Mit do obalenia czy „prawda futbolu”? Są tylko cztery sposoby, by wygrać Ligę Mistrzów

W końcu, po długiej przerwie, wróciła do nas Liga Mistrzów, we wtorkowych meczach w wyjątkowo angielskim wydaniu. Zostało nam już jedynie osiem najlepszych drużyn i coraz bardziej można zastanawiać się nad tym, kto wygra, albo przynajmniej kto awansuje dalej. Czy to takie trudne zadanie? Cóż, niekoniecznie…

Wszyscy doskonale wiemy, jak nieprzewidywalnym sportem jest piłka nożna, i że stać się w niej może absolutnie wszystko. Mimo całej tej loteryjności często zdarza się, że wydarzenia idealnie pokrywają się z pewnymi schematami, statystykami i dobrze znanymi faktami.

Owszem – kierowanie się statystykami to nie najmądrzejsze podejście i nie należy wierzyć w suche liczby i dane, jednak czasem warto rzucić na nie okiem. Nawet jeśli robimy to tylko w humorystycznym charakterze, tak jak w tym przypadku.

Odbierz darmowy zakład 20 zł 

Okazuje się, że od wielu lat istnieją tylko cztery sposoby/zależności na to, by wygrać Ligę Mistrzów. Wszystkie sprawdziły się w ostatnich 18 (!) edycjach i wyglądają następująco:

1. Mieć w zespole Cristiano Ronaldo
Manchester United 2007/2008, Real Madryt 2013/2014, Real Madryt 2015/2016, Real Madryt 2016/2017, Real Madryt 2017/2018

2. Mieć w zespole Leo Messiego
Barcelona 2005/2006, Barcelona 2008/2009, Barcelona 2010/2011, Barcelona 2014/2015

3. Drużyna prowadzona przez trenera, który triumfował wcześniej w rozgrywkach UEFA
Bayern Monachium 2000/2001 i 2012/2013 (Ottmar Hitzfeld i Jupp Heynckes), Real Madryt 2001/2002 (Vicente del Bosque), AC Milan 2002/2003 i 2006/2007 (Carlo Ancelotti), FC Porto 2003/2004 (Jose Mourinho), Liverpool 2004/2005 (Rafa Benitez), Inter Mediolan 2009/2010 (Jose Mourinho), Bayern Monachium 2012/2013 (Jupp Heynckes)

4. Angielski zespół prowadzony przez Portugalczyka, który wygrał wcześniej Puchar UEFA/Ligę Europy, zwolnionego w trakcie sezonu i zastąpionego przez byłego zawodnika klubu, który wcześniej miał słabe wyniki jako trener w Premier League

Chelsea 2011/2012 (André Villas-Boas/Roberto di Matteo)

„Przypadek? Nie sądzę”

Wydaje się to mało prawdopodobne, ale właśnie te cztery zależności wystarczyły, by opisać triumfatorów ostatnich osiemnastu edycji. Nawet czwarty punkt, wyraźnie naciągany i odnoszący się jedynie do Chelsea z 2012 roku, idealnie pasuje do obecnej sytuacji Manchesteru United. Jeśli i w tym roku zależności zadziałają, poza wspomnianymi „Czerwonymi Diabłami” szanse na triumf mają Barcelona (Messi), Juventus (Ronaldo) i Manchester City (Guardiola). Czy Liverpool, Tottenham, Ajax i Porto są już skreślone?

Ostatnim wyjątkiem był Real Madryt na przełomie wieków, prowadzony przez Vicente del Bosque, który wcześniej nie wygrał rozgrywek UEFA i z wiadomych względów nie miał w składzie ani Messiego, ani Cristiano Ronaldo. Zobaczymy, czy w tym roku ktoś obali mit w postaci wspomnianych czterech punktów, czy może jednak trwająca od 18 lat prawda Ligi Mistrzów wciąż będzie żywa. Może to „głupota”, może to śmieszne, ale przecież nie wszystko w życiu trzeba brać na poważnie. Trochę dystansu też się przyda.

Odbierz darmowy zakład 20 zł 

Komentarze

komentarzy