Mini tabela Premier League złożona z drużyn „TOP6”? Zaskakujące rozstrzygnięcia

 

Świat piłki zmienia się nieustannie, a „ząb czasu” dotyka także tych miejsc, w których byśmy się go absolutnie nie spodziewali. Dla innych oznacza to coś pozytywnego, dla innych – wręcz przeciwnie. Podobnie jest w Anglii.

Praktycznie od początku XXI wieku podział w Premier League był dość jasny. TOP4, złożone z Manchesteru United, Arsenalu, Liverpoolu i Chelsea, potem długo, długo nic, aż do kilku ekip aspirujących do pozostałych miejsc w europejskich pucharach. Wydawało się, że jest to „sztywny” podział, którego nic nie odmieni. Różnice wydawały się po prostu zbyt duże.

Wszystko zmieniło się, kiedy szejkowie zainwestowali wielkie pieniądze w Manchester City. Ekspansja „Obywateli” wraz z imponującym rozwojem Tottenhamu sprawiły, że musieliśmy skończyć z podziałem na „wielką czwórkę”, a zacząć mówić o „TOP6”. Kolejna nienaruszalna grupa, z jednym wyjątkiem w postaci Leicester w sezonie 2015/2016? Nic z tych rzeczy.

Obecny sezon znów zmienił to, w jaki sposób postrzegaliśmy Premier League. Nie ma TOP6, a jeśli już mamy go szukać, na pewno nie w takiej formie, jaką znaliśmy. Patrząc na tabelę, nie możemy pominąć Leicester, które nieprzypadkowo radzi sobie wyśmienicie i obecnie wygryzło z grona wielkiej szóstki… Arsenal. Zastanawialiście się kiedyś, jak wyglądałaby taka „mini tabela” złożona z tychże ekip?

Nie da się ukryć, że na tym etapie sezonu wygląda ona zaskakująco. Wyśmiewany Manchester United prowadzi w tym zestawieniu, mając tyle samo punktów co kroczący od zwycięstwa do zwycięstwa Liverpool. Z kolei Chelsea, chwalona za obiecujące początki pracy Franka Lamparda, w starciach z czołówką jest praktycznie bezsilna. „The Blues” zdobyli zaledwie punkcik, remisując w drugiej kolejce sezonu z Leicester.

Co przyniesie pozostała część sezonu? Czy nowo ukształtowana szóstka ponownie się zmieni? Jedno jest pewne – to już nie te czasy, w których bez trudu mogliśmy wskazać, jakie ekipy zajmą na koniec sezonu cztery pierwsze miejsca…