Tottenham Hotspur tylko dwa razy w swojej długiej historii zdołał wygrać ligę angielską. Ostatnio udało się to jego zawodnikom dawno temu, bo w 1961 r. i nic dziwnego, że wiara kibiców „Kogutów” w zdobycie trzeciego tytułu zdążyła nieco osłabnąć. Niewiele wskazuje też na to, by pucharowa posucha miała zostać przerwana na mecie bieżącego sezonu, ale nadziei na dogonienie Chelsea nie traci trener „Spurs”, Mauricio Pochettino, który postanowił zachęcić swoich podopiecznych do walki w nietypowy sposób.
44-letni szkoleniowiec, widząc, że jego chłopcy potrzebują dodatkowego bodźca, wzorem słynnego Gary’ego Linekera złożył im, a także wszystkim kibicom londyńskiego teamu, szaloną obietnicę. Pochodzący z Argentyny – ojczyzny gorącego tańca, jakim jest tango – menedżer przyrzekł, że jeśli prowadzona przez niego ekipa zdoła zakończyć trwającą kampanię ligową na pierwszej pozycji, zatańczy razem z właścicielem klubu, Danielem Levym, na środku boiska wspomniane tango.
Trzeba przyznać, że odważna deklaracja, ale jeśli miałaby przynieść zamierzony skutek, to czemu by nie spróbować? Tym bardziej że w zeszłym sezonie podobną technikę motywacyjną wobec graczy Leicester City zastosował wychowanek tego klubu, Gary Lineker. Były reprezentant Anglii, a obecnie osobowość telewizyjna i król Twittera, obiecał, że pierwsze w sezonie 2016/2017 studio programu „Match of the Day” transmitowanego w telewizji Sky Sports poprowadzi w samej bieliźnie, jeśli „Lisy” w składzie z Marcinem Wasilewskim zdołają zdobyć historyczne mistrzostwo. I udało się!
Na obronę tytułu zespół Claudio Ranieriego nie ma już praktycznie żadnych szans, ale Lineker kilka miesięcy temu znów postanowił użyć sprawdzonego sposobu motywacyjnego i zakomunikował, że jeśli Leicester zwycięży w Lidze Mistrzów, pierwsze „MotD” poprowadzi zupełnie rozebrany, zaś towarzyszący mu Ian Wright oraz Alan Shearer będą okładać go kijami. W porównaniu z pomysłem Linekera, obietnica Pochettino wydaje się zatem jedynie słodkim żartem. Który z nich jednak będzie musiał spełnić dane kibicom słowo? Przekonamy się już niebawem.