Zakończyły się już rozgrywane w Chorwacji Mmistrzostwa Europy w piłce nożnej sześcioosobowej, w których mieli przyjemność uczestniczyć również Polacy. Impreza zakończyła się bez jakiejkolwiek niespodzianki, a faworyci nie dali żadnych szans rywalom.
Rumunia od początku była wymieniana jako zdecydowany faworyt rozgrywek. Bo jak inaczej nazwać drużynę, która triumfuje w tym turnieju bez przerwy od czterech lat? Fani tej odmiany piłki nożnej mieli jednak nadzieję na powiem świeżości i zepchnięcie Rumunów z piedestału, ale Ci od początku udowadniali, że mają przed sobą jasny cel, jakim jest obrona mistrzowskiego tytułu.
Rumuńscy piłkarza jak burza przeszli przez eliminację, odprawiając z kwitkiem Szkotów, Serbów i Bułgarów bez straty chociażby jednej bramki. Następnie w fazie pucharowej pewnie pokonali Izraelczyków i Słoweńców. Kłopoty pojawiły się dopiero na etapie półfinałowym, kiedy na ich drodze stanęli Czesi, którzy byli w stanie zremisować 1:1 i tym samym doprowadzić do rzutów karnych. Czescy piłkarze nie wytrzymali jednak presji i to Rumunia awansowała do wielkiego finału, w którym czekała już reprezentacja Chorwacji.
Od pierwszej minuty widać było jednak, że to Rumunia jest zespołem lepszym, a tuż po rozpoczęciu spotkania otworzyli wynik. Wraz z upływem kolejnych minut Rumunii zdobywali co raz większą przewagę, a w 32. minucie posiadali już czterobramkowe prowadzenie. Chorwatów stać było jedynie na trafienie honorowe, a mecz zakończył się wynikiem 5:1. Po raz piąty z rzędu tytuł trafił do Rumunów, a podium obok Chorwatów uzupełniła Bośnia i Hercegowina, która po dramatycznym spotkaniu pokonała Czechów 4:3.
Do strefy medalowej nie udało się niestety awansować Polakom. Podopieczni trenera Klaudiusza Hirscha co prawda powtórzyli swój najlepszy wynik sprzed dwóch lat i awansowali do ćwierćfinału, ale biorąc pod uwagę przebieg ćwierćfinałowego spotkania z Bośnią, pozostał ogromny niedosyt. Polacy prowadzili już 2:0 po bramkach Tomyka i naszego bramkarza Jendruczka. Bośniacy wzięli się do odrabiania strat i w 32. minucie złapali kontakt. Polacy dzielnie się bronili, ale tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego Josip Kupreškić zdobył bramkę wyrównującą. Polscy gracze wyraźnie nie poradzili sobie z takim przebiegiem spotkania i całkowicie zawiedli w konkursie rzutów karnych. Najpierw z karnym nie poradził sobie Kotlarz, a następnie pojedynek z golkiperem przegrał Fryszka. Bośniacy byli za to bezbłędni i awansowali do strefy medalowej.
Taki przebieg turnieju z pewnością nie zadowala naszych Reprezentantów, a szansa na kolejną piękną przygodę już w przyszłym roku. Być może to Polakom uda się zdetronizować niepokonanych Rumunów.
Zdjęcie: Liga Nike Playarena