Nie wystarczą trzy punkty. Jak tlenu potrzebujemy zdecydowanego zwycięstwa

Ostatnie spotkania reprezentacji Polski mówiąc łagodnie były poniżej krytyki. Tak naprawdę pomimo zdobytych punktów tylko mecz z Izraelem mógł napawać optymizmem. Bez wątpienia możemy i powinniśmy się martwić, bo co z tego, że zapewne awansujemy na mistrzostwa Europy, jeśli na samym turnieju nie mamy żadnych argumentów, by cokolwiek osiągnąć. Starcia z Łotwą i Macedonią powinny dać nam odpowiedź, czy projekt Jerzego Brzęczka ma jeszcze jakikolwiek sens. Co tutaj dużo mówić… Dziś musimy nie tylko zdobyć trzy oczka, ale odnieść przekonujące zwycięstwo. 

Jerzy Brzęczek pracuje z reprezentacją Polski już ponad rok. Okres ochronny skończył się już dawno. Mniej więcej wtedy, gdy kończyły się zmagania w Lidze Narodów. Wówczas można było mówić o tym, że szkoleniowiec potrzebuje czasu, ale ten już się skończył. Po tak długim czasie reprezentacja powinna mieć już wypracowany styl, a tego nie widać. Ba, nie ma nawet zalążków, na podstawie których moglibyśmy mieć nadzieję, że lada moment coś się zmieni.

Trzeba sobie powiedzieć uczciwie, że zdobywaliśmy punkty od początku eliminacji, ale poza meczem z Izraelem graliśmy słabo. Słoweńcy obnażyli nasze problemy zwłaszcza w formacji defensywnej. Jerzy Brzęczek winę za to zrzucił na Pazdana, który z Austrią wylądował na trybunach. Teraz nie dostał nawet powołania, czyli wychodzi na to, że lepiej nie grać ani w klubie, ani reprezentacji, bo wtedy nie można popełnić błędu. Za to w nagrodę za brak gry można dostać powołanie. Nie można od razu kogoś kamienować, ponieważ popełnił błąd. Wygląda to tak, że były zawodnik Legii zagrał słaby mecz i nagle sztab szkoleniowy stwierdził, że błędem było w ogóle powoływanie tego gracza. Moim zdaniem to nie jest dobry sygnał ze sztabu szkoleniowego – powiedział nam Artur Wichniarek.

Niestety dość niefortunne odstawienie Michała Pazdana to tylko jeden z zarzutów w stronę Brzęczka. Jasne, selekcjoner od początku musiał radzić sobie z krytyką, ale sam jest sobie trochę winny. Na myśli mamy tutaj zwłaszcza konferencja prasowe, na których Jerzy Brzęczek wielokrotnie strzelał do swojej bramki. Przypomnijmy tylko niektóre z gaf:

– Dyskredytowanie graczy występujących w Championship.

– Przypisywanie sobie zasług odnośnie do sukcesów Polaków w piłce klubowej.

– Mówienie o dobrej atmosferze w kadrze, ponieważ bramki strzelają rezerwowi.

Do tego dochodzą oczywiście dziwne decyzje personalne. Jak chociażby wcześniej wspomniane odstrzelenie Pazdana, czy powoływanie Arkadiusza Recy, który w poprzednim sezonie zagrał jedynie 36 minut. W tym samym czasie selekcjoner odstawił również Rybusa bez racjonalnego powodu. Bo tłumaczenie trenera, który mówił że zawodnik Lokomotiwu nie jest sprawdzony w bojach, traktujemy jako absurd. A to jeszcze nie koniec, ponieważ 48-letni szkoleniowiec pomimo problemów kadrowych potrafił nie powołać Frankowskiego, ponieważ ten mieszka zbyt daleko od Europy.

Mamy świadomość, że daleko nam do najlepszych reprezentacji na świecie, ale posiadamy piłkarzy, którzy są w stanie grać w piłkę na dobrym poziomie. Nie możemy i nie powinniśmy zadowalać się z awansu z tak słabej grupy, grając najzwyczajniej w świecie słabo. Spotkania z Łotwą i Macedonią są właściwie ostatnim sprawdzianem, czy projekt Brzęczka zmierzą w jakąkolwiek stronę. Same zwycięstwa nie wystarczą, potrzeba również światełka w tunelu, a takie może dać tylko przekonujące zwycięstwo dziś i w niedzielę.

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO530 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!

Fot. YouTube