By zakwalifikować się do najbardziej elitarnych rozgrywek w Europie, trzeba zakończyć sezon ligowy na konkretnym miejscu, czasem przejść eliminacje. Bywają jednak różne pokręcone sytuacje, które pomagając jednym, zabierają innym możliwość poczucia dreszczy towarzyszących słuchaniu hymnu Champions League.
Dobrze pamiętamy sytuację, w której znalazł się przed pięcioma laty Tottenham. Po dobrym sezonie podopieczni Harry’ego Redknappa zajęli czwarte miejsce, teoretycznie dające miejsce w eliminacjach Ligi Mistrzów. Teoretycznie, bo szósta w tabeli Chelsea sezon zakończyła zwycięstwem w tych rozgrywkach, tym samym zapewniając sobie miejsce w kolejnej edycji. Tottenham musiał zadowolić się miejscem w fazie grupowej Ligi Europy, a piąte Newcastle eliminacjami do tych rozgrywek.
Liga Europy, czyli spadkobierca Pucharu UEFA, była do niedawna trofeum, którym zadowalały się tylko mniejsze drużyny. Często wydawało się, że wiele ekip gra w niej za karę, wystawiając niekoniecznie wyjściowe jedenastki. Od sezonu 2014/2015 się to zmieniło, a triumfator ma gwarantowane miejsce w kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Jest to szczególnie łakomy kąsek dla angielskich drużyn, którym rok w rok jest niezwykle trudno w walce o pierwszą czwórkę. W obecnym sezonie idealnym przykładem jest Manchester United.
Klub znany od kilku miesięcy jako „Drawchester” mimo najmniejszej liczby porażek w lidze (cztery, tyle samo ma Tottenham) zajmuje dopiero szóstą pozycję i jedynie cud może dać mu wyczekiwaną od kilku sezonów Ligę Mistrzów (zeszłoroczny udział lepiej wyrzucić w niepamięć). „Czerwone Diabły” dobrą postawą w Lidze Europy pozostawiły sobie jednak furtkę, którą mogą wykorzystać. Co jednak się stanie, gdy Manchester United wygra te rozgrywki? Zagra w Champions League – to oczywiste. Ale co z resztą?
Najważniejszą informacją dla drużyn będących obecnie przed United jest to, że w Lidze Mistrzów może już grać pięć klubów z jednego kraju. Dzięki temu nikt nie podzieli losu „Totków” sprzed kilku lat. Byłby to również świetny obrót spraw dla angielskiej piłki, w końcu może w końcu któraś z pięciu (a nie czterech) drużyn potrafiłaby realnie namieszać w walce o tytuł.
Co jednak, jeśli jakimś cudem United zakończy sezon w TOP4 i wygra Ligę Europy? Miejsce w Lidze Mistrzów przejdzie na piąty zespół? Nic z tych rzeczy. Do tej pory Sevilla dwukrotnie zapewniała sobie Ligę Mistrzów, wygrywając drugi najważniejszy europejski puchar, jednak kończąc sezon ligowy odpowiednio na piątej i siódmej pozycji. Dzięki temu Hiszpania miała aż pięć drużyn w najbardziej elitarnych rozgrywkach (lub jej eliminacjach). Taka sytuacja byłaby więc czymś nowym.
UEFA musiałaby znów kombinować, kim zapełnić wolne miejsce w UCL. Stworzyć dodatkową parę w eliminacjach? Oddać je drugiemu z finalistów Ligi Europy? A może przyznać jakiemuś klubowi z mocnej ligi, który otarł się o udział w niej? Czy United zachowa szanse na przysporzenie władzom takiego problemu, przekonamy się już dziś około 23:00.