Kilka dni temu reprezentacja Kataru przegrała na własnym terenie 0:1 z Iranem, oddalając się tym samym od występu na rosyjskim mundialu. Katarczycy zajmują obecnie ostatnie miejsce w swojej grupie mimo mocno naturalizowanej kadry. Po wspomnianym spotkaniu młody kibic zapytany o sytuację reprezentacji nie stronił od kontrowersyjnych opinii.
Czwartkowy mecz podopieczni urugwajskiego trenera, Jorge Fossatiego, przegrali z Iranem, czyli liderem grupy A w trzeciej rundzie kwalifikacji do mistrzostw świata ze strefy azjatyckiej. O ile w poprzedniej rundzie Katarczycy radzili sobie wyśmienicie, zajmując pierwsze miejsce w grupie z m.in. Chinami, to obecnie jest gorzej niż źle. Katar z zaledwie czterema punktami okupuje ostatnią lokatę, a wyprzedzają go nawet Chiny. Po kolejnym meczu bez wygranej kibice dali upust swoim emocjom. Najostrzej z kadrowiczami rozprawił się młody kibic.
– Ta reprezentacja w ogóle nie jest nasza, wszyscy są w niej naturalizowani, nie ma ani jednego piłkarza z Kataru. Ta drużyna nie ma duszy. O wiele bardziej wolałbym przegrywać po 0:20 z Katarczykami w składzie, niż grać z piłkarzami pokroju Messiego czy Ronaldo – mówił ze smutkiem w głosie młody kibic w krótkiej rozmowie z reporterem telewizyjnym.
Jak widać, z katarską piłką, mimo wpompowania w nią olbrzymich pieniędzy, nie jest najlepiej. Kibice wprost krytykują drużynę narodową, zarzucając jej przede wszystkim mocno naturalizowany skład. To, że powiedział to nastoletni chłopak, świadczy o tym, że nie tylko on sam tak myśli. Owszem, może mieć swoje zdanie, ale to jest na tyle szczegółowe, że zapewne zainspirował się słowami starszych, może rodziców? O to mniejsza, bo w większości ma on rację. Dlaczego tylko w większości? Nie dziwne, że zarzuca drużynie brak duszy, ale nie jest prawdą, że „wszyscy są w niej naturalizowani”.
Owszem, zawodników z inną niż katarska narodowością jest w tej kadrze wielu, bardzo wielu, ale powiedzieć, że wszyscy, to zwykłe kłamstwo. Nie wiemy, czy to przez emocje, które targały młodym fanem, czy może przez to, że zwyczajnie niewiele o swoich idolach (?) wie. Wybaczamy jednak, zwracając uwagę na wiek.
W kadrze powołanej na mecz z Uzbekistanem, który rozegrany zostanie jutro, znalazło się 23 piłkarzy. Dwunastu z nich, czyli większość – minimalna, ale jednak – to rodowici Katarczycy urodzeni i wychowani, w większości wciąż grający, w tym kraju. Resztę składu stanowi jednak zbitek piłkarzy z całego świata. Jest dwóch naturalizowanych Brazylijczyków, Senegalczyk, Ghańczyk, Portugalczyk, a nawet Francuz i Urugwajczyk. Ten ostatni, Sebastian Soria, to największa gwiazda drużyny, która w kadrze Kataru gra od 11 lat i rozegrała w niej 120 spotkań.
To, że merytorycznie ta wypowiedź nie stoi na wysokim poziomie, już wiemy. Jednak rozumiemy, bo wiek, bo emocje. Przecież sam sens tych słów ma przełożenie na stan rzeczywisty. Kadra Kataru jest naturalizowana w prawie 50%, a jeśli już ktoś gra w tej reprezentacji z miłości, to są to nieliczni. Większość się na to zdecydowała z dwóch powodów: pieniędzy i świadomości, że w ojczyźnie są lepsi, a oni nie mają szans.
Mimo takiego zasilenia kadry narodowej ta nie osiąga dobrych wyników. Ostatnie spotkania wygrała w listopadzie 2016 (towarzysko 2:1 z Rosją), a od tamtej pory dwa remisy i dwie porażki. Jutro Katarczycy zagrają z Uzbekistanem i szans na choćby punkt wielkich nie mają, a nadzieje na awans do MŚ maleją z każdym dniem. Rozumiemy więc niezadowolenie kibiców, bo skoro i tak przegrywają, to chyba lepiej dać się ogrywać młodym Katarczykom i szkolić kolejnych, aniżeli pozyskiwać tzw. farbowane lisy.