Ta kariera miała się potoczyć inaczej. Może dziś Kingsley Sarfo grał w jednym z europejskich potentatów. Piłkarz zmarnował jednak karierę na własne życzenie
W Szwecji miało być lepiej
Kingsley Sarfo urodził się 13 lutego 1995 w Ghanie. Nie był jednak jednym z takich przypadków, gdy afrykański kilkulatek przenosi się z rodzicami do Europy. Można powiedzieć, że sam na to zapracował swoją znakomitą postawą na boisku.
Szwecja jest jednym z państw, które mają przeciętną ligę, ale należy pochwalić zasięg tamtejszego skautingu. Niemal podczas każdego okna transferowego do szwedzkich klubów trafiają nastolatkowie z państw afrykańskich. Skandynawski kraj jest dla nich ziemią obiecaną – miejscem, w którym będą mieć lepsze warunki życia, a także mogą się wypromować i trafić do silniejszych lig. Tak było choćby w przypadku Josepha Aidoo, który w wieku dziewiętnastu lat został piłkarzem Hammarby, a obecnie jest podstawową postacią Celty Vigo.
Kingsley Sarfo mógł zrobić jeszcze większą karierę niż jego rówieśnik. Gdy miał 18. lat, przebywał jeszcze w Ghanie i występował w rozgrywkach młodzieżowych w barwach zespołu Anokye Stars. To właśnie tam szwedzki trener Tom Strand zauważył filigranowego pomocnika (Sarfo mierzy 1,66 m). Piłkarz otrzymał szansę wyjazdu do Szwecji, z którego natychmiast skorzystał. Wraz z rodziną przeniósł się do Skandynawii, do miejscowości położonej kilkanaście kilometrów od Malmo.
Ławka w czwartej lidze
Piłkarskie początki w Szwecji miał dość trudne. Szwedzcy trenerzy uczą piłkarzy od najmłodszych lat gry fizycznej, opartej na sztywnych zasadach taktycznych. Młody Sarfo, który w Ghanie grał na poziomie amatorskim nie mógł się przystosować do nowych realiów. Najpierw trafił do trzecioligowego Rosengardu, gdzie nie potrafił przebić się do pierwszego składu. Wystąpił w ośmiu meczach, jednak nie pozostawił po sobie dobrego wrażenia i musiał szybko zmieniać otoczenie.
Potem Ghańczyk trafił na jeszcze niższy poziom ligowy, do BW 90 Idrottsförening. Tam również regularnie nie błyszczał. Chociaż dostawał więcej minut, co skutkowało większym ograniem. Przez pół roku w czwartej lidze wystąpił w 15 meczach, w których dwukrotnie trafił do siatki. Jak się okazało, warto było zrobić krok w tył, żeby potem zrobić kilka do przodu.
Niespodziewany przełom
Kingsley Sarfo trafił na testy do Mjällby, średniaka najwyższej ligi. Ostatecznie nie podpisał umowy z tym klubem, ale podczas jednego z sparingów został zauważony przez trenerów IK Sirius. To właśnie w tej drużynie występował przez najbliższe trzy lata i można powiedzieć, że właśnie tam dojrzał piłkarsko.
Na początku występował w zespole U-21. Z czasem zaczął się wyróżniać w młodzieżowej drużynie. Jeszcze pod koniec sezonu otrzymał szansę od trenera Kima Bergstranda, który wpuścił go na ostatnie siedem minut drugoligowego starcia z Sundsvall.
W sezonie 2015 Sarfo zaczął grać w wyjściowej jedenastce pierwszej drużyny. Kim Bergstrand podjął dobrą decyzję, gdyż Ghańczyk w 29 meczach zdobył pięć bramek i zaliczył cztery asysty. Poza tym prezentował się bardzo dobrze w środku pola i nauczył się czytać grę. Wówczas zaczęła go obserwować ghańska federacja, jednak piłkarz liczył na to, że zostanie na stałe w Szwecji i otrzyma tamtejsze obywatelstwo.
Na celowniku Manchesteru City
Kolejne rozgrywki okazały się dla 21-letniego wówczas Ghańczyka jeszcze lepsze. W 29 meczach zanotował bramkę i dziewięć asyst, przyczyniając się mocno do awansu Siriusa do najwyższej ligi. Zespół zakończył sezon na pierwszym miejscu w lidze z 61 punktami na koncie. Już wtedy Sarfo mógł trafić do silniejszej ligi, gdyż interesował się nim rosyjski Krasnodar. Co więcej, pojawiły się nawet pogłoski, że obserwuje go Manchester City, który początkowo miałby wysłać go na wypożyczenie do Girony albo zaplecza Premier League. Piłkarz był jednak konsekwentny i zdecydował się zostać w Siriusie po to, aby zostać obywatelem Szwecji.
Allsvenskan, najwyższa szwedzka klasa rozgrywkowa, miała zweryfikować jego umiejętności. Okazało się, że Kingsley Sarfo poczuł się w niej jak ryba w wodzie. Już w swoim debiucie na tym szczeblu, przeciwko Djurganden, zdobył dwie bramki. W rundzie wiosennej (Szwecja gra systemem wiosna-jesień) piłkarz zgromadził trzy bramki i cztery asysty. Poza tym Sirius okazał się prawdziwą rewelacją rundy, kończąc ją na trzecim miejscu.
Szwecja czy Ghana?
