Dziesięć miesięcy temu Hector Moreno podwójnie złamał jego nogę. Wakacje dla Luke’a Shawa nie istniały. Plażę zastąpiła trawa, a zamiast leżaka była sztanga. Anglik nie wylewał w tym roku drinków, a litry potu. Ambicja sprawiła, że wczoraj pojawił się na boisku w sparingu przeciwko Wigan.
W czasie wakacji część młodych osób, zamiast wybrać się nad morze czy w góry, decyduje się na pracę. Szukają okazji, by dorobić, czasem odciążyć rodziców, albo zebrać pieniądze na wcześniej upatrzony cel. Zyskują tym aprobatę otoczenia. Tata chwali się znajomym jaki to jego syn jest dojrzały, mądry i odpowiedzialny. Ciocie i wujkowie doceniają samodzielność i powtarzają jakie to niesamowite w tych czasach, gdzie młodzi są zepsuci i mają bardzo konsumpcyjne podejście. Generalnie wszyscy głaszczą po głowie i doceniają. Ale co z młodzieżą, która na koncie ma tyle pieniędzy, ile ich rówieśnicy widzą tylko na ekranie monitora prowadząc karierę w fifie? Co z tymi, których stać na absolutnie wszystko i olbrzymia kasa zalewa ich już na początku dorosłego życia? To zwykli ludzie, którym się udało. I jak to wśród normalnych ludzi bywa – są osoby bardziej i mniej inteligentne. Są piłkarze przygotowani na odniesienie sukcesu i zawodnicy, którzy z kolejnym milionem na koncie tracą szare komórki. Odbija im sodówka i jeśli prędko nie trafią na odpowiednie osoby prawdopodobnie znikną szybciej, niż się pojawili.
Dlatego tak niesamowite wrażenie zrobił na mnie Luke Shaw. Chłopak, którego los zamiast poklepać z uznaniem po ramieniu, uderza bez opamiętania po głowie. On jednak wierzy w siłę pracy i wie, że jeżeli chce odnieść sukces nie może pozostawić przypadkowi nawet centymetra kwadratowego. O ile jego równie utalentowany rówieśnik – Raheem Sterling, jest symbolem upadku i zidiocenia wśród młodych, tak Shaw przywraca wiarę w to pokolenie. Pokazuje, że nie wszystko stracone. Jest przykładem, że ambicja może iść w parze z pieniędzmi. Sterling i Shaw są niemal w jednym wieku, wychowali się w tym samym kraju, ale są diametralnie różni. To antagoniści w kwestii rzetelności i podejścia do futbolu.
Jose Mourinho wyjawił, że jego lewy obrońca całe wakacje spędził pracując. Został w Manchesterze i codziennie trenował w Carrington. Efekt można było zobaczyć już wczoraj, gdy po dziesięciu miesiącach wrócił na murawę.
– Nie mogę opisać uczucia, jakie towarzyszyło mi po powrocie na boisko. Chciałbym podziękować kibicom za całe wsparcie, jakie dzisiaj otrzymałem – napisał na twitterze Shaw.
Na to wsparcie bez wątpienia zasłużył. To jego drugie pracujące wakacje z rzędu. Przed rokiem namówił Adnana Januzaja, by wykorzystali posezonowy urlop i zorganizowali sobie dodatkowy obóz treningowy. Wzięli ze sobą jednego z klubowych trenerów i wyjechali na przygotowania do Dubaju. Chcieli w ten sposób zapobiec urazom – efekt był taki, że Luke opuścił 22 mecze ligowe z powodu rozmaitych kontuzji. Mimo niepowodzeń nie stracił wiary w pracę. Powiedzcie sami – ile razy zagadaliście do tej samej dziewczyny, gdy pierwsze podejście skończyło się koszem? W takich sytuacjach pewność siebie leci na łeb na szyję, a wiara w wykorzystane metody jest bliska zeru. Zabiegi, robienie gruntu, prawienie komplementów i przygotowywanie się do tej kluczowej randki okazuje się straconym czasem. Tak było właśnie z Shawem. Starał się, robił więcej od innych, a i tak skończył gorzej od nich. Determinacja i samoświadomość jaką wykazuje się ten młodzian jest godna podziwu. I naśladowania, panie Sterling!
Tak sytuację Anglika podsumowuje Mourinho:
– Kiedy znalazłem Luke’a na boisku treningowym, byłem zaskoczony, bo myślałem, że nie był jeszcze gotów na trening z pełnym obciążeniem –On jednak fantastycznie spisał się w lecie. Poświęcił swoje wakacje.
Myślę, że swoim zachowaniem wygrał nie tylko miejsce na boku obrony, ale też wielki szacunek u kibiców i trenera. Zawsze mi powtarzali, że najważniejsze jest pierwsze wrażenie – ono rzutuje na dalsze postrzeganie. Wydaje mi się, że Shaw musiał słyszeć podobne słowa i głęboko wziął je sobie do serca.
Luke, trzymam kciuki. Wierzę, że ciężka praca popłaca. Niech to będzie Twój sezon! Wygrać możemy razem, bo miejsce w bloku defensywnym mojej drużyny w Fantasy już masz. Ot tak, nawet w błahostkach lubię otaczać się ludźmi, których szanuję.