„Naj, naj, naj…” – Messi kolejny raz zadziwia świat

Piąte miejsce w rankingu Złotej Piłki i wypadnięcie z TOP2 mogłoby sugerować, że Leo Messi po trzydziestce po prostu nieco obniżył loty i nie jest zawodnikiem aż tak wybitnym, jak przez poprzednią dekadę. W rzeczywistości jest inaczej, a Messi po prostu… spowszedniał. Rozegranie spotkania, po którym innego zawodnika chwaliłoby się kilka dni, w przypadku Argentyńczyka kwitowane jest zwykłym „aha”. Ten jednak robi wszystko, by to zmienić.

Po „słabych” sezonach, w których Barcelona nie zdołała włączyć się do walki o Ligę Mistrzów, Messi z automatu stracił w oczach wielu. Czego by nie robił w większości meczów, na pierwszym planie i tak był Cristiano Ronaldo, którego Real regularnie wygrywał w najważniejszych europejskich rozgrywkach. Dokładając do tego mundial, który dla reprezentacji Argentyny był równie beznadziejny co ona sama, wiadomym było, że Złotą Piłkę zgarnie ktoś inny. 31-latek zaczął więc obecny sezon tak, jakby mimo wszystko chciał pokazać wszystkim, że się mylą.

Kliknij i odbierz zakład bez ryzyka 110 zł + 10 zł na START + 400 zł od depozytu!

Pierwsza, kluczowa rzecz – statystyki nie grają. Przynajmniej nie zawsze, bo nie porównamy Kante z Hazardem, Varane’a z Modriciem, albo Messiego z Iniestą. Mimo tego są liczby, które imponują niezależnie od pozycji, na jakiej się występuje. Weźmy ostatni mecz z Levante, który był koncertem Argentyńczyka. „La Pulga” zdobył w nim hat-tricka, dołożył dwie asysty (powinno być ich więcej), a łącznie miał aż siedem kluczowych podań. Takie występy nie zdarzają się często, ale w przypadku Messiego nie jest to aż taki szok. Biorąc pod uwagę cały obecny sezon, Leo w 19 występach zdobył 20 bramek, do których dołożył 12 asyst. I to wszystko pomimo prawie miesiąca, który stracił na leczenie kontuzji ręki.

Jakby tego było mało, Messi został pierwszym zawodnikiem z TOP5 europejskich lig, który w tym sezonie ma w obu rubrykach „dwucyfrówkę”. Dzięki trzem golom z Levante zawodnik Barcelony dobił także do bariery 50 bramek w roku kalendarzowym, po raz ósmy (!) w karierze. W tym zestawieniu wyprzedza o cztery trafienia Cristiano Ronaldo i Roberta Lewandowskiego (po 46), Mohameda Salaha (41) czy Antoine Griezmanna (39).

Zadziwiające jest to, że mimo przyzwyczajenia wszystkich do swojej wielkości, Messi wciąż potrafi dokonywać rzeczy, które dalej sprawiają, że pozostaje nam tylko zbierać szczęki z podłóg. Najlepszy strzelec, najlepszy asystent, najlepszy kreator, najlepszy drybler… Jednym słowem jedno, wielkie „NAJ”. Niezależnie od tego, czy stawia się go na pierwszym miejscu, czy nie, czy się go lubi, czy nie, trzeba przyznać, że jest piłkarskim kosmitą.

Kliknij i odbierz zakład bez ryzyka 110 zł + 10 zł na START + 400 zł od depozytu!

Komentarze

komentarzy