O tym, że sytuacja w Tottenhamie nie jest zbyt ciekawa, wie chyba każdy. Finalista poprzedniej edycji Ligi Mistrzów przeżywa wyraźne problemy, a sytuacji nie poprawiło nawet głośne i kontrowersyjne zatrudnienie Jose Mourinho. Portugalczyk miał przywrócić „Kogutom” świetność, tymczasem dzieje się coraz gorzej…
Fatalna seria czterech porażek z rzędu (Lipsk, Chelsea, Wolverhampton, Norwich) została przerwana w ostatni weekend, ale na pewno nie w sposób, jakiego oczekiwali fani. „Spurs” zaledwie zremisowali 1:1 z Burnley, spadając w tabeli o kolejną pozycję (obecnie ósme miejsce). Kryzys się pogłębia, drużyna potrzebuje wyników i pozytywnego impulsu, jednak warunki ku temu są wyjątkowo złe.
Updated #THFC injury list so far this season. Essentially the entire squad…
Lloris ❌
Aurier ❌
Vertonghen ❌
Foyth ❌
Davies ❌
Sessegnon ❌
Dier ❌
Wanyama ❌
Sissoko ❌
Ndombele ❌
Winks ❌
Lamela ❌
Lo Celso ❌
Son ❌
Dele ❌
Bergwijn ❌
Kane ❌ pic.twitter.com/GnULxTM1bA— Talking THFC (@TalkingTHFC) March 9, 2020
Od początku sezonu z kontuzjami zmagało się już 17 graczy Tottenhamu, co jest nawet nie tyle całym składem, ale niemal całą kadrą londyńskiego klubu. Kiedy jedni wracają, inni przestają być do dyspozycji. Son, Kane, Sissoko, Lamela, Ndombele… Lista jest długa i wciąż się aktualizuje, niekoniecznie na korzyść drużyny oraz samego Mourinho.
Z gry wypadają nawet ci, którzy podczas absencji największych gwiazd mogliby zająć ich miejsce. Na dzisiejszym treningu przygotowującym do decydującego o „być albo nie być” w Lidze Mistrzów starcia z Lipskiem, zabrakło m.in. także Bena Daviesa czy Stevena Bergwijna. Nie lubimy słuchać wiecznych narzekań Jose Mourinho, oskarżającego o zło i niepowodzenia cały świat, ale nigdy nie siebie. Tym razem trzeba jednak przyznać, że sytuacja wyjątkowo mu nie sprzyja. Podczas gdy na świecie szaleje koronawirus, Tottenham „wyhodował” własny…