Jako miłośnik piłkarskiego widowiska od lat chętnie sięgam po kolejne lektury poruszające futbolowe klimaty. Jednak na nową biografię Cristiano nie czekam, zacierając ręce, a raczej przyjmuję z małym zainteresowaniem. Dlaczego? A może się mylę?
Zważywszy na prywatne sympatie na myśl o nowej biografii gwiazdy Realu Madryt powinienem popadać w euforię. Jednak tak nie jest. Dlaczego? Takie „cukierkowe” książeczki zwyczajnie mnie nudzą. Szczerze? Z trudem dobrnąłem do końca „Obsesji doskonałości”. Historię Cristiano opisywano już na dziesiątki sposobów i niemal każdy kibic na świecie ją zna. Tym bardziej wiemy, co się działo, kiedy Ronaldo już doszedł na szczyt. Po co więc poświęcać czas na coś, co w każdej chwili można wyrecytować?
Nieco lepiej czytało mi się biografię Sergio Ramosa, a najprzyjemniej – jeśli chodzi o książki piłkarskich gwiazd – „Ja, Ibra”. Jednak potem wydało się, że treść ostatniej z podanych została podkoloryzowana…
Dlaczego biografie/autobiografie wielkich zawodników są takie „wygłaskane”? Bohater ma wyjść na profesjonalistę, gladiatora – a najlepiej jakby miał biedne dzieciństwo. Nie przedstawimy go przecież w złym świetle, bo większość jest konsultowana z głównym zainteresowanym. To główny powód, dla którego nie warto gromadzić lektur o Messim, Neymarze, Ronaldo czy jeszcze kimś innym. No chyba że ktoś jest ślepo zakochany w danym klubie/piłkarzu i przyjmie wszystko (najlepiej komplementy), co o nim napiszą.
Chcesz przeczytać dobrą biografię? Sięgnij po historię o kimś z dalszego kręgu, najlepiej niegrzecznego. Ciekawe są tylko takie opowieści, w których pojawiają się problemy, recepty, jak sobie z nimi radzić, i porady, czego nie robić. Tu pojawiają się lektury poświęcone Paulowi Mersonowi, Andrzejowi Iwanowi czy Igorowi Sypniewskiemu. Bajki oglądaliśmy bowiem, będąc dziećmi, teraz czas mierzyć się z rzeczywistością (nie zawsze kolorową).
Guillem Balague – autor nowej biografii Cristiano Ronaldo, na co dzień dziennikarz m.in. Sky Sports.
FOT. Sky Sports
A może się mylę i nowa biografia Crisa powali mnie swoją treścią na kolana? Piszę przecież o swoich przemyśleniach na podstawie przeczytanych już pozycji, a tej jeszcze nie czytałem – premiera przecież jutro. Na szczęście jest ktoś, kto już się z nią zapoznał. Dawid Szymczak (redakcyjny kolega) zdobył książkę przedpremierowo i ma swoje, odmienne zdanie na jej temat. Co ważniejsze, potrafi uargumentować to twardymi dowodami – treścią.
Dawid Szymczak
Moja wypowiedź opiera się na blisko dwustu przeczytanych stronach, czyli blisko połowie całej lektury. Czytałem „Obsesję doskonałości” i „Maszynę”, czyli dwie najpopularniejsze pozycje o Portugalczyku, które ukazały się na polskim rynku. Jeżeli zamierzacie ograniczyć się do jednej, to polecam tą najnowszą. Powodów jest przynajmniej kilka. Największym atutem jest to, że pozycja ta, w odróżnieniu od starszych sióstr, nie jest autoryzowana. Ani Cristiano, ani Jorge Menses, ani Real Madryt czy grupa PR-owców z GestiFute (już na początku autor książki wyjaśnia, czym się zajmują) nie mieli wpływu na jej kształt. Nie dołożyli od siebie ani zdania. Początkowo obawiałem się, że biografia może być przez to nieco uboższa. Myliłem się. Brak autoryzacji i ingerencji w treść oznacza brak cenzury – a to zdecydowanie największa zaleta.
Z okładki dowiecie się, że Ronaldo nie chciał, by ta książka się ukazała. Po przeczytaniu zawartości jestem w stanie w to uwierzyć. Dotychczas przedstawiana była tylko jedna wersja tej historii. Ta, którą życzył sobie sam zainteresowany. To normalne – pokazywał i godził się na to, co chciał. Powstawały więc laurki. Tutaj część wątków jest odświeżona i autor przedstawia nieznane dotąd wersje – każdą rzeczowo potwierdza i argumentuje. To jednak nadal nie czyniłoby tej biografii wyjątkową, a moim zdaniem na takie miano bezapelacyjnie zasługuje. Nie poznacie tutaj Cristiano-piłkarza, ale zrozumiecie go jako człowieka. Wystarczy łączyć fakty i zdać sobie sprawę z tego, że każdy bodziec jakoś na nas wpływa. Przede wszystkim w okresie dzieciństwa. To, że Ronaldo jest taki, jaki jest (a twarzy ma kilka), jest wynikiem tego, czego doświadczył wcześniej. Guillem Balague przytacza wypowiedzi psychologów, teoretyków ludzkiej egzystencji i specjalistów w wielu dziedzinach. To pozwala spojrzeć na sprawy szerzej i więcej zrozumieć. To właśnie to dogłębne zbadanie tematu, poszerzenie go o wiele opinii sprawia, że książka jest najlepsza w swojej kategorii. Każdy, kto choć trochę interesuje się ludzką psychiką, potraktuje tę książkę jak podręcznik.
Co jeszcze? Jeżeli jesteś początkującym dziennikarzem lub zamierzasz nim być, to warto byś wiedział, że biografia Cristiano opowiada jeszcze jedną historię, nie do końca związaną z głównym zainteresowanym. Balague opowiada o powiązaniach w tym wielkim świecie, o dążeniu do prawdy, o obiektywności, o tym, jak funkcjonują najwięksi agenci na świecie. Dodatkowo często zapisuje na kartach książki coś w rodzaju bloga – gdzie szukał informacji, gdzie się z kim spotkał, kto go oprowadzał, w jaki sposób opowiadał o Ronaldo… Pozwala to uzupełnić obraz tej wielkiej postaci o szczegóły z ust ludzi, którzy pamiętają go jako szczupłego chłopca z kręconymi włosami.
Jeżeli jeszcze Was nie przekonałem, to zrobi to Mateusz Święcicki i fragment, który zamieścił na Twitterze. Mówi o tej książce więcej niż 1000 słów!
Mourinho i jego mowa do Ronaldo. @GuillemBalague napisal wspaniałą ksiązke. ??? pic.twitter.com/IWmx5uyu9p
— Mateusz Święcicki (@matiswiecicki) November 17, 2016
***
Jak widzicie, nowa biografia o portugalskiej gwieździe ma nieco inną formę niż większość tych pięknych historii i chyba naprawdę warto po nią sięgnąć. Ja też się skuszę i mam nadzieję, że treść mnie w jakimś stopniu zaskoczy.
Drogi Czytelniku, pewnie zastanawiasz się, po co był ten wywód na początku. Dlaczego oceniałem coś, czego jeszcze nie widziałem? Chciałem przedstawić także Twój punkt widzenia. Kogoś, kto jeszcze nie czytał, ale na podstawie poprzednich, podobnych tematycznie lektur zastanawia się, czy warto. Ja też się zastanawiałem. Jednak mam nadzieję, że Dawid przekonał Cię do sięgnięcia po nią. Mnie przekonał.