Mikel Merino jest 21-letnim hiszpańskim pomocnikiem, który obecną kampanię spędza na wypożyczeniu w Newcastle. Jego macierzysty klub uznał, że to jeszcze nie czas, by były zawodnik Osasuny regularnie reprezentował jego barwy. Trudno im się dziwić. W Borussii od startu wymaga się określonego poziomu, do którego Merino jeszcze nie dorósł. Innego zdania jest jednak Rob Elliot, który w swoim koledze z zespołu już teraz widzi gracza klasy światowej.
Powiedzmy sobie szczerze – Merino ma za sobą niezły początek w Premier League. Rzadko kiedy środkowi pomocnicy z Hiszpanii tak prędko odnajdują się w realiach brytyjskich. Piłkarz Borussii nie miał z tym jednak większego problemu i wygryzł ze składu Jonjo Shelveya. Obecnie środek pola Newcastle zdaje się w pełni uzależniony od formy Hiszpana.
Pozytywne słowa o solidnym starcie nie mogą jednak przysłonić pewnych faktów. Owszem, Merino ma całkiem wysoki procent celnych podań, ale poziom jego odbiorów pozostawia wiele do życzenia. Nie wspominając już nawet o najważniejszych cyferkach, a więc bramkach i asystach. A tam widnieje jedynka i zero.
Debiutancki i jedyny jak do tej pory gol Merino padł w ostatniej kolejce z Crystal Palace. Hiszpan zagrał solidnie, choć ponownie trudno porównywać go choćby do jego rodaka z Manchesteru City. Z ogromnymi pochwałami po meczu nie wstrzymał się jednak kolega z drużyny Merino – Rob Elliot.
– To tylko kwestia czasu. Prędzej czy później zgłoszą się po niego największe europejskie kluby jak Real czy Barcelona. Szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę jego wiek.
– Jest fantastycznym wzmocnieniem. Menedżer i obserwatorzy wykonali kawał dobrej roboty. Miejmy nadzieję, że w najbliższym czasie w pełni zrealizuje swój potencjał w Newcastle.
Aż chciałoby się rzec, że dobra atmosfera w drużynie to podstawa! Elliot w niezwykle ciepłych słowach wypowiedział się o Hiszpanie i choć na Wyspach słowa bramkarza odebrano z przymrużeniem oka, to sam Merino z pewnością poczuł się doceniony.
Mikel Merino, podobnie jak i całe Newcastle, świetnie rozpoczął sezon. Dobra forma na starcie nie wystarcza jednak, by być porównywanym do największych, czego świadomość z pewnością ma Rafa Benitez. Trzymamy kciuki za rozwój samego klubu i zawodnika, ale dla ich dobra podarujemy sobie porównania do Iniesty czy Barcelony!