Mógł być pogrom, była nerwówka – El Clasico dla Realu

Po pierwszej połowie zapowiadało się na pogrom FC Barcelony. W drugiej odsłonie „Duma Katalonii” otrząsnęła się co prawda z przewagi Realu Madryt. Do remisu to jednak nie wystarczyło.

Królewski kwadrans

Wiadomo nie od dziś, że Real najgroźniejszy jest w pierwszych piętnastu minutach (dziesięć bramek w sezonie 2020/2021). Także w „El Clasico” piłkarze ze stolicy Hiszpanii zmieścili się w „studenckim kwadransie” i zaskoczyli kontrą Barcelonę. Pół boiska z piłką przebiegł Fede Valverde, wypatrzył na prawej stronie Lucasa Vazqueza, który dograł znakomitą piłkę do Karima Benzemy. Francuz zaryzykował i zdecydował się na uderzenie piętą. Nie był to najmocniejszy strzał, ale na tyle precyzyjny, by kompletnie zaskoczyć Marca-Andre Ter-Stegna. Katalończycy ewidentnie nie wyciągnęli wniosków z październikowego spotkania, kiedy bramkę stracili już w 5. minucie.

Wówczas wyrównali jednak już po trzech minutach. Teraz nie mieli kompletnie pomysłu na sforsowanie obrony „Los Galacticos”. Real z kolei po zdobyciu bramki, nabrał wiatru w żagle. Atakował głównie środkiem pola, gdzie ton boiskowym wydarzeniom nadawał duet Toni Kroos-Luka Modrić. Goście z Katalonii kompletnie nie potrafili się w tej sytuacji odnaleźć. Żółte kartki za nerwowe faule otrzymali Pedri i Sergio Busquets.

Porządek w obronie

I właśnie po faulu tego drugiego, miejscowi otrzymali rzut wolny, po którym w 28. minucie Toni Kroos podwyższył prowadzenie, pokonując swojego rodaka Ter-Stegena strzałem z ok. 16 metrów. Bramkarzowi Barcy z pewnością nie pomogli Sergino Dest oraz Jordi Alba, od których po strzale Niemca odbiła się piłka. To nie był najlepsze uderzenie w karierze pomocnika „Królewskich”. Na pewno jednak zdecydowanie najszczęśliwsze. Dość powiedzieć, że trafienia Benzemy i Kroosa były do 27. minuty…jedynymi celnymi strzałami gospodarzy.

W 34. minucie w słupek trafił Valverde, który otrzymał podanie od znakomicie dysponowanego Viniciusa, który szalał na lewej stronie boiska, raz po raz robiąc wiatrak z Desta. Chwilę później strzał Urugwajczyka dobijał Lucas Vazquez, ale jego próbę obronił Ter-Stegen.

Podejrzenia kibiców i ekspertów, czy Barcelona przypadkiem nie pojechała na mecz na Santiago Bernabeu, zamiast na Estadio Alfredo Di Stefano po pierwszej połowie były absolutnie uzasadnione. „Blaugrana” mimo posiadania piłki przez 70% czasu gry, na bramkę Thibauta Courtoisa oddała pierwszy celny strzał dopiero w 47. minucie. Wcześniej Argentyńczyk był bliski zaskoczenia Belga dośrodkowaniem z…rzutu rożnego. Bramkarz Realu źle obliczył tor lotu piłki, ale na jego szczęście ta trafiła w słupek. „Real zabójczy w kontrataku i uporządkowany w obronie” – tak grę piłkarzy Zinedine`a Zidane`a podsumował w relacji na żywo „Sport”.

Jeszcze Barca nie umarła…

Od początku na boisku zameldował się Antoine Griezmann. Barca w dalszym ciągu przeważała, ale nie przekładało się to na konkretne sytuacje bramkowe. W 54. minucie po doskonałym zagraniu Frankiego de Jonga, sam przed Courtois znalazł się Griezmann. Francuz taką sytuację powinien wykorzystać z zamkniętymi oczami. Fatalnie jednak spudłował. Na jego szczęście, chwilę później arbiter odgwizdał spalonego. Były as Atletico zrehabilitował się jednak za tą sytuację sześć minut później. Sprytnie przepuścił bowiem piłkę po dośrodkowaniu Jordiego Alby, a z bliska piłkę do siatki wpakował Oscar Mingueza.

Parę chwil później jednak mogło być 3:1. Po zagraniu Ferlanda Mendy`ego omal Ter-Stegena nie pokonał, próbujący interweniować Ronald Araujo. Na szczęście jego i kolegów z Barcelony piłka trafiła w słupek. Farta miał również Courtois, który wybronił groźne uderzenie Alby kilka sekund później. Kontaktowy gol dla Barcy ewidentnie rozruszał to spotkanie.

Centymetry od remisu

„Duma Katalonii” mimo najszczerszych chęci, nie była jednak w stanie choćby zremisować. Real w drugiej połowie ograniczył się jedynie do kontr, ale po żadnej z nich nie stworzył pod bramką Ter-Stegena wielkiego zagrożenia. O to było jednak trudno, biorąc pod uwagę, że „Zizou” z boiska ściągnął piłkarzy, którzy wyróżniali się w ofensywie najbardziej, a więc Benzemę, Kroosa i Viniciusa.

Nerwowo w madryckim obozie zrobiło się, gdy tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego, z boiska wyleciał Casemiro. Barca jednak nie potrafiła tego wykorzystać. W doliczonym czasie w poprzeczkę trafił jeszcze Ilaix Moriba, zaś jego strzał próbował dobijać…Ter-Stegen. Bezskutecznie. „Królewscy” zatem po raz pierwszy od sezonu 2007/2008 wygrali dwa klasyki w jednych rozgrywkach La Liga.

W tabeli, „Los Merengues” wyprzedzili zatem Barcelonę i zrównali się już punktami z Atletico. Walka o mistrzostwo Hiszpanii nabiera rumieńców!

Real Madryt – FC Barcelona 2:1

1:0 Benzema 13`

2:0 Kroos 28`

2:1 Mingueza 60`

Komentarze

komentarzy