My name is James. James Rodriguez

W drugim meczu dzisiejszego Copa America, Kolumbia podejmowała Urugwaj zespół bez Luisa Suareza. Pierwsi, przeszli jak burza swoją grupę, zyskując sobie dzięki temu mnóstwo nowych sympatyków. Drudzy, zostawili za swoimi placami Włochów i Anglików, jednak w ostatnich dniach mówiło się tylko o jednym, czyli o mocy zgryzu urugwajskiego napastnika. Dziś mieliśmy dostać odpowiedź na dwa główne pytania: jak Celestes poradzą sobie bez swojej największej gwiazdy i jak Los Cafeteros zaprezentują się na tle najmocniejszego przeciwnika jak do tej pory?

W studiu TVP rzecz jasna Jacek Gmoch, którego przedmeczowa analiza ograniczyła się do stwierdzenia: „wygra lepszy”, wspierany po bokach przez Jurka Engela i Tomasza Wołka. W dodatku za mikrofonem Darek Szpakowski, zatem parafrazując Michaela Buffera, szykowaliśmy się na grzmoty!

Początek meczu był dość nudny, Urugwaj ustawił się praktycznie całym zespołem na swojej połowie, licząc na kontry. Kolumbia prowadziła grę, jednak ciężko jej było się przedostać pod pole karne Muslery. Wówczas piłka trafiła do Rodrigueza, który znalazł sobie 30 centymetrów miejsca, a to wystarczyło by przyjąć piłkę i oddać natychmiastowy strzał. Strzał, który zamienił się w FANTASTYCZNEGO gola, zostawiającego wszystkie bramki zdobyte do tej pory w Brazylii daleko w tyle! To było jego czwarte trafienie w czwartym kolejnym meczu, wcześniej dokonał tego tylko Rivaldo i Ronaldo. Dodajmy, że gość ma tylko 22 lata!

1

Dopiero po stracie gola gracze Urugwaju trochę się obudzili i zrozumieli, że ta gra polega na zdobywaniu goli, a nie tylko na utrudnianiu życia przeciwnikowi. Odważyli się na kilka ofensywnych akcji, jednak do przerwy wynik już nie uległ zmianie. Drużyna Pekermana była zdecydowanie lepszym zespołem w pierwszych 45min. i musiałby się zdarzyć cud, żeby Celestes zdołali coś zmienić w 2 połowie. Zobaczcie jeszcze na ustawienie Kolumbijczyków, spójrzcie na ofensywne pozycje Armero(7) i Zunigi(18). Przypomina Wam to podobną, ofensywną dwójkę obrońców? Dokładnie, Roberto Carlos i Cafu, a Kolumbia gra tak, jak powinna grać Brazylia!

po 1 połowie

Druga połowa zaczęła się identycznie jak pierwsza. Trochę nudy i cyk, piękna akcja Armero, dogranie do Cuardrado i gol, kogo? Oczywiście Jamesa Rodrigueza! Kolejna świetna akcja, którą można oglądać w nieskończoność.

3

Wspomnieliśmy Cuardrado i warto się przy nim zatrzymać na chwilę. Fiorentina wiedziała co robi, wykupując kilka dni temu wszystkie prawa do tego zawodnika od Udinese. Jego wartość rośnie z meczu na mecz, z minuty na minutę. Nie chodzi nawet o asysty i gole, a o fantastyczne dryblingi! Nie da się opisać gracji, z jaką mija Urugwajczyków. A skoro już porównaliśmy Armero i Zunigę do Brazylijczyków, to Cuardrado przypomina nam Ronaldinho z najlepszych lat!

Wynik już nie uległ zmianie, Kolumbia pewnie pokonała słaby Urugwaj. Świetny występ Rodrigueza, który wyrósł na największą gwiazdę tego turnieju i Monaco może już zaczynać odbierać telefony z propozycjami transferowymi. 4 mecze – 7 celnych strzałów – 5 goli – 2 asysty, statystyki które są jak milka, mówią więcej, niż tysiąc słów. Nie można też zapominać o bardzo dobrym Cuardrado, przez którego część obrońców Celestes jeszcze długo po zakończeniu meczu będzie się kręcić w kółko. Z tyłu dzielił i rządził niejaki „Dżepes z Atlanty”, czyli weteran Serie A, przez którego Cavani jeszcze długo nie zaśnie. Ogółem ekipa Pekermana zaprezentowała się świetnie i nie możemy się doczekać ich kolejnego meczu. Tym razem poprzeczka idzie jeszcze wyżej, bowiem w kolejnej rundzie czekają na nich gospodarze turnieju, ale po tym co pokazali do tej pory, to oni wystąpią w tym spotkaniu w roli faworytów!