Kilkanaście minut temu skończył się rozgrywany w szwajcarskim Nyonie finał rozgrywek Młodzieżowej Ligi Mistrzów, w którym zmierzyły się ze sobą drużyny Chelsea oraz Paris Saint-Germain. Londyńska drużyna zdołała wygrać 2:1, broniąc tym samym trofeum, które zdobyła przed rokiem. Mecz finałowy z pewnością obserwowało mnóstwo skautów ze wszystkich najlepszych europejskich klubów. Nic w tym dziwnego, skoro zmierzyły się ze sobą dwie najlepsze drużyny do lat 19 w Europie.
Rozpoczęło się od szturmu Chelsea na bramkę PSG. W pierwszych dziesięciu minutach Paryżanie nie istnieli. Najpierw świetną sytuację dla Londyńczyków zmarnował Jacob Maddox, po chwili gola ze spalonego po wcześniejszym błędzie obrońcy strzelił Tammy Abraham. Dwie minuty później Chelsea fatalnie zepsuła okazję po zupełnie zepsutym podaniu do Abrahama, które gdyby było dobrze zagrane, pozwoliłoby mu strzelić gola do pustej już bramki. Kilkadziesiąt sekund po tej sytuacji, fantastyczne uderzenie Kaseya Palmera obronił bramkarz francuskiej drużyny, a potem gola strzelił Fikayo Tomori. Zaczęło to jednak jego podroż z nieba do piekła, bo minutę później ten zawodnik sprokurował rzut karny, którego nie wykorzystał Jean-Kevin Augustin. Brzmi to jak opis całego meczu, albo przynajmniej pierwszej części? Nic z tych rzeczy, to było pierwsze jedenaście minut! Potem jednak tempo meczu zdecydowanie spadło. Młodzi piłkarze zaczęli grać więcej atakiem pozycyjnym i spokojnie wymieniali podania, uciekając przed pressingiem przeciwników. Do przerwy mieliśmy jeszcze okazję oglądać bardzo dobre dośrodkowania Christophera Nkunku oraz okazje strzeleckie Yakou Meite, które jednak nie przyniosły wyrównania drużynie ze stolicy Francji.
Druga część spotkania już na samym początku obfitowała w sytuacje bramkowe. Przeważało PSG, które za sprawą pięknego gola Meite w 59. minucie doprowadziło do wyrównania. Francuski pomocnik był jednym z najwidoczniejszych postaci na boisku i w pełni zasłużył na bramkę. Trzy minuty później przyćmił go jednak Kasey Palmer. Rozgrywający Chelsea dostał podanie, które otworzyło mu drogę do bramki. Pociągnął futbolówkę kilka metrów i pewnie pokonał golkipera francuskiej drużyny. Paryżanie musieli ruszyć do ataku, ale nie mogli dojść do stuprocentowych sytuacji. W międzyczasie widzieliśmy bardzo brutalny faul Jake’a Clarke-Saltera na Namitamo Ikone. Nie wiedzieć czemu, arbiter nie pokazał zawodnikowi londyńskiej drużyny czerwonej kartki.
W ostatnich dziesięciu minutach paryski zespół miał kilka znakomitych okazji na zdobycie bramki wyrównującej, ale między słupkami świetnie spisywał się Bradley Collins. Ostatecznie Chelsea obroniła się przed zaciekłymi atakami swoich rywali z Francji i ponownie zdobyła trofeum najlepszej młodzieżowej drużyny w Europie. Światu pokazali się jednak zawodnicy obu drużyn i prawdopodobnie, o wielu z bohaterów tego tekstu, za kilka lat mówić będzie cały piłkarski świat.