Chyba nietrudno wybrać najciekawszą strefę eliminacyjną. Można się zachwycać bojami w europejskich grupach, wyścigami w Azji czy Afryce oraz kłopotami USA, ale królowa mundialowych eliminacji jest jedna – Ameryka Południowa. W strefie CONMEBOL również pozostały dwie kolejki, które rozstrzygną o awansach. Pewniakiem jest Brazylia, a o pozostałe cztery bezpośrednie miejsca walczy pięć ekip, a gdy dodamy miejsce barażowe, to grono powiększymy nawet do siedmiu ekip!
Na początek rzut oka na tabelę i terminarz, czyli punkt wyjścia do dalszych rozważań:
Brazylia nie musi się martwić nie tyle o awans, ale już wie o swoim pierwszym miejscu. Przed nią mecz z Boliwią, a więc dla obu ekip mecz o pietruszkę. Dopiero w ostatniej kolejce „Canarinhos” spotkają się z Chile u siebie i to jest prawdopodobnie najgorsza wiadomość dla „La Rojy”, bo przed własną publicznością Neymar i spółka raczej nie mają zamiaru odpuszczać.
Trudno przypuszczać, by nie awansował Urugwaj, bo ma trzy punkty przewagi nad miejscem barażowym, a do tego bardzo łatwy terminarz. Najpierw wyjazd do Wenezueli, gdzie jedynie Wuilker Farinez może go powstrzymać, ale nawet jeśli tak się stanie, to jest jeszcze Boliwia u siebie, w Montevideo, więc „Los Charruas” mogą powoli bukować bilety do Rosji, a w międzyczasie również do Polski, bo w przypadku awansu drużyny Tabareza oraz kadry Nawałki obie ekipy spotkają się w towarzyskim meczu w Warszawie.
Kolumbia też nie może narzekać, bo już w czwartek w nocy może świętować awans, a jedynym warunkiem jest wygrana z Paragwajem. Co ciekawe, miejsce rozegrania meczu ma duże znaczenie. Do tej pory Kolumbia 11 razy grała u siebie z Paragwajem i zawsze przegrywała – pięć razy – gdy mecz odbywał się w Bogocie. Natomiast mecze w Barranquilli, gdzie drużyny zagrają i tym razem, są dużo szczęśliwsze dla „Los Cafeteros” – trzy wygrane i dwa remisy. Jeśli jednak nie udałoby się wygrać w rodzinnym mieście Shakiry, to druga szansa będzie w Peru, więc lepiej szybko załatwić sprawę w pierwszym podejściu. Dalej w tabeli są właśnie Peruwiańczycy, którzy przed domowym meczem w Kolumbii mają wyjazd do Argentyny.
I tutaj zaczynają się ciekawe rzeczy. Mecz nie odbędzie się na stadionie River Plate, jak zazwyczaj grywa reprezentacja Argentyny, ale na La Bombonerze, obiekcie Boca Juniors. Powód prosty – trybuny blisko boiska i łatwiej o stworzenie gorącej atmosfery, która poniesie swoich, a zdeprymuje rywala. Niezadowolona z tego powodu była reprezentacja Peru, ale w jej przypadku jest jeszcze jedna ciekawostka, bo do Argentyny przywiozła swoją wodę w butelkach w obawie o zatrucie lub inne incydenty. Sytuacja może i wydawać się śmieszna w XXI wieku, ale w 1990 w czasie meczu Argentyna–Brazylia, „Canarinhos” mieli otrzymywać butelki z wodą, w której był rozpuszczony… środek uspokajający, dzięki czemu miała mieć łatwiejsze zadanie w decydującym meczu. Trudno spodziewać się jednak jakichkolwiek pomocy ze strony „Los Incos” i raczej takiej flagi jak w 1985 roku przed meczem nie zobaczymy.
