Mahrez z nową umową. Arsenal znowu dał ciała?

mahrez-leicester

Miała to być saga trwająca niemalże do ostatniego dnia okienka transferowego. Tymczasem wszystko zostało szybko uregulowane i Riyad Mahrez kolejny sezon spędzi w Leicester. Dlaczego znowu Arsenal nie stanął na wysokości zadania?

Można odpowiedzieć pytaniem na pytanie – który to już raz? Arsene Wenger i rynek transferowy. Każdego lata brzmi jak oksymoron, coś bawiącego dziewiętnaście drużyn Premier League, a powoli nawet fanów tej dwudziestej, którzy od dawna nie wierzą w lepsze jutro. Przykład Mahreza idealnie to potwierdził. Algierczyk zdawało się, że był na wyciągnięcie ręki, tymczasem:

Stało się właśnie to. Jak podają angielscy dziennikarze, wszystko zostało jednak rozdmuchane przez francuskie media. Pierwszy zaczął francuski Eurosport, który informował, że negocjacje są już na ostatniej prostej i lada moment Mahrez znajdzie się w Arsenalu. Trzy tygodnie później Mahrez otrzymał tygodniówkę na poziomie 100 tysięcy funtów tygodniowo i grzecznie podpisał umowę, raniąc fanów Kanonierów. To podwojenie jego dotychczasowych zarobków. Oczywiście, biorąc pod uwagę co wyprawiał w poprzednim sezonie, podwyżka bezsprzecznie mu się należała.

Pomimo podpisania nowej umowy, sam zainteresowany przyznał dzień przed ogłoszeniem przedłużenia kontraktu, że są dwa, trzy kluby, którym nie można powiedzieć „nie”.

– Premier League jest super ligą i chciałbym w niej zostać tak długo jak to tylko możliwe. Są jednak dwa lub trzy zespoły na świecie, które kiedy przychodzą do ciebie z oferta, nie można im odmówić.

Ta wypowiedź to ewidentnie zwiastun sagi, jaka nas czeka w kolejnym letnim oknie transferowym.

***

Oprócz Kanonierów, również mówiło się o Chelsea. Ba, kibice nawet zabawiali się w przeróżne przeróbki.

Autorzy jednak zapomnieli, że czcionka oraz logo Premier League uległo zmianie, po tym jak Barclays stracił tytuł sponsora angielskiej ekstraklasy. Chęci dobre, wykonanie nieco mniej.

Oprócz tego, świat obiegły także zdjęcia Mahreza widzianego w hotelu…gdzie akurat przebywał menedżer Chelsea Antonio Conte. Hotel nosił nazwę Chelsea Harbour i to właśnie w tej posiadłości The Blues przed spotkaniami domowymi spędzają ostatnie godziny przed meczem. Plotki ukrócił jednak sam zainteresowany, który wyjaśnił, że to cała drużyna Lisów zatrzymała  się w tym hotelu po meczu o Tarczę Dobroczynności.

 

Komentarze

komentarzy