Starania klubów o zjednanie sobie sympatii jak największego grona kibiców, z założenia opieralibyśmy o budowę mocnego, silnego zespołu, grającego w przyciągający, miły dla oka sposób. To (wraz z wynikami) oczywiście najważniejsza rzecz w futbolu, ale na tym się nie zatrzymujemy.
Idąc na mecz, wiele osób chciałoby się także czegoś napić i wrzucić coś „na ząb”, na przykład korzystając z przerwy. Będąc na wielu stadionach, czy też czytając w sieci, można trafić niestety na miejsca, które trudno nazwać wykwintnymi jadłodajniami. Drogo, byle jak, niezbyt smacznie – często właśnie tak to wygląda.
Na szczęście kluby na najwyższym poziomie chcą dbać nie tylko o wrażenia sportowe, ale także o podniebienia swoich fanów. Chelsea poszła jednak krok dalej, stając się prawdziwym pionierem wśród klubów piłkarskich, przynajmniej tych na krajowym podwórku. Jak?
Otóż to właśnie Chelsea stała się pierwszym klubem z Premier League, który otworzył punkt będący… w całości „wege”. „CFC Vegan Kitchen” będzie od teraz serwowała bezmięsne przysmaki, wykorzystując rozpowszechniający się trend, który stał się także świetnym biznesem.
Według raportów, liczba wegan na Wyspach wzrosła ze 150 tysięcy w 2016 roku, aż do 600 tysięcy w 2018. Obecnie jest ich z pewnością o wielu więcej. Jak myślicie, czy to dobry kierunek? Z diety opartej na produktach pochodzenia roślinnego korzysta przecież wielu idoli tych, którzy zasiadają na trybunach.
Być może taki punkt będzie dla nich okazją do spróbowania czegoś nowego i – kto wie – zostania na dłużej. Z drugiej strony większość i tak nie wyobraża sobie czegoś innego, niż burger lub porządna porcja frytek i skrzydełek. A wy, co o tym myślicie?