Kraj, który wychował dziesiątki, setki gwiazd światowego futbolu, a na koniec i tak musi polegać tylko na jednym zawodniku. Leo Messi znowu wybawił swoich kolegów z opresji i dał awans na mundial. Argentyńczycy do ostatnich chwil drżeli o wyjazd do Rosji, ale się udało za sprawą geniuszu Messiego. Hat-trick w decydującym meczu musi smakować doskonale. Na pewno dużo lepiej niż porażki, które zabrały wszystko Chilijczykom i Paragwajczykom. Finał eliminacji w Ameryce Południowej oddał cały ich przebieg – ogromny chaos, ale dzięki niemu było mnóstwo emocji!
Niecałe 40 sekund wystarczyło Ekwadorowi na zadanie konkretnego knockdownu Argentynie. Drugi najszybszy gol eliminacji w strefie CONMEBOL i zrobiło się sensacyjnie. Romario Ibarra, akcja rodem z konsoli i „Albicelestes” musieli mieć ciepło, a nawet można by sparafrazować śp. Pawła Zarzecznego, który niegdyś dał tytuł „Sraczka w Legii”, tak tutaj przez kilka minut wystarczyło wstawić Argentynę zamiast Legii… Ale wszystko w swoje ręce wziął Leo Messi. Najpierw z pomocą Di Marii, a później już sam lub przy udziale defensywy Ekwadoru.
Znowu jednak nic nie działało w zespole Sampaolego. Benedetto czy Di Maria w podstawowym składzie, to nie są dobre pomysły, ale na ten moment były szkoleniowiec Sevilli ma spokój. Do czerwca, bo wcześniej zapewne znowu będzie tysiąc pożarów podczas sparingów, ale to będą mecze przygotowujące do mistrzostw, tych samych, na które cudem udało się awansować. Cudem, a raczej geniuszem Messiego!
Wielu kibiców będzie niepocieszonych z braku awansu Chilijczyków. Przez ostatnie lata – od ery Bielsy – zaskarbili sobie przychylność kibiców na całym świecie, dzięki swojej bezkompromisowej i ofensywnej grze. Ale tak jak trzy lata temu podczas mistrzostw w Brazylii nie udało się ograć „Canarinhos”, tak i teraz w decydującym momencie zabrakło sił. Niestety, w czerwcu przyszłego roku nie ujrzymy Alexisa Sancheza czy Arturo Vidala, ale również nie usłyszymy słynnego na cały świat przesłania.
Wielką plamę dał Paragwaj. Kilka dni temu wyszarpana wygrana w Barranquilli, gdy w ciągu kilku minut był w stanie wyciągnąć z 0:1 na 2:1 i perspektywa domowego meczu z Wenezuelą. To nie mogło się nie udać… a jednak! Porażka 0:1 i koniec marzeń o Rosji. Bezpośredni awans uzyskałby tylko dzięki jakiejś kanonadzie goli, ale nawet zwyczajne zwycięstwo jedną bramką zapewniało baraż, w którym przeciwnikiem byłaby Nowa Zelandia…
„All Whites” zagrają z Peruwiańczykami. Tutaj, żartując, doszło do „spółdzielni” z Kolumbią. Remis 1:1, który zadowala jednych i drugich. „Cafeteros” awansowali bezpośrednio, a „Incas” za miesiąc mogą, a raczej powinni, dołączyć do grona finalistów mundialu. Wszystko mogło się potoczyć inaczej, gdyby nie jeden rzut wolny. Rzut wolny pośredni dla Peru (zwróćcie uwagę na podniesioną rękę sędziego), który zamienił na gola Jose Paolo Guerrero, ale gdyby piłki nie dotknął David Ospina, to gol nie mógłby zostać uznany i wtedy w przypadku wygranej Kolumbii, to Chile zagrałoby w barażach!
Paolo Guerrero de falta: Peru 1×1 Colômbiapic.twitter.com/9dTygPSZzz
— Goleada Info (@goleada_info) October 11, 2017
Co ciekawe, dwóch strzelców wpisało się do historii swoich reprezentacji. James Rodriguez prześcignął Faustino Asprille i z 21 bramkami wszedł na podium najlepszych strzelców kadry, a mowa o roczniku 1991! Z kolei Paolo Guerrero strzelił 33. gola i jest numerem jeden w swoim kraju.
Urugwaj nie miał prawa nie awansować, choć początek meczu z Boliwią był dość szokujący. Samobójczy gol Gastona Silvy, który nazwać absurdalnym, to mało… Później jednak ciosy Caceresa i Cavaniego, a w drugiej połowie dobijał Luis Suarez i jeszcze kolejny samobój, tym razem Godina. „Los Charruas” dopełnili formalności i zajęli drugie miejsce w grupie.
Gol contra!
Uruguai 0x1 Bolivia (siga: @HTE__Sports) pic.twitter.com/hhPHyYF2Xe
— Siga: @HTE__Sports (@gols_HTE) October 10, 2017
I pomyśleć, że po powiększeniu liczby drużyn będzie łatwiej się dostać na mistrzostwa świata, co jednocześnie zburzy emocje w strefie CONMEBOL. Może poziom tych eliminacji nie był topowy, ale pod względem emocji strefę europejską pobili na głowę kilkukrotnie i tego będzie brakować przy okazji najbliższych przerw reprezentacyjnych!