Neymar i Mbappe zachowują się jak idioci. Tym razem grubo przesadzili

PSG w pogoni za europejską czołówką nie szczędziło grosza. Ściągnęło absolutnie topowych zawodników, których chciałby u siebie bez wątpienia każdy. Założenia były oczywiste – gwiazdy światowej piłki zintegrują się z drużyną, wzmocnią ją i pozwolą przybliżyć się do walki o wymarzoną Ligę Mistrzów. Rzeczywistość okazuje się jednak trochę inna i pokazuje, że pieniądze nie przynoszą samych korzyści. No, przynajmniej nie zawsze.

Neymar – brazylijski magik, filar reprezentacji, depczący po piętach najlepszym od dekady Messiemu i Ronaldo. Mbappe – absolutnie największe objawienie poprzedniego sezonu, chłopak, który ledwo po osiemnastych urodzinach grał jak wyjadacz na światowym poziomie. 400 milionów – to więcej, niż wycena kadry Lyonu, Marsylii czy Monaco, a jednocześnie tyle, ile paryżanie zapłacili właśnie za tę dwójkę zawodników.

Z miejsca głośno zrobiło się o tym najdroższym, który chyba naprawdę pomyślał, że jest królem Paryża. W stolicy Francji Neymar zaczął oczekiwać szczególnego traktowania, co pokazują zakazy faulowania go na treningach, czy odebranie rzutów karnych Cavaniemu. Niestety (o ironio) zaczął chyba zbyt dobrze. W uważanej przez wielu za ogórkową Ligue 1 strzelał, asystował, bawił się, czyli robił to, co potrafi najlepiej. Szkoda tylko, że przez to poczuł się zbyt pewnie i nie skupił tylko na grze.

We wtorkowym pucharowym spotkaniu z Rennes, Brazylijczyk pod koniec spotkania się rozluźnił. Niestety w najgorszy dla siebie sposób, czyli bawiąc się innymi. Tu idealnie widać różnicę między nim, a Ronaldinho – legenda Barcelony robiła to z uśmiechem i radością na twarzy, prawie nigdy nikomu nie wadząc. U Neymara jest to arogancki uśmieszek mówiący: „i co, cieniasie?”. Doskakiwanie do rywali jak kogut tylko to potwierdza…

Tutaj jeszcze nie ma się za bardzo do czego przyczepić. Neymar jest technicznie lata świetlne przed ligowymi rywalami, więc to pokazuje. Natomiast jego zachowanie chwilę później, kiedy Rennes już zdobyło bramkę kontaktową, to zupełnie inna bajka. Zawodnik byłego klubu Kamila Grosickiego upadł po starciu z Brazylijczykiem, a sędzia odgwizdał faul. Nieistotne jest, czy słusznie czy nie. „Król” Neymar odkopnął piłkę, został ukarany żółtą kartką, a następnie – jak zwykły bezmyślny gnojek – zadrwił z rywala udając chęć pomocy w podniesieniu go z murawy. Przeciwieństwo fair play w czystej postaci.

Po tym spotkaniu można też niestety trochę zmienić zdanie o Kylianie Mbappe. Francuz w ostatnim czasie ma pecha do bramkarzy, a właściwie jest to szczęście w nieszczęściu. Były zawodnik Monaco dwukrotnie zostawał powalany przez golkiperów, ostatni raz 21 stycznia w szlagierowym spotkaniu z Lyonem. Z obu starć wyszedł bez szwanku.

Jakimś cudem, wciąż nie wiadomo jakim, zawodnikowi kolejny raz nic się nie stało. Teoretycznie powinien więc być wdzięczny losowi i doceniać czystą grę, zaczynając od samego siebie. Tymczasem najdroższemu nastolatkowi świata zwyczajnie odbiło i przy prowadzeniu 3:0 w idiotyczny sposób osłabił swoją drużynę, zarabiając przy okazji pierwszą czerwoną kartkę w karierze.

Wciąż zastanawiam się co trzeba mieć w głowie (albo czego nie mieć), by tak bandycko potraktować swojego rówieśnika, który dopiero co wrócił do gry po ponad trzymiesięcznej absencji. To nie jest jakieś popchnięcie, to nie jest podstawienie nogi. To jest w 100% intencjonalne przejechanie z całym impetem korkami po łydce, o czym świadczy rozerwana getra. Nie wiadomo jak poważna jest kontuzja, ale udział Ismaili Sarra – czyli rywala Polaków – na mundialu jest zagrożony. Jeśli karma istnieje, Mbappe niedługo zapewne przestanie mieć tyle szczęścia przy wpadających na niego rywalach. A już na pewno powinien zaliczyć kilkumeczowy, przymusowy odpoczynek od piłki.

Nie życzę nikomu źle, bo to po prostu głupie. Patrząc jednak na to, co wyprawiały największe gwiazdy PSG we wtorek, otwiera się nóż w kieszeni. Zbyt pewny siebie Neymar z chuchającym i dmuchającym na niego zarządem, czuje się bezkarny. Ma predyspozycje by w niedługim czasie zostać najlepszym na świecie, a psuje to wszystko swoją arogancją i poczuciem wyższości. O Mbappe do tej pory było głośno tylko za sprawą jego gry i mam nadzieję, że tak zostanie.

Pozostaje wierzyć, że trener Emery „pokaże jaja” i w porę schłodzi głowy swoich zawodników. W szatni PSG potrzeba zdecydowanego autorytetu, a nie wiem, czy ten trener takowy posiada. Pod tym względem wielka szkoda, że w Paryżu nie ma już Ibrahimovicia. Szkoda też, że przez największe gwiazdy nie mówi się o piłce, zrzucając na drugi plan jej piękno, którego we wtorek przecież też nie brakowało…

Fortuna: Odbierz 100 zł na zakład bez ryzyka lub 20 zł ZA DARMO + bonus od depozytu do kwoty 400

Komentarze

komentarzy