Trzeci najdroższy piłkarz świata. Bezsprzecznie jedna z największych gwiazd Liverpoolu, której jakoś szczególnie nie przyćmił nawet Salah w swoim najlepszym okresie. Zawodnik, który miał w Barcelonie nie tyle zastąpić Neymara, co sprawić, by na boisku wciąż była brazylijska radość, finezja i magia.
Początki na Camp Nou mogły dawać nadzieję na wiele, ale te zapędy szybko zostały zahamowane. Gdy Coutinho teraz wychodzi na murawę, trudno uwierzyć, że to ten sam zawodnik, którego oglądaliśmy na Anfield. Zasłaniając nazwisko na koszulce, zakładając mu maskę, nigdy byśmy nie zgadli kim jest. Prędzej typowalibyśmy jakiegoś niezłego technicznie, ale bardzo speszonego i niepewnego siebie juniora dopiero co wchodzącego ze szkółki.
Co jest tego powodem? Świadomość, że jest się jednym z wielu, a nie największą gwiazdą? Myśl, że czegokolwiek się nie zrobi, to Messi i tak będzie tym „naj”? Zbyt duża presja przez pieniądze, jakie za niego zapłacono? Wkurzenie, że trener nie widzi w nim kluczowej postaci drużyny? Powodów może być wiele, ale to nie zmienia sytuacji Brazylijczyka. Po meczu z Rayo (3:1), w którym Coutinho znów dostał szansę i znów był najgorszy w drużynie, w obronę wziął go Pique, jednocześnie dodając, że rozumie spadającą na jego kolegę krytykę. Hiszpan powiedział, że byłego zawodnika trzeba wspierać, a ten może w obecnym sezonie dać jeszcze wiele dobrego. Tak, w tym samym sezonie, w którym Pique właśnie zrównał się z Coutinho liczbą ligowych bramek.
Pique and coutinho have the same number of la liga goals this season pic.twitter.com/Fuqikj36RP
— Roshan (@fcbRoshan) March 9, 2019
Jak na razie trudno jednak spodziewać się, by sytuacja szybko się poprawiła. W środku tygodnia, jeszcze przed meczem z Rayo, na treningu miała miejsce dość wymowna sytuacja. Podczas jednej z gierek „w dziadka”, Coutinho nie ruszył do zagranej mocno piłki z takim zaangażowaniem, z jakim powinien. Pique machnął ręką i ze zniesmaczoną miną krzyknął: „Dawaj, Phil! Nie jesteś zaangażowany!” Jeśli niezadowolenie okazują już nawet koledzy, trudno oczekiwać, by inaczej myślał trener. Widząc brak zaangażowania, brak radości, brak błysku, trudno stawiać na kogoś na siłę. Valverde to robi, ale chyba tylko z racji tego, ile za Brazylijczyka zapłacono. Co dalej z jego przyszłością? O tym na razie cisza, ale taki stan rzeczy nie będzie mógł trwać wiecznie. Wszystko w rękach (i nogach) Coutinho…