Portugalski Sporting w ostatnich miesiącach borykał się z wieloma problemami. Głównym winowajca został uznany kontrowersyjny prezydent klubu Bruno de Carvalho, który ostatecznie pożegnał się z posadą. Na skutek jego ruchów, umowy z klubem rozwiązało aż dziewięciu piłkarzy – w tym między innymi bramkarz Rui Patricio. Pomimo masowych odejść, jedna z gwiazd postanowiła pozostać i pomóc w odbudowie drużyny.
Z perspektywy czasu Bruno Fernandes jest być może najważniejszą osobą w nowej erze Sportingu. Pomocnik odgrywa podczas tego sezonu kluczową rolę w ekipie Marcela Keizera. Obecnie drużyna z Lizbony plasuje się na czwartej lokacie w portugalskiej ekstraklasie, a dobra gra przyciągnęła już uwagę masę skautów.
Najwięcej zamieszania wywołuje oczywiście Fernandes, który był wcześniej powiązany z transferem do Liverpoolu. Dzisiejsze doniesienia prasy w Portugalii sugerują jednak, że to Manchester United nawiązał kontakt z agentem zawodnika.
Ten transfer może oczywiście sporo kosztować. Sporting doskonale wie, że ma w swoim składzie diament, za którego największe kluby w Europie będą w stanie zapłacić więcej aniżeli 50 milionów euro.
W obecnej kampanii 24-latek zanotował już 22 bramki oraz 11 asyst we wszystkich rozgrywkach. Sprzedaż reprezentanta Portugalii może być kojąca przede wszystkim dla finansów klubu, które po ruchach Bruno de Carvalho są w opłakanym stanie.