Na Goodison Park znowu ma być good

Wydaje się, że zastąpienie Roberto Martineza Ronaldem Koemanem na ławce trenerskiej Evertonu wyjdzie tylko na dobre. Porównanie obu panów może wróżyć dobre czasy na Goodison Park, a według ekspertów The Toffees powinni być w tym sezonie drużyną walczącą o europejskie puchary.

Roberto Martinez zawitał w niebieskiej części Liverpoolu przed sezonem 2013/14 jako młody trener, który wycisnął co się dało z piłkarzy Wigan, a teraz ma zrobić to samo w silniejszym klubie. Hiszpan przejął zespół, który zakończył sezon Premier League na 6. miejscu i od razu wziął się do pracy, sprowadzając swoich dawnych podopiecznych z DW Stadium: Kone, Roblesa i Alcaraza. W pierwszej swojej kampanii osiągnął z The Toffees dobre szóste miejsce w lidze, ale mądrzejsi o dwa kolejne sezony możemy podejrzewać, że ówczesny zespół dokonał tego siłą rozpędu po erze Davida Moyesa. Gdy Martinez od drugiego sezonu na dobre wdrożył w drużynę swoje plany, zajęła ona 11. miejsce w lidze, powtarzając swój wyczyn w zeszłorocznych rozgrywkach. Po Martinezie na Goodison zostali tylko sprowadzeni przez niego Barry, Lukaku, Funes Mori, Cleverley czy Besic.

W międzyczasie latem 2014 roku na St. Mary’s zjawił się Ronald Koeman. Legendarny obrońca Barcelony zastąpił odchodzącego do Tottenhamu Mauricio Pochettino, który Świętych wprowadził na zupełnie inny sportowy pułap. Holender miał więc zadanie podobne do swojego kolegi po fachu z Evertonu: nie zepsuć, a potem sukcesywnie polepszać. Objął Southampton, które skończyło sezon 2013/14 na bardzo wysokim 8. miejscu, a z klubu wykupieni zostali wszyscy najlepsi zawodnicy na czele z Lallaną, Lambertem i Lovrenem. Zadanie więc było trudne, ale Koeman poradził sobie z nim wyśmienicie. Kupił Sadio Mane, Frasiera Forstera, Graziano Pelle czy Dusana Tadica, stwarzając tym samym na St. Mary’s zupełnie nowy zespół. Wielu podchodziło do jego projektu sceptycznie, sądząc że na tym gruncie nie uda się ponownie osiągnąć wyników podobnych do tych Pochettino. Wszyscy się jednak pomylili, bo Holender zajął ze swoją drużyną 7. miejsce w tabeli, a więc jeszcze poprawił wynik Argentyńczyka. A potem jeszcze dokupił van Dijka i w zeszłym sezonie skończył ligę na 6. miejscu. Możecie sobie porównać sami, kogo transfery oraz wyniki były lepsze, Koemana czy Martineza?

Teraz hiszpański menedżer stracił swoje miejsce pracy i ma zupełnie nowe zadanie – poprowadzić do sukcesów reprezentację Belgii. Koeman z kolei ma przywrócić blask na Goodison Park. Everton znowu ma być drużyną, z którą nie lubią grać najwięksi, a nie taką, która potyka się z przeciętniakami. Swoją pracę musiał zacząć od zbudowania silnej defensywy. Do Martineza właśnie o nią były największe pretensje. Howard nie prezentował już poziomu sprzed lat, Robles wciąż musi się wiele nauczyć, Stones nie mógł być jeszcze traktowany jako filar defensywy, a Funes Mori nie okazał się zaporą nie do przejścia. Nowy menedżer na sam początek ściągnął więc do klubu swojego doświadczonego rodaka Maartena Stekelenburga, z którym miał okazję pracować kilka lat w Ajaxie Amsterdam, a później chwilę w Southampton. Kilka dni temu sfinalizował również transfer Ashleya Williamsa, a z klubu odszedł John Stones. Młodego Anglika będzie teraz szkolił Pep Guardiola, a Koeman ma za to bardzo doświadczonego i silnego środkowego obrońcę, w dodatku za nieduże pieniądze (9 mln funtów). Dodatkowo z Aston Villi wyciągnął Idrisse Gueye, który w zeszłym sezonie miał jeden z lepszych w Europie wskaźnik wygranych pojedynków o piłkę.

-Będziemy jeszcze rozmawiać z zarządem, zrobiliśmy trzy transfery, ale chcemy zrobić kolejne trzy lub cztery. – powiedział wczoraj holenderski menedżer. Odniósł się również do zawodników, którzy są łączeni z odejściem z klubu.

-Lukaku na tę chwilę jest zawodnikiem Evertonu i ma z nami ważny kontrakt. Zarząd podejmie ostateczną decyzję, choć ja oczywiście chciałbym zatrzymać wszystkich najlepszych zawodników. Jagielka jest kapitanem, a my nie mamy wielu środkowych obrońców. Chciałbym mieć czterech zawodników na tej pozycji, nie ma więc opcji, by Jagielka gdzieś odszedł.

Z The Toffees łączeni są kolejni zawodnicy, między innymi Yannick Bolasie, który miałby przejść na Goodison Park z Crystal Palace za 30 milionów funtów. Koeman najpierw zadbał o zabezpieczenie defensywy, a dopiero teraz będziemy mogli się spodziewać ofensywnych ruchów transferowych. Na wczorajszej konferencji powiedział również, że zespół jest przygotowany do sezonu w 70%. Na pierwszy rzut oka nie brzmi to dobrze, ale może chodzi właśnie o te ofensywne wzmocnienia?

Tak czy inaczej, we wszelkich przedsezonowych przewidywaniach Everton jest brany pod uwagę jako naprawdę silna drużyna, która może w tym sezonie napsuć dużo krwi rywalom. Skoro Southampton było za Koemana tak groźne, to co będzie teraz? Obecna kadra The Toffees jest chyba silniejsza od tej, jaką Holender miał do dyspozycji na St. Mary’s. O Ligę Mistrzów nie ma co się raczej w tym sezonie bić, ale jakby tak wejść przed Liverpool, West Ham i powalczyć o piąte miejsce?

Odbierz darmowe 20 zł w nowym polskim bukmacherze. Graj za darmo!

Komentarze

komentarzy