Takich spotkań nie lubimy. Mistrzostwa świata to wyjątkowy turniej, na którym zawsze chcemy oglądać najlepsze drużyny. Tymczasem system kwalifikacyjny jest bezwzględny i smakiem gry na mundialu często muszą obejść się naprawdę wielcy. Nie inaczej będzie i tym razem – Szwecja czy Włochy? Zwycięzca może być tylko jeden.
Obie reprezentacje to bez wątpienia mundialowi weterani. Włosi – czterokrotni mistrzowie, osiemnastokrotni uczestnicy – ostatnich lat nie mogą zaliczyć do udanych. Po wicemistrzostwie Europy w 2012 przeżywają wahania formy, przez które nikt nie drży przed nimi, jak choćby w 2006 roku. Mimo niezłych eliminacji, w których Włochy tylko raz doznały porażki, to Hiszpania okazała się bezkonkurencyjna. W rezultacie ekipa „Azurrich” to jedyny mistrz świata, który nie uzyskał jeszcze awansu na przyszłoroczny turniej. Biorąc pod uwagę tę prawidłowość, zwycięzca powinien być znany już przed meczem. Tym bardziej że Włochy na tej imprezie goszczą nieprzerwanie od… 1962 roku. Nie wszystko jest jednak tak klarowne.
Szwecja w bardzo wyrównanej grupie nie dała rady Francji, ale do końca musiała bać się również o udział w barażach. Komfort zapewniła sobie dopiero zwycięstwem 8:0 z Luksemburgiem w przedostatniej kolejce, dzięki czemu mogła sobie pozwolić na porażkę z Holandią nawet różnicą sześciu bramek. Ostatecznie na Amsterdam Arenie „Trzy Korony” poległy 2:0, dzięki czemu dalej są w grze. Jedenastokrotni uczestnicy mundialu i wicemistrzowie z 1958 roku nie gościli na tej imprezie już od 2006 roku. Teraz, po latach uzależnienia od Zlatana Ibrahimovicia, kadra ma kilku ciekawych zawodników, dzięki którym Szwecja potrafi grać dobrą piłkę. Świadczyć może o tym liczba bramek zdobyta w eliminacjach – 26. Co ciekawe, żadna inna drużyna z drugiego miejsca nie zdobyła w obecnych eliminacjach aż tylu goli. Więcej zdobyło tylko pięciu liderów: Portugalia (32), Niemcy (43), Polska (28), Hiszpania (36) i Belgia (43).
Biorąc pod uwagę te wszystkie czynniki, trudno wskazać zdecydowanego faworyta. Doświadczeni, lecz nierówni i często zawodzący Włosi, czy napędzana przez Forsberga nieprzewidywalna Szwecja? Biorąc pod uwagę formę w ostatnich ośmiu meczach, sytuacja prezentuje się następująco: Włochy (6–1–1), Szwecja (5–1–2). Teoretycznie podobnie, ale warto zwrócić uwagę na rywali. Włochy z poważnymi rywalami, czyli Holandią (2:1) i Hiszpanią (0:3), radziły sobie różnie, ale remis z Macedonią (1:1) i wymęczone zwycięstwa z Albanią i Izraelem (po 1:0) na pewno nie przynoszą chluby. Szwecja jest jeszcze większą zagadką – zwycięstwa z Portugalią i Francją potrafiła połączyć z porażkami w Bułgarii i Holandii. W ostatnim bezpośrednim pojedynku tych drużyn górą byli Włosi, którzy na Euro 2016 pokonali Szwedów 1:0. Dziś podopieczni Janne Anderssona grają jednak u siebie, a tam są niemal bezbłędni. Nie możemy przed tym spotkaniem wskazać zdecydowanego faworyta, możemy jednak się założyć, że będzie to kawał dobrej piłki. Początek meczu na Friends Arenie już o 20:45.
Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka
+ do 400 zł