Odkąd na Stamford Bridge ponownie pojawił się Frank Lampard, wszystko wydaje się zmierzać w dobrą stronę. Trener ma jasno określony cel i obrany kierunek, w którym chce zmierzać ze swoimi nowymi podopiecznymi. Jakich metod używa, by tego dokonać?
W ostatnich latach wielu trenerów zmagało się z problemami, spowodowanymi zmianą pokoleniową. Młodzi zawodnicy znacznie różnią się od swoich starszych kolegów po fachu. Chcą większej wolności, nie tolerują „bata” nad sobą, żyją w świecie social mediów i technologii. Jeśli menedżer nie jest w stanie tego zrozumieć i dostosować się do zmieniającego się świata, będzie miał „pod górkę”.
Mimo tych wszystkich znaków czasu, nie zmienia się jedno – wszędzie potrzeba nieco zasad i dyscypliny. Z tego założenia wychodzi także Frank Lampard, który w szatni pełnej najróżniejszych charakterów i młodych, wschodzących „gwiazdek”, postanowił jasno pokazać, jakie rzeczy nie będą tolerowane. W razie złamania zasad, piłkarze muszą liczyć się ze stratami finansowymi…
Na liście podpisanej przez 41-letniego Anglika, pochodzącej z końcówki sierpnia, możemy zauważyć główne 12 punktów. Najciekawsze i „najboleśniejsze” z nich? Z pewnością te dotyczące treningów. Spóźnienie się na start zajęć skutkuje karą w wysokości 20 tysięcy funtów. Niezgłoszenie choroby bądź innej niedyspozycji wcześniej niż półtorej godziny przed treningiem, to z kolei wydatek rzędu 10 tysięcy.
Szczególnie ważne są także detale dotyczące spotkań drużyny. Każda minuta spóźnienia to 500 funtów kary, z kolei kiedy jakiemuś delikwentowi na takim meetingu zadzwoni telefon, będzie on musiał wyłożyć tysiąc funtów. Ważne jest także wywiązywanie się z tzw. „obowiązków korporacyjnych”, czyli wszelkich akcji organizowanych przez klub, branie udziału w wyznaczonych konferencjach etc. Każda odmowa lub po prostu niepojawienie się na takim wydarzeniu, skutkuje karą 5000 funtów. Po nieuregulowaniu „należności” w ciągu 14 dni, kwota kary ulega podwojeniu.
Dużo? Mało? Jak uważacie, czy regulamin zatwierdzony przez Franka Lamparda jest rozsądnym rozwiązaniem w dzisiejszych czasach? Przy obecnych zawodnikach trudno wstrzelić się w odpowiedni zakres tak, by nie był ani zbyt surowy, ani zbyt pobłażliwy. Czy w Chelsea udało się znaleźć złoty środek?