Mrużąc oczy: Czas eksperymentów, czas avVentury… a później „Mannschaft”

FLORENCE, ITALY - NOVEMBER 08: Italian national team head coach Giampiero Ventura reacts during the training session at the club's training ground at Coverciano on November 8, 2016 in Florence, Italy. (Photo by Claudio Villa/Getty Images)

Już dzisiaj reprezentację Włoch czeka spacerek z Liechtensteinem. W Vaduz Giampiero Ventura zamierza wprowadzić w życie swoje autorskie granie. Lepszego momentu nie będzie, przeciwnik „Squadra Azzurra” to drużyna, której największą gwiazdą jest Marcel Buchel. Że nazwisko mówi niewiele? No właśnie… kiedy więc wypróbowywać szalone, zdawałoby się oderwane od rzeczywistości, 4–2–4? I tak nikt nie będzie płakał za 3–5–2, bo beton pewnie wróci chwilowo przeciwko Niemcom we wtorek.

Na wstępie wyjaśnijmy sobie jedną sprawę – jeśli interesujesz się włoską piłką i nie wiesz, kto to Marcel Buchel, to faktycznie calcio co najwyżej się interesujesz. Wszak mówimy o pomocniku Empoli, na którego kilka lat temu wielki Juventus wyłożył całe 1,5 miliona euro. W stolicy Piemontu nigdy nie zagrał (tylko trenował z pierwszym składem), ale w drużynie najpierw Giampaolo, teraz Martusciello występuje i choć daleko mu do wiodącej postaci, to jest istotnym elementem drugiej linii „Azzurrich”. Aha, byłbym zapomniał – chłopak pochodzi z Austrii, w której rozegrał trzy mecze w młodzieżówce.

Mniejsza jednak o Marcela i jego korzenie (oraz możliwe powinowactwo z Martinem oraz Benjaminem, również reprezentantami Liechtensteinu, również Buchelami). Przejdźmy do Włochów.

Giampiero Ventura od dawna zapowiadał, że będzie chciał w kadrze wprowadzić 4–2–4, pisałem o tym zresztą już wcześniej. Na śmierć wówczas zapomniałem, że szansa na mały test ustawienia przyjdzie już teraz. Grzechem byłoby nie eksperymentować przeciwko 183. drużynie w rankingu FIFA. Nic nie umniejszając Liechtensteinowi, ale jego gracze będą w tym pojedynku pełnić rolę kopaczy doświadczalnych. Brutalne, ale prawdziwe.

To własnie półamatorzy z Vaduz i okolic będą mieli za zadanie pokazać, jak 4–2–4 zadziała w boju. Na czym jednak ma polegać rewolucja Ventury? W dużej mierze na „ruchomych” skrzydłach. Bonaventura i Candreva będą przechodzić do przodu przy ataku, podczas gdy grający na bokach defensywy De Sciglio i Zappacosta dołączą do Verrattiego i De Rossiego w pomocy. Tak, pozostawia to jedynie Romagnoliego i Bonucciego w obronie. Tym bym się jednak zbytnio nie martwił przed Liechtensteinem. Mocniejszy przeciwnik? No cóż, Giampiero wie, kogo wybierać do takiej taktyki. Boczni muszą lubić biegać. I to bardzo. W innym przypadku może powstać spora luka na flankach, którą lepszy rywal spokojnie wykorzysta.

Wiecie, co najbardziej podoba mi się w tym na pozór szalonym 4–2–4? Jego płynność. Na pozór to typowe 4–4–2, jednak w ataku gramy czterema napastnikami, bronimy się natomiast nawet piątką. Tak, nawet piątką. Jeśli Ventura wystawia tylko w środku pola Daniele De Rossiego, to potrafię sobie wyobrazić wycofanie doświadczonego romanisty do defensywy i powrót do 3–5–2, a nawet grę 5–3–2, gdy zajdzie potrzeba. Wszystko jest kwestią wyborów personalnych – zarówno Bonaventura, jak i Candreva grają/grali z powodzeniem w drugiej linii w klubach.

Stąd też w pełni rozumiem wybory selekcjonera. Potrafię pojąć, dlaczego brakuje miejsca w składzie dla Sansone czy Insigne. Oni w pomocy nie zagrają równie efektywnie co wychodzący przeciwko Liechtensteinowi w podstawowej jedenastce Giacomo i Antonio. W dodatku Ventura nie jest zaślepiony, jak czasem mógł zdawać się Conte. W ataku zobaczymy bowiem niemal na 100% dwójkę Immobile–Belotti, Eder tylko na ławce, a Pelle… w Chinach. I tak powinno być. Oczywiście znajdą się tacy, którzy powiedzą, że dwójka napastników to ulubieńcy 68-letniego selekcjonera. Pewnie coś w tym jest, ale na Balotellego (Giovinco?) pewnie przyjdzie jeszcze czas. Nie wierzę, że nikt nowy szansy nie dostanie.

Spoglądając na wyjściową jedenastkę, którą podają włoskie media, nie sposób nie odnieść wrażenia, że Italia jest stopniowo odmładzana. „Squadra Azzurra” zagra z Liechtensteinem z zaledwie dwoma zawodnikami powyżej trzydziestki, aż pięciu piłkarzy nie dobiło natomiast jeszcze do 25 roku życia. Średnia wieku? 27 lat. Bez dinozaurów zawyżających statystyki (Buffona i De Rossiego – odpowiednio 38 i 33 lata) jest jeszcze przyjemniejsza – ledwie 25 lat średnio na liczniku. A na ławce też coraz młodziej.

Wątpiłem, a Giampiero faktycznie to robi. 68-latek odmładza kadrę. Brawo! Pytanie tylko – co przygotuje na Niemców? To będzie prawdziwy sprawdzian dla młodej Italii i równie poważny test JAJ Ventury. Postawi na 4–2–4 z mistrzami świata? Mam pewne wątpliwości, choć z drugiej strony plastyczność i elastyczność tego ustawienia sprawia, że potrafię wyobrazić sobie podobną jedenastkę we wtorek. Oby po wysoko wygranym meczu z Liechtensteinem.

PS Nie pamiętam, kiedy ostatni raz w wyjściowej jedenastce Włochów było więcej graczy Milanu niż Juventusu. Znak czasów? Nie, raczej kontuzje w „Starej Damie”. Nie zmienia to faktu, że „rossoneri” mają potwierdzenie, że ich plan na włoski Milan wypala. Tak trzymać.

Komentarze

komentarzy