Adam Nawałka dokonał ostatecznej selekcji reprezentantów Polski przed rozpoczynającymi się 14 czerwca mistrzostwami świata w Rosji. Szkoleniowiec tym razem miał za zadanie skreślić dziewięciu piłkarzy, którzy teoretycznie mogą pożegnać się z marzeniami o mundialu. Wśród jego decyzji mamy kilka niespodzianek.
Chwilę przed ogłoszeniem 23-osobowego zespołu, z obozu kadry doszły do nas niepokojące wieści o stanie zdrowia Kamila Glika. Defensor Monaco podczas gry w siatkonogę uszkodził bark i natychmiast udał się do szpitala. Pierwsze doniesienia są takie, że defensor może opuścić zbliżającą się imprezę.
Odnośnie bramkarzy obyło się bez zaskoczeń. Łukasz Skorupski, który mógł powalczyć o miejsce trzeciego golkipera z Bartoszem Białkowskim, na ostatniej prostej złapał kontuzję i sam wykreślił się z listy powołanych. Jeśli chodzi natomiast o obrońców, tutaj Nawałka odrzucił dwóch defensorów – Tomasza Kędziora oraz Marcina Kamińskiego. Z tym, że ten drugi ma nadal szansę na wyjazd do Rosji (pozostanie nawet na zgrupowaniu), jeśli Kamil Glik nie zdąży wyleczyć na czas swojej dolegliwości.
Największą niespodzianką jest brak Krzysztofa Mączyńskiego. Podstawowy pomocnik kadry na EURO 2016 tym razem obejrzy turniej w domu. Słabe ostatnie miesiące połączone z problemami zdrowotnymi spowodowały, że szkoleniowiec reprezentacji Polski postawił na Karola Linetty’ego. Nawałka skreślił także młodych zawodników z polskiej Ekstraklasy – Sebastian Szymańskiego, Szymona Żurkowskiego oraz Przemysława Frankowskiego. Najszerzej komentowano oczywiście powołanie dla Sławomira Peszki, który według wielu opinii nie powinien znaleźć się w 23-osobowym zespole.
Ciekawie było także odnośnie napastników. Zważywszy na dwóch pewniaków, czyli Roberta Lewandowskiego oraz Arkadiusza Milika, były zaledwie dwa wolne miejsce w tej formacji. Ostatecznie padły one łupem Dawida Kownackiego i Łukasza Teodorczyka. Napastnik Anderlechtu, podobnie jak skreślony Kamil Wilczek, miał kapitalne ostatnie miesiące i to pomiędzy nimi rozegrała się ta batalia.