Magiczna bariera 40 punktów i co dalej?

Tony Pulis sfrustrowany dekoncentracją swoich podopiecznych w ostatnich kolejkach (Zdjęcie: Skysports.com via Matthew Treadwell
Tony Pulis sfrustrowany dekoncentracją swoich podopiecznych w ostatnich kolejkach (Zdjęcie: Skysports.com via Matthew Treadwell)

W erze Premier League tylko trzykrotnie zdarzyło się, by drużyna, która ugrała 40 bądź więcej punktów, spadła z ligi. Pomimo tego przed każdym sezonem celem dla większości średniaków jest przekroczenie magicznej bariery 40 punktów. Racjonalna ocena własnych sił czy może celowe zaniżanie oczekiwań?

Premier League jest najbardziej wyrównaną ligą na świecie. Tutaj każde spotkanie może napisać swój nieprzewidywalny scenariusz. Wpływa to pozytywnie na atrakcyjność ligi, ale sprawia również, że dla większości klubów sezon Premier League to istny maraton. Jak podczas każdego biegu, pojawią się momenty lepsze i gorsze, najważniejsze, by osiągnąć zamierzony cel.

Tutaj pojawia się pierwsza wątpliwość. O ile cele dla drużyn topowych są zazwyczaj znane, a przypadki takie jak Leicester zdarzają się raz na milion, o tyle oczekiwania względem klubów przeciętnych zawsze pozostają zagadką. Teoretycznie najważniejsze jest jak najszybsze zapewnienie sobie utrzymania, które gwarantuje magiczna bariera 40 punktów. Co jeśli uda nam się ją przekroczyć, a do końca sezonu wciąż pozostanie wiele kolejek?

Z takim problemem borykają się właśnie zespoły jak West Bromwich Albion czy Stoke. Są one w zasadzie pewne utrzymania, ale również zbyt słabe, by rywalizować z wyjątkowo silną w tym sezonie czołówką ligi. Nie pozostaje im nic innego jak gra z czystą głową. Wydaje się to całkiem przyjemnym rozwiązaniem, ale wyniki pokazują, że nie przekłada się to na zdobycz punktową.

Drużyny, którym udało się przekroczyć magiczną barierę 40 punktów, a ich celem było utrzymanie, w większości przypadków spoczywają na laurach. Wzbudza to ogromną frustrację pośród trenerów jak Tony Pulis, którzy z każdego spotkania chcą ugrać wszystko, co możliwe. Trudno jednak winić o taki stan rzeczy tylko piłkarzy, którzy po spełnieniu założonego celu często przegrywają rywalizację z lepiej zmotywowanymi przeciwnikami.

Jak utrzymać piłkarzy na najwyższym poziomie koncentracji przez cały sezon? Postawić taki cel, o który walka toczyć się będzie do ostatnich kolejek. Łatwiej powiedzieć, trudniej wykonać. W przypadku topowych klubów szybciej przyjdzie nam ustawienie poprzeczki na wysokim poziomie. Inaczej ma się to w zespołach przeciętnych, których ambicje niekiedy nie mogą sięgać zbyt daleko. Jakim autorytetem cieszyłby się Tony Pulis, gdyby przed sezonem zaproponował swoim zawodnikom rywalizację o europejskie puchary? Pamiętając o sile czołowych ekip – żadnym.

W tym błędnym kole niezwykle istotne jest jednak to, aby nie popaść w stagnację. To prawdopodobnie ona jest największym problemem średniaków Premier League, dla których brak rozwoju jest krokiem w tył. Przypadek ten dotknął już Swansea, Sunderland czy swego czasu Newcastle. Jeśli obecni przeciętniacy Premier League nadal przed sezonem zadowalać się będą tylko magiczną barierą 40 punktów, to mogą podzielić los tych ostatnich.