Niesamowita dogrywka na Anfield. Atletico w ćwierćfinale!

Za takie emocje kochamy Ligę Mistrzów. Gdy bramkę na 2-0 w dogrywce strzelił Firmino, zapewne niewiele osób wierzyło, by gracze Atletico zdołali wywalczyć sobie awans. Gościom pomógł nieco Adrian, który wykonał katastrofalne podanie do rywala. Do siatki trafił Llorente, który został bohaterem zespołu z Madrytu, strzelając ostatecznie dwa gole.

Tuż przed rozpoczęciem widowiska, media społecznościowe obiegła sytuacja związana z Juergenem Kloppem. Niemiecki szkoleniowiec musiał uświadomić kibiców, jaka panuje sytuacja na świecie. Sympatycy chcieli bowiem przybić trenerowi piątkę, więc reakcja Kloppa była bardzo stanowcza. Zachowanie Juergena komentowane jest w różny sposób. Z jednej strony nie można dziwić się szkoleniowcowi, gdyż głośno apelujemy o środkach ostrożności. Z drugiej, wydaje się, że Juergen mógł w nieco innym stylu zakomunikować kibicom, by rozważnie podchodzili do sprawy związanej z koronawirusem.

Sam mecz zaczął się bardzo ciekawie. Już po pierwszym gwizdku sędziego, przed szansą na strzelenie gola stanął Diego Costa. Hiszpański napastnik uderzył jednak tylko w boczną siatkę bramki Adriana. Była to jedna z niewielu okazji Atletico w pierwszej części rywalizacji. Na murawie dominowali bowiem piłkarze Liverpoolu, jednakże bardzo dobrze między słupkami spisywał się Jan Oblak, który był jednym z lepszych zawodników „Los Rojiblancos” w całym meczu.

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

Determinacja „The Reds” przyniosła efekt tuż przed końcem pierwszej części spotkania. Bardzo dobre dośrodkowanie Oxlade’a-Chamberlaina wykorzystał Georginio Wijnaldum, który uderzeniem głową wpakował piłkę do siatki. Przy sytuacji bramkowej, żadnych szans nie miał Jan Oblak.

Gol gospodarzy mocno podciął skrzydła piłkarzom Diego Simeone. Trudno nie było bowiem odnieść wrażenia, iż plan argentyńskiego szkoleniowca na ten mecz był dość prosty – zakończyć rywalizację wynikiem 0-0, który gwarantuje awans do kolejnej rundy.

Tym samym tuż po starcie drugiej części spotkania, znacznie więcej szans na kolejną bramkę mogliśmy dawać graczom „The Reds”. Obraz rywalizacji nie uległ zmianie. Na murawie dominowali gospodarze, którzy co chwilę stwarzali sobie dobre okazje na strzelenie gola. Cały czas na posterunku był Jan Oblak.

Do siatki przynajmniej raz powinien w drugiej połowie trafić Andrew Robertson. Szkocki defensor miał bowiem dwie szanse na zdobycie bramki. Najpierw lewy obrońca trafił w słupek po uderzenie głową, a następnie próba gracza „The Reds” została zablokowana przez Trippiera.

Swoje okazje do końca regulaminowego czasu gry miał Liverpool, tymczasem w ostatniej akcji bramkę zdobył Saul. Hiszpan w momencie podania partnera z drużyny był jednak na pozycji spalonej, więc gol nie został ostatecznie uznany. Radość Simeone była przedwczesna. Do końca meczu nie obejrzeliśmy żadnego trafienia, więc czekała nas dogrywka.

Dodatkowy czas gry w świetnym stylu zaczęli zawodnicy Kloppa. Już w 94. minucie bramkę na 2-0 zdobył Roberto Firmino. Brazylijczyk w środowy wieczór zawodził, jednakże w najważniejszym momencie rywalizacji zachował zimną krew, trafiając do siatki po dobitce.

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

Na tym mecz się jednak nie skończył. Fatalnym podaniem popisał się Adrian, który wręcz oddał futbolówkę do Joao Felixa. Portugalczyk zagrał Llorente, który precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w siatce.

Liverpool rzucił się desperacko do zdobycia bramki na 2-1. Zamiast gola dla „The Reds”, zobaczyliśmy kolejne trafienie super-rezerwowego. Marcos Llorente zanotował ponownie pokonał Adriana, komplikując niesamowicie sprawę awansu Liverpoolu.

Sytuacja „The Reds” była dramatyczna, więc gospodarze musieli postawić wszystko na jedną kartę. Takie decyzje bardzo często kończą się bramką dla przeciwników. Tym razem nie było inaczej. W doliczonym czasie dogrywki gola na 3-2 strzelił Morata, ustalając wynik spotkania.

Liverpool nie obroni zatem tytułu z obecnej edycji, notując czwartą porażkę w sześciu ostatnich meczach.