Można jednak powiedzieć, że Sarfo był myślami nie tyle przy Siriusie, co przy reprezentacji. Mówiło się o tym, że trener kadry U-21 Hakan Ericsson widziałby piłkarza w zespole na Mistrzostwach Europy U-21, które wówczas miały odbyć się w Polsce. Piłkarz Siriusa wyraził zainteresowanie, zresztą taki ruch mógłby przyspieszyć proces nadania mu szwedzkiego obywatelstwa.
Wtedy jednak podjął zaskakującą decyzję. Na początku czerwca Kingsley Sarfo miał otrzymać najpierw szwedzki paszport, a potem otrzymać powołanie na Euro U-21. Tymczasem pod koniec maja pojawił się zwrot akcji, który mógł zadziwić wszystkich, łącznie z piłkarzem. Kwesi Appiah, selekcjoner dorosłej reprezentacji Ghany, powołał go na zgrupowanie kadry. Co więcej, Sarfo je przyjął, czym wzbudził niechęć opinii publicznej w Szwecji. Poza Hakanem Ericssonem, który twierdził, że skoro piłkarz i tak nie zagrał w oficjalnym meczu podczas zgrupowania, wciąż może trafić do szwedzkiej kadry. Jaki był finał tej sytuacji? Kingsley Sarfo nie otrzymał szwedzkiego obywatelstwa. Choć Hakan Ericsson ogłosił już wcześniej, że piłkarz pojedzie na Mistrzostwa Europy, musiał w ostatniej chwili zmienić decyzję.
Następny krok do przodu
22-latek skupił się wtedy na swojej karierze klubowej. Jego umowa z Siriusem wygasała z końcem roku, jednak Malmö chciało go w swoich szeregach pół roku wcześniej. Dlatego choć dotychczasowy klub życzył sobie za Sarfo około 6-7 milionów euro, musiał przystać na propozycję w wysokości 1,45 mln euro.
Transfer do mistrza Szwecji miał był dla piłkarza kolejnym krokiem do przodu. Zadebiutował w meczu z… Siriusem. Zespoły zremisowały 3:3, a Sarfo zdobył pierwszego gola w nowych barwach.
– To był bardzo dobry mecz z naszej strony i jestem pod wrażeniem sposobu, w jaki graliśmy. Wzięliśmy na siebie dużą odpowiedzialność i ciężko pracowaliśmy – wyznał po debiutanckim meczu Kingsley Sarfo.
Gwałt na nieletniej
W międzyczasie Ghańczyk narobił sobie problemów z prawem. Piłkarz został zatrzymany przez policję, gdyż się okazało że piłkarz kierował pojazdem, nie posiadając prawa jazdy. Z czasem okazało się, że to nie był jednorazowy wybryk, dlatego groziło mu pół roku pozbawienia wolności. O sprawie można jednak powiedzieć, że rozeszła się po kościach. Nie został ukarany ani przez państwo, ani przez klub.
Później jednak wyszły na jaw poważniejsze incydenty z jego udziałem. 30 września 2017 roku policja wydała nakaz aresztowania piłkarza za dwukrotny gwałt na 14-latce – w mieszkaniu oraz publicznej toalecie. Zanim Kingsley Sarfo trafił do aresztu, zdążył jeszcze zadebiutować w reprezentacji Ghany, w spotkaniu eliminacji MŚ z Ugandą. Po powrocie do Szwecji poddał się wymiarowi sprawiedliwości, jednak po pewnym czasie został wypuszczony po to, by trenować z Malmö do czasu zakończenia procesu.
Kilka tygodni po tym, jak Ghańczyk wyszedł na wolność, dowiedziano się o pięciu kolejnych przypadkach gwałtu z jego udziałem. Wówczas piłkarz trafił ponownie do aresztu, a Malmö zdecydowało się rozwiązać z nim kontrakt.
8 czerwca 2018 roku Sąd Okręgowy w Malmö ogłosił wyrok. Kingsley Sarfo najpierw miał zapłacić 17 tysięcy dolarów zadośćuczynienia nastolatce. Potem miał trafić na najbliższe dwa lata i osiem miesięcy do ghańskiego więzienia. Po wypuszczeniu, deportowano go ze Szwecji z zakazem powrotu do tego kraju przez najbliższe dziesięć lat. Na koniec
Wyrok zakończył karierę?
Ostatecznie Sarfo został wypuszczony kilka miesięcy wcześniej.
– Zostałem zwolniony pięć dni temu. Dziękuję Wszechmocnemu Bogu za ten wspaniały dzień. Dziękuję moim fanom, rodzinie, przyjaciołom i wszystkim za ich niezachwiane wsparcie i modlitwy w tym trudnym dla mnie czasie. – wyznał Sarfo w rozmowie ghańskim “Angel FM”. Dodał również, że będzie się starał, by uznano wyrok za niesłuszny. – My [ja i prawnicy] będziemy domagać się sprawiedliwości po niezgodnych z prawem dwudziestu dwóch miesiącach za kratkami.
Co dalej z karierą Kingsleya Sarfo? Incydenty prawdopodobnie na zawsze oddaliły go od europejskiej piłki. Na początku roku pojawiły się plotki o tym, że piłkarz niebawem podpisze kontrakt z Asante Kotoko, czwartym zespołem ghańskiej Premier League. W związku z pandemią koronawirusa tamtejsza liga zawiesiła jednak rozgrywki, a kluby nie wykonują żadnych ruchów na rynku transferowym. To oznacza, że Sarfo będzie musiał jeszcze poczekać na jakikolwiek powrót do futbolu. Na taki poziom, jak jeszcze trzy lata temu, na pewno już jednak nie wróci.
Fot. Malmö FF