„Ludzie chcą pomagać, trzeba im tylko wystawić piłkę do pustej bramki”

W najbliższy weekend w Hali Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu odbędzie się Futboholik Cup, charytatywny turniej halowy drużyn amatorskich. Cały dochód z wydarzenia zostanie przekazany 10-letniej Wiktorii Gaguckiej, która jest stale podłączona do respiratora.

Sukces pierwszej edycji

W tym roku odbywa się druga edycja Futboholik Cup. Turniej po raz pierwszy zorganizowano w ubiegłym roku. Wówczas zbierano pieniądze dla Fundacji Carita, która pomaga osobom chorym na raka szpiku kostnego. Wydarzenie oraz akcje z nim związane cieszyły się dużym zainteresowaniem i organizatorzy – Michał Mączka, Maciej Szczęsny i Mateusz Rył – wiedzieli, że nie poprzestaną na jednym evencie.

W zasadzie podczas pierwszej edycji chcieliśmy się sprawdzić, zweryfikować, jak nam to wyjdzie. Czy będziemy w stanie zebrać te pieniądze. Znając te ekipy: Fajrant, Niedźwiedź, Piasek – wiedzieliśmy, że mamy do czynienia z fajnymi ludźmi, którzy lubią pograć w piłkę i pielęgnują tę amatorską sferę tego sportu – wyznał jeden z organizatorów Michał “Futboholik” Mączka.

Jak nam powiedział “Futboholik”, pierwsza edycja turnieju kosztowała około 700 zł i była całkowicie opłacona przez organizatorów. Najbliższe rozgrywki będzie sponsorować firma Alba, aczkolwiek wciąż m.in. wynajem hali oraz ZAIKS wzięli na siebie pasjonaci futbolu. Dzięki dodatkowym możliwościom finansowym, organizatorzy zwiększyli liczbę zespołów z ośmiu do dwunastu. Ponadto, rozgrywki w hali będzie mogło śledzić około 600 osób. Organizatorzy załatwili również food truck. Poza tym, po zakończeniu turnieju odbędzie się after party dla wszystkich uczestników.

W jaki sposób można zaangażować się w akcję?

Pieniądze zebrane podczas akcji trafią do Wiktorii Gaguckiej – 10-letniej wrocławianki, która jest podłączona do respiratora 24 godziny na dobę.

Pomóc Wiktorii będą mogli nie tylko uczestnicy eventu, ale również wszyscy internauci. W jaki sposób? O to zapytaliśmy Michała Mączkę.

Drogi pomocy są trzy. Jest zbiórka na zrzutka.pl, można pojawić się na turnieju i wrzucić pieniądze do puszki. Wystawiamy różne przedmioty na aukcji. Poprzez znajomości zdobyliśmy koszulkę Krzysztofa Piątka i Piotra Zielińskiego z autografami. Poza tym piłki z podpisami zawodników, koszulki ligowców, ale również dodatkowo mamy choćby spotkanie i posiłek ze znanym Twitterowiczem Michałem Mormulem, weekend w agroturystyce. Chcieliśmy, żeby to było różnorodne, żeby wyjść poza schemat. 

Mateusz nawiązał współpracę z grupą improwizacyjno-teatralną. Podczas ich występów widzowie również mogli wpłacać fundusze. To było dla mnie coś nowego i zakończyła się zebraniem dość dużej sumy. Poza tym grupa nie tylko wzięła udział w akcji, ale również pomogła nam w materiałach promocyjnych. Dzięki temu, nabrało to jeszcze większego profesjonalizmu. 

 – Zrobiliśmy też akcję, w której namawialiśmy kibiców do tego, by wpłacali pieniądze za bramki swoich ulubionych drużyn – odpowiedział nam jeden z organizatorów.

Integracja środowiska groundhopperów

Poza pomocą charytatywną, Futboholik Cup ma jeszcze jeden ważny cel. Jest nim promocja amatorskiego futbolu w Polsce. Organizatorzy są bowiem groundhopperami i już od kilka lat opisują swoje piłkarskie przeżycia rodem z niższych lig w mediach społecznościowych. Poprzez zaangażowanie w takie wydarzenia, jak Futboholik Cup, chcą zwrócić uwagę na rozwój polskiego futbolu na szczeblach wojewódzkich czy powiatowych.

Podczas Futboholik Cup, poza charytatywną stroną, zależy nam też, by całe środowisko się integrowało. Uważamy, że dość problematyczne jest to, co dzieje się z piłkarskimi klubami, że wszystko ciągną panowie 30+. Ciężko jest wtedy, by ta młodzież przybywała. A my poprzez zabawę, integrację środowisko groundhopperów i osób z niższych lig, staramy się, by coś się działo. W momencie imprezy po zakończeniu poprzedniego turnieju wiedzieliśmy, że za rok zrobimy następną edycję. Wzorem Kartoflisk i Ulubionej wzięliśmy udział w Pucharze Polski, tylko tam nie robiliśmy aukcji, żeby nie zatruć ludzi. Wtedy wartość naszych działań straciłaby sens – stwierdził Michał Mączka.

„Jeżeli widzą, że my jesteśmy zaangażowani, to sami też dają coś od siebie”

Organizatorzy są zaskoczeni skalą wydarzenia i są przekonani, że tegoroczny Futboholik Cup nie będzie ostatnim. Dzięki popularności profilu “Futboholik” na Facebooku, zaangażowaniu na Twitterze oraz sukcesowi pierwszej edycji rozgrywek, turniej dotarł do znanych dziennikarzy oraz działaczy PZPN-u. W ten sposób rozgrywki dotarły do większego grona osób, które są skłonne do tego, by włączyć się do akcji oraz pomocy 10-letniej Wiktorii.

Bylibyśmy zupełnie w innym miejscu, gdyby nie zaangażowanie tych wszystkich ludzi. Między innymi prezesa Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej, Andrzeja Padewskiego, dziennikarzy. Michał Pol podawał nasze tweety, także Roman Kołtoń wspominał o nas. Ludzie bardzo chcą pomagać, trzeba im tylko wystawić piłkę do pustej bramki. Jeżeli widzą, że my jesteśmy zaangażowani, sami też dają coś od siebie – wyznał Michał Mączka.

Komentarze

komentarzy