No los puteemos. Tratemos de ganarles y entrar a Rusia nada más. Nos quieren desde siempre y son de los pocos que lo hacen de corazón. pic.twitter.com/uHlGZYjmLY
— Edu Cantaro (@EduCantaro) October 2, 2017
Swoją drogą taki transparent piłkarze Peru pokazali przed meczem obu reprezentacji w 1985 roku, a więc trzy lata po wojnie o Falklandy/Malwiny (pierwsza nazwa używana w Europie, zaś druga w Ameryce Południowej). Wtedy padł remis 2:2, a oba gole dla „Albicelestes” strzelił Ricardo Gareca, który dzisiaj zasiądzie na… ławce trenerskiej kadry Peru. Jeśli jesteśmy przy trenerach, to dla Sampaoliego również będzie sentymentalne spotkanie, wszak w kraju swojego rywala rozpoczynał karierę trenerską. Prowadził Juan Aurich, Sport Boys, Coronel Bolognesi i Sporting Cristal. Przy okazji warto wspomnieć o nowych pomysłach selekcjonera Argentyny na najbliższy mecz. Czwórka obrońców, wśród których wystąpią Javier Mascherano i Marcos Acuna. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Masche w kadrze gra na swojej pozycji – defensywnego pomocnika – a Acuna jest nominalnym skrzydłowym. Dodatkowo na środku ataku według wszystkich mediów ma się znaleźć Dario Benedetto, co dobitnie sugeruje okłada „Ole” – największego sportowego dziennika w Argentynie.
Wiemy, że często lubujemy się w obliczeniach MisterChipa, ale co poradzić, bo jeśli cytować, to fachowców najwyższej klasy. Tym razem hiszpański statystyk przytoczył wyliczenia dotyczące procentowych szans na awans do mundialu dla wszystkich ekip w strefie CONMEBOL. Wydaje się, że wszystko jest czytelne, ale jeśli nie, to biegniemy z pomocą. Pierwsza kolumna, to szansę na zajęcie miejsca 1-4; druga to szansę na zajęcie miejsca numer 5 – barażowego; trzecia dotyczy szans na miejsca 1-5; czwarta mówi o odpadnięciu z eliminacji.
¡¡¡ATENCIÓN SUDAMÉRICA!!!
Estos son los resultados de la #maquinadiabolica previos a las dos fechas finales de la Eliminatoria. pic.twitter.com/PZXSiI7x93— MisterChip (Alexis) (@2010MisterChip) October 3, 2017
Po trzeciej Kolumbii dochodzimy do najciekawszej części tabeli, a więc ekip, które jednym meczem mogą zapewnić sobie awans lub go stracić. Peru, Argentyna i Chile zajmują kolejno – miejsce dające awans, baraż i… odpadnięcie z rywalizacji. Wszystko mieście się w granicy jednego punktu. Wiele w tej materii będzie zależało od… Ekwadoru. Najpierw czeka go wyjazd do Chile, a później u siebie, na wysokościach w Quito zagra z Argentyną. Dla „Albicelestes” to niewygodny wyjazd, bo chodzi o miasto położone prawie 3000 metrów nad poziomem morza. I tutaj też dochodzi do ciekawej sytuacji, bo jeśli Ekwador wygra w Chile, to zachowa szansę na awans/baraż i zagra w ostatniej kolejce na serio, tyle że osłabi głównego kontrkandydata „Albicelestes”. Może jednak przegrać i w ostatniej rundzie grać już na pół gwizdka, ale wtedy Chilijczycy będą mieli więcej punktów.
Możliwych opcji jest nadto, stawiamy jednak, że w najbliższej rundzie po komplet punktów sięgną Urugwaj, Kolumbia, Chile i Argentyna – mowa o ekipach walczących o stawkę. Wtedy dwie pierwsze będą już na mundialu, a Argentyna w korespondencyjnym boju powalczy z Chile o czwarte miejsce. Tyle teoria i nasze przewidywania, ale można się domyślać, że… niespodzianek nie zabraknie, podobnie jak w czasie całych eliminacji. W końcu, kto by pomyślał, że na mistrzostwach może zabraknąć wicemistrza globu czy hegemona ostatnich rozgrywek kontynentalnych i ponadkontynentalnych. Ciekawe jest również, jakby wyglądała Brazylia, gdyby w porę nie zrobiono zmiany, a na ławce trenerskiej nie znalazł się Tite…