Może nie każdy o tym pamięta, ale jeszcze przed erą Manchesteru United to właśnie Liverpool był absolutnie najbardziej utytułowaną drużyną na Wyspach. Do końca XX wieku można było nawet twierdzić, że najlepszą w historii. Od początku lat 90′ niestety trochę się pozmieniało.
Powiedzieć, że Liverpool na swoje 19. mistrzostwo czeka już ponad ćwierć wieku, to nic nie powiedzieć. Na osłodę dla kibiców trafiły się pojedyncze sukcesy w Europie i w krajowych Pucharach, ale w ostatnich latach nawet o to trudno. Do klubowej gabloty od 2006 roku trafiło tylko jedno trofeum – wywalczony siedem lat temu Puchar Ligi. Dla kibiców starszej daty, którzy pamiętają czasy sprzed ponad 30 lat, musi być to trudny okres.
Wydawałoby się, że jeśli forma realnie nie pozwalała walczyć z najlepszymi w lidzie i Europie, najlepszym wyjściem byłoby przyłożenie się właśnie do krajowych pucharów. W końcu lepszy rydz, niż nic. Okazuje się, że jeśli wzięlibyśmy pod uwagę FA Cup (ten bardziej prestiżowy puchar) w ostatnich 15 latach, Liverpool nie bije się o niego z jakimś wyraźnym zaangażowaniem.
We wspomnianym okresie „The Reds” etap ćwierćfinałów osiągali tylko trzykrotnie. Jeśli już to się udało, raczej „wchodzili na grubo”. W końcu w 2006 roku triumfowali, a sześć lat później byli w finale. To jednak trochę za mało, zważywszy na to, że nawet Millwall częściej znajdowało się w czołowej ósemce, bo aż czterokrotnie (włącznie z obecnym rokiem). Jak na klub ze zdecydowanie niższej półki, wynik doprawdy imponujący.
Statystyka Liverpoolu może być tym bardziej zawstydzająca, jeśli weźmiemy pod uwagę występy innych drużyn z czołówki Premier League. W analogicznym okresie Manchester United doszedł do jedenastu ćwierćfinałów, Chelsea dziesięciu, Arsenal ośmiu, a City i Tottenham – sześciu. Pół żartem, pół serio można stwierdzić, że Liverpool robi to celowo, by „skupić się na lidze”. O ile w większości przypadków można było się z tego śmiać, o tyle w tym roku takie posunięcie byłoby całkowicie zrozumiałe. Czy to się opłaci, przekonamy się po 38. kolejce. Przypomnijmy, że podopieczni Kloppa w tym sezonie pożegnali się z EFL Cup i FA Cup już w pierwszych meczach.