Niewielu było zawodników, którzy już w nastoletnim wieku zachwycali tak, jak Michael Owen. Anglik nigdy nie był spektakularnym goleadorem, jednak miał to „coś”, co sprawiało, że oglądało się go z wielkim podziwem. W swojej karierze przeżył wiele wspaniałych chwil, jednak zdecydowanie więcej było tych złych, rozczarowujących.
W wieku, w którym zawodnicy zwykle wchodzą na wyższy poziom i dopiero się rozkręcają, Owen zaczął przygasać. Nie pomogły mu z pewnością kontuzje, które w pewien sposób pokierowały jego karierą. Jak Michael Owen wspomina swoją przygodę z piłką? Anglik opowiedział o tym dla hiszpańskiego „AS’a”, z okazji 40. urodzin, które obchodził w sobotę.
– Aż do 20. roku życia byłem prawdopodobnie jednym w najlepszych na świecie w swoim wieku. Trwało to przez pewien czas, jednak kontuzje mnie spowolniły. Zjazd zaczął się prawdopodobnie, kiedy miałem ok. 23 lat. Kiedy zrywasz więzadło i nie naprawia się ono w idealny sposób, jesteś narażony na szwank. Mi przydarzyło się to, kiedy miałem 19 lat. W wieku 21 zdobyłem Złotą Piłkę.
– Bardzo się cieszę, że grałem w Realu Madryt. To była szansa na spróbowanie czegoś nowego. Pod wieloma względami było to jak Święty Graal, by zagrać dla Barcelony lub Realu.
– Chciałem, żeby wszystko potoczyło się inaczej, wrócić do Liverpoolu i żyć tam długo i szczęśliwie. Dołączyłem do Manchesteru United, bo w tamtym okresie to była dla mnie najlepsza możliwość. Nie wstydzę się tego, że tak zrobiłem, mimo że wielu ludzi chciałoby, żeby tak było. Nigdy nie marzyłem o grze dla Stoke, Manchesteru United i Newcastle, ale właśnie tak ułożyła się moja kariera.
Karierę Michaela Owen’a pod wieloma względami można uważać za niespełnioną, jednak co wygrał, to jego. Uwagę przykuwa jednak wyjątkowo ostatnie zdanie. Umieszczenie Manchesteru United w tym samym gronie co Stoke i Newcastle? Wiedzieliśmy, że Owen raczej nigdy nie był i nie będzie „Czerwonym Diabłem”, jednak tę uwagę wielu kibiców Manchesteru może potraktować jako dość dużą szpileczkę.