Nadchodzi czas rozliczeń Kloppa?

klopp

Modernizacja stadionu Liverpoolu dobiegła końca. Jedna z najpiękniejszych futbolowych świątyń w Europie będzie mogła otworzyć swoje wrota dla kolejnych tysięcy wiernych. A ci z czerwonej części miasta są akurat spragnieni sukcesu, jak mało kto.

Gdyby stadion Anfield Road mógł mówić, opowiedziałby więcej historii niż rośliny w „Gloria victis” Elizy Orzeszkowej. Podobnie jak narratorzy noweli pozytywistycznej, ściany obiektu LFC musiałyby jednak sięgnąć pamięcią dość daleko wstecz, gdyż w ostatnich latach klubowa gablota bywa bardzo rzadko uzupełniana o nowe trofea. Kibice „The Reds” ochoczo przybywają do swojego drugiego domu, by zdzierać gardła, odśpiewując hymn „You’ll never walk alone”, ale nawet to ostatnimi czasy nie pomaga.

Wydawało się, że przybycie Jurgena Kloppa – jednego z najzdolniejszych trenerów na Starym Kontynencie – odmieni oblicze drużyny, ale jak na razie efektów brak. Podobnie, jak za czasów Hodgsona, Dalglisha czy Rodgersa chłopcy z Liverpoolu grają nierówno, znakomite mecze przeplatając bardzo słabymi. W zeszłym sezonie niemiecki szkoleniowiec mógł tłumaczyć się, że przejął drużynę w trakcie rozgrywek i nie zdołał nad nią w pełni zapanować, ale trzy kolejki bieżącej kampanii pokazują, że „Kloppo” wciąż ma z tym problem.

Jego podopieczni rozpoczęli nowe rozdanie Premier League z przytupem, od pokonania na wyjeździe Arsenalu 4:3, ale już w kolejnej kolejce przyszła zawstydzająca porażka z Burnley 0:2. Przed przerwą na mecze reprezentacji w starciu Liverpoolu z Totenhamem padł remis 1:1, co, podobnie jak porażkę z beniaminkiem, należy uznać za rozczarowanie, ponieważ to zespół z miasta Beatlesów wyraźnie przeważał, nie potrafiąc jednak udokumentować swojej przewagi.

W sobotę, meczem z mistrzem kraju Leicester City, 18-krotni triumfatorzy angielskiej ekstraklasy rozpoczną bardzo wymagającą serię pięciu gier z groźnymi rywalami. Będą to kolejno: wspomniane już „Lisy”, które za wszelką cenę chcą udowodnić, że ich historyczny sukces nie był jedynie dziełem przypadku, pretendująca do mistrzostwa Chelsea, nadspodziewanie dobrze radzące sobie dotychczas „Tygrysy” z Hull, zawsze groźne Swansea City, a także – to już po kolejnej przerwie na mecze reprezentacyjne – odwieczny rywal LFC, czyli Manchester United.

Bardzo dużo zależy od tych pięciu pojedynków nie tylko dla drużyny, ale przede wszystkim samego Kloppa. Wciąż otoczony jest przez władze klubu parasolem ochronnym, lecz w oddali usłyszeć już można nieśmiałe głosy, że nadszedł czas, by były szkoleniowiec Borussii Dortmund udowodnił swoją wartość. Inaczej, szybciej niż się spodziewano, może podzielić los swoich poprzedników, którzy także mieli przebłyski, ale i długie okresy zaćmienia.

Obecnie w Liverpoolu panuje bardzo sympatyczna atmosfera. Otworzono nową trybunę, jest dobry szkoleniowiec, ale kolejny sezon pod jego wodzą bez żadnego trofeum byłby dla fanów Liverpoolu niczym policzek. Czas zatem przekonać się, czy menedżer ich zespołu jest na pewno tym, który ma wynieść go ponad poziom przeciętności. Lepszej i – być może kolejnej – okazji do udowodnienia swego kunsztu niż podczas nadchodzącej serii pięciu spotkań, ekscentryczny coach może już nie mieć.

Odbierz darmowe 20 zł w nowym polskim bukmacherze forBET. Graj za darmo!

Komentarze

komentarzy