Na co Cię stać, Italio?

Pewni siebie Anglicy po meczu z Italią znowu budzą się na wielkim kacu. Fani „Synów Albionu” nie mogą się nadziwić, że gwiazdy Premier League po raz kolejny nie są w stanie poradzić sobie z ekipą, która, z nielicznymi wyjątkami, składa się wyłącznie z przedstawicieli tej „marnej i podupadającej” Serie A. W tym miejscu rodzi się pytanie – czy Włochów stać na dojście do samego finału?

Na parę dni przed mundialem jeden z moich znajomych, niespecjalnie śledzący piłkarskie doniesienia z Półwyspu Apenińskiego, rzucił krótko: Poza dziadkiem Pirlo skład Włochów jest ch… Balotelli to coś w ogóle jeszcze gra? Ale jednego jestem pewien – oni dojdą do półfinału, a może nawet finału. Zadziwiający tok myślenia, ale trzeba przyznać, że, wbrew pozorom, nie jest on zupełnie wyciągnięty z sufitu. Przeanalizujmy, na ile trafna może okazać się powyższa prognoza, przyglądając się wszystkim „za” i „przeciw” w kontekście pytania ze wstępu:

ARGUMENTY NA „TAK”

  • Pirlo. Obecność Il Maestro w składzie to bez wątpienia największy atut „Azzurrich”. Sposób w jaki Andrea dyryguje grą zespołu jest nieoceniony. Każdy jego kontakt z piłką, ale także sam sposób poruszania się po boisku to czysta poezja. Do tego te jego rzuty wolne… Kosmita. Nie wszyscy jednak byli przed mundialem tego samego zdania. Coś o tym powiedzieć może Michael Owen:

Z kolei na drugim biegunie Rafał Stec:

 stec pirlo

  • Świetny środek pola. Mecz z Anglią wyglądał tak, jak można się było tego spodziewać. W centralnej części placu gry dominować mieli Włosi i tak właśnie było. W osiągnięciu tego celu Andrei Pirlo pomogli przede wszystkim Verratti i De Rossi. Urodzony w 1992 roku filigranowy pomocnik PSG nie miał zbyt wielu okazji grać w drużynie narodowej z Pirlo, ale dość eksperymentalne ustawienie z dwoma tego typu zawodnikami obok siebie sprawdziło się. Verratti to już teraz wielka jakość – technika, przegląd gry, głowa na karku. Do tego Rzymianin De Rossi, który poniżej pewnego poziomu nie schodzi i jednocześnie dba o dobrego ducha w drużynie. Świetny środek pola, który potrafi narzucić swoje warunki gry. Prawdziwy skarb.
  • Prandelli. Ktoś powie: za spokojny, bez zdolności wstrząśnięcia drużyną w trudnym momencie. Były szkoleniowiec Fiorentiny ma jednak po prostu inną filozofię prowadzenia zespołu, opierającą się na merytorycznej rozmowie, dyskusji, budowaniu odpowiedniej mentalności zawodników bez permanentnego wydzierania się na nich. To wszystko uzupełnia olbrzymia inteligencja, której Prandellemu odmówić nie można. Doskonale wie, jakie są największe atuty Włochów, a gdzie są pewne słabości. Te drugie stara się przykryć tymi pierwszymi. Dlatego właśnie starannie dba o to, by maksymalnie wykorzystywać siłę włoskiego środka pola. Jest przy tym bardzo elastyczny pod względem ustawienia taktycznego. Z pewnością obejrzymy jeszcze w Brazylii różnie zestawioną Italię. Dodatkowo Prandelli już czwarty rok pracuje z kadrą i będzie te obowiązki kontynuował do 2016 roku. Piłkarze go lubią, a sam nie zapomniał o tym, co na brazylijskim mundialu jest po stokroć istotne – o odpowiednim przygotowaniu fizycznym. Ci, którzy wykazywali gorsze wyniki wydolnościowe zostali po prostu w domu.
  • Balotelli. Prawdziwy roller-coaster, jakim jest kariera piłkarska SuperMario, daje jasność w jednej kwestii: to, co zawodnik Milanu zaprezentuje danego dnia na boisku jest kompletną niewiadomą. Są jednak elementy, który mogą znacznie pomóc w jego dobrym występie. Przede wszystkim jest to jego stan psychologiczny. Bramka w pierwszym meczu z Anglią oraz przyjęte oświadczyny tuż przed mundialem to dobry omen. Mario powinien jeszcze w najbliższych tygodniach nie raz zadziwić świat.
  • Powroty po kontuzji. Z dużą ulgą można stwierdzić, iż tak eksperymentalnego ustawienia linii obronnej, jak w starciu z Rooneyem i spółką, Włosi w tym turnieju nie powinni już wystawić. Kluczem do tej zbawiennej sytuacji byłby zapowiadany rychły powrót do zdrowia De Sciglio. On i kapitalnie dysponowany w sobotę Matteo Darmian zajęliby pozycje na bokach, co pozwoliłoby wrócić Chielliniemu na środek w miejsce Paletty. Zmiana jakości powinna być wówczas nad wyraz widoczna.
  • Wyrównana kadra. Cesare Prandelli ma jeszcze sporo asów w rękawie, których nie wyciągnął w pierwszej kolejce. Murawy nie powąchali jeszcze niezwykle błyskotliwi Insigne i Cerci, a Cassano nie został do Brazylii zabrany po to, by tylko wylegiwał się na ławce rezerwowych. Zawodnicy w sam raz na kolejne starcia grupowe.

ARGUMENTY NA „NIE”

  • Skłonność do utrudniania sobie życia. Włosi nie byliby sobą, gdyby nie skomplikowali sobie sytuacji już w fazie grupowej. Przed nimi starcie z Kostaryką, które nie zapowiada się na bułkę z masłem. I nie chodzi tu tylko o wynik Juniora Diaza i spółki w konfrontacji z Urugwajem. Sporo osób już przed mundialem przewidywało, że ten drugi mecz będzie dla „Azzurrich” trudniejszy od starcia z Anglią. Tak już oni po prostu mają.
  • Siła ognia rywali. Niektóre ekipy na mistrzostwach dysponują takimi armatami z przodu, którym będzie ciężko się przeciwstawić. Niesiona dopingiem fanów Brazylia, Argentyna, Niemcy czy Holandia to jednak chyba troszkę inna półka niż Wyspiarze.
  • Ryzyko niewyleczenia kontuzji. O ile Salvatore Sirigu pokazał, że nawet lekko kontuzjowany jest w stanie godnie zastąpić zmagającego się ze skręconą kostką Buffona, o tyle powrót na boisko Matii De Sciglio jest bardziej niż wskazany. Ponowne wystawienie czwórki z tyłu z Palettą i Chiellinim na lewej stronie to prawdziwe igranie z ogniem. Z ogromną uwagą należy nasłuchiwać wieści od doktora Castellacciego.

Jak widać argumentów w obydwie strony jest sporo, ale pewne jest tylko to, co jednocześnie jest w piłce nożnej najpiękniejsze – wszystko rozstrzygnie dopiero boisko. Już w piątek Włochów przetestują Kostarykanie z szalejącym Joelem Campbellem. W tym meczu każda z drużyn będzie mogła zapewnić sobie przepustkę do 1/8 finału. Czy będą to Włosi? Zobaczymy. Forza Azzurri!

/Paweł Gawron, @pablo_zzp/