Bydło z Bastii znów daje o sobie znać. Mecz Lyonu przerwany!

Czwartkowy mecz Lyonu z Besiktasem rozpoczął się z ponad 40-minutowym opóźnieniem, po tym jak tureccy kibice urządzili na trybunach pokaz fajerwerków. Dziś drużyna Macieja Rybusa znów musiała zwlekać z rozpoczęciem spotkania, które i tak zostało później przerwane, i znów wszystko przez kibiców rywali. Jednak nie jest to nic nowego, bo chuligani z Korsyki rozwalają mecz nie pierwszy raz.

Przed spotkaniem Ligi Europy kibice Besiktasu najpierw awanturowali się ze służbami porządkowymi i miejscowymi fanami jeszcze przed wejściem na stadion, a potem rzucali w tych drugich petardami. Lyończycy w obawie o swoje zdrowie zbiegli na boisko, a sytuację uspokajać musiał prezydent OL, Jean-Michel Aulas. Ostatecznie spotkanie rozpoczęło się ponad 40 minut później niż planowano, kiedy pozostali ćwierćfinaliści kończyli pierwsze połowy swoich meczów. A trzeba przypomnieć, że miejscowe służby wprowadziły przed tym spotkaniem zwiększone środki bezpieczeństwa. Na pocieszenie po całym incydencie, Francuzi wygrali 2:1.

Dziś Lyon poleciał na Korsykę na ligowy mecz z Bastią. Wszystko przebiegało spokojnie aż do momentu rozgrzewki podopiecznych Bruno Genesio, wśród których był desygnowany do wyjściowego składu Rybus. Po chwili od jej rozpoczęcia na plac gry wbiegli miejscowi kibice (o ile tak można ich w ogóle nazwać), którzy nie wyglądali, jakby chcieli porozmawiać z piłkarzami z Lyonu. W okamgnieniu na murawie doszło do niemałej awantury, w której brali udział miejscowi chuligani, broniący się i uciekający piłkarze oraz służby porządkowe starające się chronić tę drugą grupę. Najbardziej oberwało się bramkarzowi OL, Mathieu Gorgelinowi, który został uderzony przez jednego z pseudokibiców. Po kilkudziesięciu sekundach zawodnicy Lyonu schowali się w stadionowym tunelu i wrócili do szatni.

Sytuację dla klubowej telewizji Olympique na gorąco komentował były piłkarz tego klubu, Jeremie Berthod, opowiadając, jak doszło do tej awantury.

Kibice Bastii rzucali piłkami w bramkę Mathieu Gorgelina, a on je po prostu odrzucał. Chwilę później byli już na boisku, tuż przy nim. Zawodnicy są w szoku. Jesteśmy wściekli, że do tego dopuszczono. Nikt nie chce grać.  

Ostatecznie zespół z Rybusem w składzie wyszedł na to spotkanie, ale z prawie 50-minutowym opóźnieniem! Rozważano też przełożenie meczu i jak się okazało, byłoby to właściwsze rozwiązanie. Schodząc na przerwę przy stanie 0:0, piłkarze gości znów zostali zaatakowani. To przekonało władze ligi, żeby przerwać ten mecz w trybie natychmiastowym, a lyończycy mieli zostać przetransportowani na lotnisko przy licznej eskorcie policji.

Całe szczęście, że żaden z zawodników nie ucierpiał w wyniku tego wydarzenia, ale jak można do tego dopuszczać… Tym bardziej, że korsykańscy kibice już niejednokrotnie udowadniali, że zachowują się jak bydło.

Tak było w listopadzie ubiegłego roku, kiedy sprowokowali fanów Lyonu do zamieszek przed meczem tych drużyn. Tak było trzy miesiące temu, kiedy przed meczem Bastii z Niceą udawali małpy i wykrzykiwali m.in. do Mario Balotellego. Tak było też w kwietniu 2015 przed finałowym meczem Pucharu Ligi z PSG, kiedy wdali się w awanturę z policjantami, robiąc jednocześnie niemałą rozróbę w Paryżu.

Po tych wszystkich incydentach mecze Bastii powinny odbywać się bez udziału kibiców czy to na meczach domowych, czy wyjazdowych. Pytanie, jakie konsekwencje zostaną wyciągnięte również wobec samego klubu, który widać nie radzi sobie ze swoimi „kibicami”. Dla takich zachowań nie ma miejsca w piłce na takim poziomie – po prostu bydło!