Ostatnie wyniki Liverpoolu mogą powodować u fanów „The Reds” bezsenne noce. Ekipa Juergena Kloppa w ciągu ostatniego tygodnia odpadła z dwóch krajowych pucharów oraz znacznie utrudniła sobie walkę o mistrzostwo Anglii. Nic więc dziwnego, że władze Liverpoolu reagują dość irracjonalnie na ostatnie wydarzenia. Natychmiastowe ściągnięcie Sadio Mane z Pucharu Narodów Afryki jest tego idealnym dowodem.
Cztery porażki, trzy remisy i zaledwie jedna wygrana – tak w styczniu nowego roku radzili sobie podopieczni niemieckiego szkoleniowca. Liverpool w miesiąc przegrał możliwość wywalczenia dwóch krajowych pucharów, zaś we wtorek może całkowicie pogrzebać swoje realne szanse na mistrzostwo Anglii, jeśli tylko nie zdoła zwyciężyć z Chelsea na Anfield. Kryzys ekipy z Liverpoolu nastąpił mniej więcej w czasie, kiedy to na Puchar Narodów Afryki wyjechał Sadio Mane. Czy to jednak tylko brak Senegalczyka jest jednym problemem drużyny Kloppa?
Odpowiedź jest prosta – nie. Dlatego może dziwić tak nagły zwrot w sprawie powrotu Mane do klubu. Oczywiście Senegal odpadł wczoraj z turnieju (skądinąd po niewykorzystanym decydującym karnym przez Mane w ostatniej serii „jedenastek”) i naturalne jest, że piłkarz może już wrócić do klubu. Mimo to taka decyzja jest niezbyt rozważna. Na pewno skrzydłowy może czuć po turnieju ogromne zmęczenie, rozgrywając w Afryce trzy mecze w ciągu 12 dni. Oczywiście taka regularność spotkań to nic nadzwyczajnego, jednak musimy doliczyć przeloty czy udział we wcześniejszych przygotowaniach. To normalne, że piłkarz powinien mieć minimum tydzień na regenerację. Mimo to takiej nie otrzyma, a po 24-latka wyfrunie specjalny odrzutowiec. Przypomnijmy, że na podobną zagrywkę Liverpool zdecydował się w listopadzie, aby wcześniej po zgrupowaniach na kadrę do klubu wrócili Coutinho oraz Firmino.
Władze Liverpoolu jasno stwierdziły, że ich zawodnik powinien jak najszybciej wrócić i pomóc klubowi. Jak podają dziennikarze Telegraph, Mane ma się znaleźć w kadrze już na wtorkowe starcie z Chelsea. Nie sądzimy oczywiście, że wyjdzie w podstawowym składzie, ale to więcej niż pewne, że Klopp umieści go na ławce rezerwowych. W przeciwnym razie po co byłby ten cały cyrk?
Na absencję Mane w jakimś tam stopniu narzekał ostatnio sam Klopp, twierdząc, że szanuje tradycję turnieju, jednak jego termin powinien ulec zmianie: – Wiedzieliśmy o tym turnieju wcześniej, tak jak inne zespoły. Brak Mane nie jest żadnym wytłumaczeniem naszej gry. Mamy wielki szacunek do tego turnieju. Mimo to nie podoba mi się, że jest on rozgrywany w środku naszego sezonu.
W czasie nieobecności Mane, Liverpool spadł na czwartą lokatę w Premier League i we wtorek powalczy o życie w wyścigu o mistrzostwo. Juergen Klopp w wywiadzie kilka dni temu przyznał, że jego celem po dość zaskakującej porażce ze Swansea jest już TOP4. Może to nieco dziwić, choć z drugiej strony patrząc na to, jak radzi sobie Chelsea – taka rozwaga nabiera sensu.