„No Partey, no party!” Zawodnik Atletico miał problem z samochodem od sponsora

Pięknie być piłkarzem. Robienie tego, co się kocha, sława, pieniądze, w większości przypadków spokojne, bezstresowe życie. Jakby tego było mało, dochodzą do tego różne prezenty od sponsorów. Nie chodzi nawet o strój sportowy, czy zegarki – w topowych klubach lecą „na grubo” i dostaje się samochody. Okazuje się, że nie dla wszystkich jest to trafiony podarunek.

Niedawno uświadomił nas w tym Thomas Partey, pomocnik Atletico. Po odebraniu swojego Hyundaia od sponsora klubu, najpierw nie mógł go uruchomić, co wywołało śmiech wśród kolegów. Potem, chyba nie do końca wiedząc jak się nim wydostać z Wanda Metropolitano, przejechał się po murawie i niemal wjechał w bandy otaczające plac gry. W ostatniej chwili zdołał skręcić i wyhamować, ale reakcja kobiety na trybunach (złapanie się za głowę) sugeruje, że nie każdy wierzył w jego panowanie nad sytuacją.

„Trochę technologii i człowiek się gubi” – chciałoby się rzec. Nowoczesne samochody wbrew pozorom w pierwszym kontakcie mogą wprawić w zakłopotanie. Bezkluczykowe systemy, przyciski startu, panele dotykowe z tysiącem opcji, kierownica z dziesiątkami przycisków, do tego – kto wie – być może przestawienie się z automatu na manual lub odwrotnie. Z dwojga złego dobrze, że Partey najpierw poćwiczył sobie na stadionie i skończyło się na śmiechu reszty drużyny. Mamy nadzieję, że na ulicy będzie zdecydowanie lepiej.

Kliknij i odbierz zakład bez ryzyka 110 zł + 10 zł na START + 400 zł od depozytu!

Komentarze

komentarzy