Mój pierwszy Mundial

Każdy fan futbolu pamięta swój pierwszy Mundial, Mistrzostwa którymi żył i chociaż po nich co 4 lata tracił na miesiąc kontakt z rzeczywistością, to ten pierwszy niczym pierwsza miłość, zapamiętany w 100% zawsze pozostaje w sercu. Rzecz jasna najważniejszym czempionatem globu dla Polaków są wydarzenia z roku 1974 i to niezależnie, czy mowa o szczęśliwcach, którzy mieli przyjemność żyć w tych czasach, czy nawet tych, których nie było jeszcze w planach. Media skutecznie przypominają nam ten sukces, a że nowych nie widać na horyzoncie, to rok w rok, karmieni jesteśmy archiwalnymi materiałami video.

Skupmy się jednak na Mundialu, który pamiętamy z relacji „na żywo”. Trochę jak przez mgłę przypominam sobie wydarzenia z 1994r., mecze późno w nocy, które oglądałem z bratem. Kibicowanie Roberto Baggio i wielki zawód w finale, gdy zawodnik Juventusu przestrzelił decydującego karnego. Jednak dopiero Mistrzostwa, które odbyły się 4 lata później, zapamiętałem w 100%.

Francja 1998r., pierwszy album Panini, kolekcjonowania naklejek ze zdjęciami wszystkich bohaterów zabawy. Przeznaczanie każdej zdobytej od rodziców złotówki na nową paczkę z naklejkami, zamiast na nową paczkę chipsów. Dzień po każdym meczu wychodziliśmy na podwórko i wymienialiśmy z pamięci składy każdej z drużyn. Podczas gry na piaskowym boisku, z kamieniami zamiast bramek, które 10 lat później zamieniło się w sztucznego Orlika (czemu tak późno?!), naśladowaliśmy styl gry Dungi, Roberto Carlosa, trio RO-RI-RO, Salasa, Mustaphy Hadjego z Maroko!, Diuggarego, Bergkampa, Overmarsa, Sukera i wielu, wielu innych!

panini

Oczywiście nie można zapominać o Chilavercie, bramkarzu Paragwaju, który miał w zwyczaju podchodzić do wolnych i karnych. Chociaż na turnieju nie zdobył bramki, to jeden strzał właśnie z rzutu wolnego, z meczu przeciwko Bułgarii, pamiętam do dziś(video). To na boiskach we Francji narodził się rytuał całowania łysiny Bartheza przez Blanca, to był też pierwszy turniej, w którym udział brały 32 drużyny. Tam też eksplodował talent młodego Micheala Owena, a furorę robiła reprezentacja Chorwacji, gdy w ćwierćfinale rozgromiła Niemcy 3-0. Sam finał też był wyjątkowy. Tajemnicza niedyspozycja Ronaldo, który snuł się gdzieś po boisku w cieniu fenomenalnego geniuszu Zidane’a. Pierwszy raz dano też posędziować finał tak dużej imprezy arbitrowi z Afryki. Jak złych ruchów to były początki, przekonaliśmy się 4 lata później, podczas finałów w Korei i Japonii.

[sz-youtube url=”http://www.youtube.com/watch?v=B_WIR_UkhsM” width=”640″ height=”400″ /]

Mundial we Francji to też gra Fifa Road to World Cup ’98, z niezapomnianym utworem Blur – Song 2, Godzin i turniejów rozgrywanych ze znajomymi (tak, nie było możliwości gry online…) nie zliczyłby najtęższy matematyczny mózg świata. To właśnie wydarzenia z kraju mody wyryły w mojej głowie tak ogromny ślad, że to teraz zapamiętałem większość wydarzeń z tego czasu i przypominam sobie o nich bez konieczności zaglądania do wujka Google. A jaki jest Wasz pierwszy Mundial?

[sz-youtube url=”http://www.youtube.com/watch?v=8w0X1bSrUHs” width=”640″ height=”400″ /]