Odkąd Jose Mourinho opuścił Porto w 2004 roku, pracował tylko dla największych i najbogatszych ekip w europejskim futbolu. Mimo to podejmowanie pracy przez Portugalczyka zawsze było powiązane z rozwijaniem drużyny, która za każdym razem nie była europejską potęgą. Tak było z Chelsea, Interem, Realem Madryt czy Manchesterem United. Tym razem sytuacja ma się powtórzyć. „Patrzę na klub, który nie jest łowcą trofeów, ale ma ambicje, aby nim zostać” – twierdzi 56-latek.
Były szkoleniowiec Manchesteru United zdradził w dość długim wywiadzie dla „The Telegraph”, że odrzucił już jedną ofertę, która nie pasowała do jego filozofii walki o najwyższe cele. Jose nie zdradził nazwy tego zespołu, ale stwierdził, że wstydziłby się ujawnić o kogo chodziło. Czego „The Special One” wymaga konkretnie od nowego pracodawcy? Przede wszystkim chce czuć się tam szczęśliwy i zachować, jak on to ujął, empatię strukturalną.
– Klub to struktura, złożona struktura, w której menedżer jest jej ważną częścią, ale nie jest nią w całości. Zamierzam pracować w klubie, który rozumie, że musi być zachowany pewien pion. Nie chcę pracować z ludźmi, którzy nie będą myśleć w ten sam sposób jak ja. Pozostawanie w stałej sprzeczności między tym, co myślę ja, a tym, co myślą inni jest już nie dla mnie. Niektóre osoby czasami mówią, że pewien menedżer nie ma zamiaru pracować z dyrektorem sportowym, ze skautem i tak dalej. Podczas mojej kariery współpracowałem w każdej możliwej sytuacji. Najbardziej udane projekty nie wynikają z pewnej stworzonej struktury w klubie, tylko z powodu empatii w niej.
No dobrze, ale czym jest wspomniana „struktura”? Przede wszystkim mowa o skautach. Wielokrotnie dziennikarze związane z klubem z Old Trafford donosili, że Mourinho narzeka na liczbę wielu skautów, których nigdy nie udało mu się spotkać w życiu. Jaka jest zatem optymalna liczba? Według dwukrotnego zdobywcy Champions Legaue – pięciu takich pracowników.
Podczas pracy dla „Czerwonych Diabłów” wielokrotnie zarzucano Mourinho, że nie potrafi sobie poradzić z Paulem Pogbą i innymi młodszymi zawodnikami. Dlaczego? Być może te słowa nieco rozświetlą ten obraz.
– Mamy teraz pokolenie graczy, którzy nie są już tylko piłkarzami, ale całym pakietem. Widzisz gracza, jego rodzinę, agenta i całe to otoczenie. Czasami nawet spotykasz się z pracownikami medycznymi danego gracza, a w skrajnej sytuacji jest to indywidualny trener od przygotowania fizycznego. Posiadając piłkarza, posiadasz pełną paletę tych rozrywek.
– Nie chcę konfliktu wewnątrz klubu. W tym środowisku musi być coś w rodzaju wewnętrznej empatii. Jedyny konflikt jakiego oczekuje to niedzielne spotkanie na boisku, kiedy walczysz o trzy punkty. To jest odpowiedni moment na zatargi.
56-latek pozostaje na „bezrobociu” od ponad dwóch miesięcy. W tym czasie wielokrotnie pojawiał się w mediach, głównie przyjmując zaproszenia do telewizyjnego studia w roli eksperta. Czy przez ten okres miał odpowiednio dużo czasu, aby przemyśleć powody klęski w Manchesterze?
– Ludzie mówią, że dzięki klęsce uczymy się jeszcze więcej. Może jest w tym trochę prawdy. To pierwszy raz, kiedy nie wygrałem żadnego trofeum przez 18 miesięcy. Niektórzy menedżerowie nie wygrali jednak niczego od 18 lat. Teraz mam czas na refleksję o wszystkim, co się wydarzyło. Muszę zrozumieć to wszystko i być gotowy na następną prace. Wiem, że ona nadchodzi, lecz jeszcze nie teraz.
– Jeśli ten klub nie będzie miał ambicji, aby zwyciężać, nie mam zamiaru tam pracować. Odrzuciłem jedną lukratywną ofertę, ponieważ oczekuje pracy na najwyższym poziomie.
Po takich wypowiedziach momentalnie nasuwa się pytanie, czy opisany przez Mourinho klub rzeczywiście istnieje?
– To był rodzaj pracy, jaki miałem w Interze. Istnieją nadal obecnie takie kluby.