Lovren królem defensywy. Sakho na wylocie?

Delikatnie mówiąc, kibice angielskiej Premier League, których nie budzi co poranek „You’ll never walk alone” i którzy wciąż pękają ze śmiechu na widok ostrzeżenia przed poślizgnięciem, bardzo chętnie wypominają ubiegłoroczny sezon fanom Liverpoolu. „The Reds” zrobili absolutnie wszystko, by nie zagrać w Lidze Mistrzów i poza serią 12. meczów bez porażki, z przyjemnością zapomną o zeszłorocznej kampanii. Tegoroczną zaczęli od wygranej ze Stoke City na wyjeździe, ale demony przeszłości jeszcze przez jakiś czas będą się na Anfield pojawiać.

Kozła ofiarnego sezonu bez wątpienia wskazano w Brendanie Rodgersie i jego przedziwnym niekiedy decyzjom. Natomiast boiskowego łamagę upatrzono w sercu defensywy zespołu, bo napisać, że Dejan Lovren nie został bohaterem w mieście Beatlesów, to jak nic nie napisać.

Tymczasem tak jak Rodgers pozostał na stanowisku i znów dostał do przehulania kupę mamony, tak Lovren znów zaczął mecz w wyjściowej jedenastce. Kibice drżeli prawdopodobnie przy każdym kontakcie z piłką chorwackiego stopera, jednak ten, we wczorajszym meczu zagrał przyzwoicie – a jak mówią ostrożniejsi – po prostu niczego nie zepsuł. Portal Whoscored.com uznał go nawet zawodnikiem meczu, jednak były gracz Southampton po jednym niezłym spotkaniu nie może liczyć na natychmiastowe odzyskanie zaufania.

I tak jak kibice „The Reds” podchodzą sceptycznie do popisów Chorwata, wyczekując na grę Mamadou Sakho, tak irlandzki szkoleniowiec Liverpoolu prawdopodobnie będzie stawiał w tym sezonie na Lovrena. Co prawda francuskiemu obrońcy urodziło się niedawno dziecko i niektórzy w tym doszukują się powodu absencji w meczu ze Stoke, ale przecież analogiczną sytuację w zeszłym sezonie miał Jordan Henderson. Nowemu kapitanowi klubu z Anfield, nieprzespana noc nie przeszkodziła w rozegraniu całego meczu z Blackburn w Pucharze Anglii, stąd alibi Rodgersa nie przekonuje wszystkich.

Lovren w meczach przedsezonowych tworzył w obronie duet z Martinem Skrtelem i rodzinne perypetie Sakho mają wątpliwy akcent w wyborze stopera do pierwszego składu. Sakho poróżnił się z Rodgersem podczas zeszłorocznych derbów z Evertonem, kiedy to opuścił stadion, gdy usłyszał, że od pierwszego gwizdka zagra właśnie Lovren. Irlandczyk z Północy często żalił się na to, że niektóre transfery są dziełem klubowego komitetu i Francuz, który opuścił PSG kosztem Liverpoolu w 2013 roku za 17 mln euro, wydaje się nie być jego osobistym pomysłem.

lovren sakho

Sakho, były kapitan ekipy z Paryża to wciąż zaledwie 25-letni obrońca, w dodatku ostoja reprezentacji Trójkolorowych. Opaskę kapitańską PSG przejął już jako 17-latek, co nie mogło być przypadkiem. Dwa lata temu wydawał się genialnym posunięciem klubu z Anfield. Jednak częste kontuzje i brak zrozumienia z Rodgersem spowodowały, że w Premier League rozegrał tylko 33 spotkania w trakcie dwóch sezonów. Według statystyk portalu Squawka.com, Lovren nie wypada przy Francuzie tak słabo, jak mogłoby się pierwotnie wydawać. Zszargana opinia u Chorwata spowodowana jest także przestrzelonym rzutem karnym w meczu Ligi Europy z Besiktasem, ale gdy zapatrzymy się tylko w suche dane, były gracz „Świętych” nie okazuje się przy Sakho nieudacznikiem.

Inaczej wypadają jednak statystyki błędów i strat. Tu Lovren wypada blado i najgorzej z trójki obrońców „The Reds”. Jego indywidualne błędy spowodowały utratę kilku bramek, co świetnie rozpisał w telewizyjnym studio Jamie Carragher, nie pozostawiając z resztą suchej nitki nie tylko na Chorwacie.

Lovren częściej traci piłkę, gorzej podaje ją do przodu. Częściej dostaje także żółte kartki. Portal Squawka.com zdecydowanie niżej ocenia jego grę w ubiegłym sezonie niż Słowaka i Francuza.

błędy

Sakho lepiej wyprowadza piłkę i nie popełnia prostych błędów. Ponadto jego powrót do składu w ubiegłym sezonie i gra trzema obrońcami zaowocowała serią meczów bez porażki. Tercet Sakho-Skrtel-Can wyglądał naprawdę dobrze, a kibice Liverpoolu oddychali spokojniej gdy Lovren siadał na ławce. Po inauguracyjnym meczu Premier League, coraz głośniej mówi się jednak, że Francuz może opuścić klub, a według angielskich dziennikarzy dostał jasny sygnał, że w klubowej hierarchii jest za chorwackim stoperem.

Defensywa Liverpoolu od lat nie wygląda dobrze i od lat dopuszcza się wielu błędów. Lekarstwem na jej uleczenie w 2013 roku miał być Sakho, a rok później Lovren. Ale ironią losu wydaje się fakt, że w lipcu tego roku, to Martin Skrtel podpisał trzyletni kontrakt i wciąż wokół niego będzie budowana obrona klubu z Anfield.

Komentarze

komentarzy