To nie był dzień Karima Benzemy. Francuski napastnik starał się jak mógł, szukał sytuacji sobie i innym. Ostatecznie jednak nic mu nie wychodziło. Jedynym plusem tego meczu z nim związanym okazała się… zmiana.
Karim Benzema jest w tej chwili drugim najlepszym strzelcem ligi hiszpańskiej. Z 13 bramkami w 24 meczach ustępuje tylko Lionelowi Messiemu. Od pewnego czasu jednak nie może się przełamać.
1 lutego Francuz zdobył gola dającego Realowi zwycięstwo w derbowym starciu z Atletico. Od tamtej pory minął równy miesiąc, a napastnik ani razu nie znalazł drogi do siatki rywala. Mimo wszystko, od tego czasu w każdym ze spotkań zanotował choć jeden celny strzał.
Z Barceloną było zupełnie inaczej. Choć nie brakowało sytuacji, w których Karim Benzema mógłby się wykazać swoją precyzją, nie udało mu się oddać ani jednego strzału w światło bramki. To pierwsza taka sytuacja od 30 listopada, gdy napastnik Realu gra od pierwszej minuty meczu.
Karim Benzema po opuszczeniu boiska w doliczonym czasie gry mógł czuć niedosyt. Tym bardziej, że jego zmiennik – Mariano Diaz, trafił do siatki chwilę po zameldowaniu się na placu gry. Co więcej, dla jednokrotnego reprezentanta Dominikany był to pierwszy mecz ligowy w tym sezonie.
Real pokonał Barcelonę 2:0, aczkolwiek 32-latek nie wpłynął w żaden sposób na rezultat tego spotkania. Trzeba przyznać, że w ostatnim miesiącu Benzema złapał zadyszkę i choć się stara, nie potrafi się przełamać. Najbliższymi rywalami “Królewskich” będą Betis i Eibar. Może wtedy niechlubna passa Francuza się skończy?