Liverpool bezbramkowo zremisował z Arsenalem. Sprawa awansu rozstrzygnie się w Londynie

Nie zobaczyliśmy dzisiaj bramek na Anfield. Pomimo faktu, że Liverpool przez znaczną część meczu grał z przewagą jednego zawodnika, to jednak nie był w stanie zdominować spotkania. 

Arsenal znów w dziesiątkę

Od pierwszych minut spotkanie było dość wyrównane. Zarówno Liverpool, jak i Arsenal starali się stworzyć zagrożenie pod bramką rywala, jednak w kluczowych momentach brakowało skuteczności. Jedną z pierwszych groźniejszą okazji dla Liverpoolu sprokurował Aaron Ramsdale, gdy wybijając piłkę trafił prosto w Fabinho. Po odbiciu się od brazylijskiego pomocnika futbolówka wylądowała jednak poza linią końcową boiska.

Sytuacja Arsenalu skomplikowała się nieco w 24. minucie, gdy czerwoną kartką ukarany został Granit Xhaka. Kanonierzy najpierw przeprowadzili groźną akcję prawym skrzydłem, jednak po jej fiasku Liverpool przypuścił kontratak, w wyniku którego Szwajcarski pomocnik musiał ratować się faulem. Arsenal czekała ponad godzina gry w osłabieniu.

Pozostała część pierwszej połowy przebiegła pod dyktando Liverpoolu, który zamknął Kanonierów pod własną bramką. Podopieczni Mikela Artety ograniczyli się do dwóch kontrataków, jednak żaden z nich nie sprawił, że Allison musiałby interweniować. Pierwsza połowa zakończyła się rezultatem 0:0, a żadna z drużyn nie zapisała na swoim koncie celnego strzału.

Jeden celny strzał

Druga połowa przebiegać miała pod dyktando The Reds, ale rzeczywistość wyglądała zgoła inaczej. W pierwszych fragmentach drugiej części spotkania, to Kanonierzy wydawali się drużyną, która może jako pierwsza zdobyć bramkę. Arsenal atakował znacznie częściej i bywały momenty, w których trudno było określić która z drużyn gra dzisiaj w osłabieniu.

Podopieczni Mikela Artety byli za to drużyną, która jako pierwsza oddała w dzisiejszym meczu celny strzał. Przed dogodną okazją strzelecką stanął Bukayo Saka, jednak w kluczowym momencie górą był Allison. Im bliżej było końca meczu, tym częściej przy piłce znajdował się Liverpool. Piłkarze Jurgena Kloppa bardzo długo nie potrafili jednak stworzyć rzeczywistego zagrożenia pod bramką Aarona Ramsdale’a.

W końcówce spotkania przed szansą na zapewnienie The Reds wygranej stanął Minamino, ale Japończyk nie trafił na pustą bramkę. Liverpool atakował z dużą determinacją nawet w końcówce doliczonego czasu gry, ale na nic się to zdało i do końca spotkania wynik nie uległ zmianie.

Liverpool – Arsenal 0:0 

Komentarze

komentarzy