzwi przed Rooneyem, czeka tylko na jego powrót do wyższej formy.

Po nieudanym Euro 2016 Rooney nie stracił opaski kapitana, w trzech z czterech pierwszych meczów kwalifikacyjnych do przyszłorocznego mundialu przewodził swoim kolegom na boisku i w szatni. Warto zaznaczyć, że kończyły się one sukcesem, a potknięcie nastąpiło właśnie w tym jedynym meczu, w którym Rooney kapitanem nie był (wszedł wówczas na ostatnie 17 minut). Nie należy nazywać go jednak nazywać talizmanem, ponieważ udział w zdobywanych bramkach miał niewielki. Chyba że to sama jego obecność na boisku dodawała jego kompanom wiary we własne umiejętności i wtedy argumenty Scholesa zaczęłyby nabierać na wartości. Czy rzeczywiście taka zależność istnieje? Litwini i grający o pietruszkę Niemcy nie są chyba ekipami, które dałyby nam odpowiedź na to pytanie.

 

Komentarze

komentarzy