Nowa miotła nie pomogła. Tak słabego Arsenalu nie było od lat!

Podczas zmian na ławce trenerskiej często zdarza się, że zespół pod wodzą nowego szkoleniowca notuje przyzwoite wyniki. Taki rozwój wydarzeń określa się efektem nowej miotły. Choć z reguły jest to tylko chwilowy błysk drużyny, to i tak pozwala klubowi na zdobycie kilku cennych punktów oraz poprawia humory wśród kibiców. Tego typu konsekwencja nie zadziałała w Arsenalu. „Kanonierzy” prowadzeni przez Fredrika Ljungberga nadal prezentują się na murawie wręcz tragicznie.

To miał być sezon Arsenalu. Nie mówimy tutaj oczywiście o rywalizacji z Manchesterem City czy Liverpoolem w kontekście triumfu w Premier League, lecz realnej walce o czołową czwórkę, która pozwala drużynie wziąć udział w Lidze Mistrzów, wyczekiwanej przez kibiców „Kanonierów” z niecierpliwością. Na pozytywną postawę zespołu wskazywały wzmocnienia w trakcie letniego okna transferowego.

Prawdą jest, że trudno określić Davida Luiza jako piłkarza, który podnosi jakość w defensywie. Trzeba jednak przyznać, iż na papierze transakcje związane z Nicolasem Pepe, Kieranem Tierneyem czy Dani Ceballosem wyglądały dobrze. Żaden z tych zawodników do tej pory nie wywiązuje się z oczekiwań, jakie w nim pokładano. Najbardziej zawodzi były gracz Lille. Pepe nie jest w stanie wywalczyć sobie miejsca w składzie, co potwierdza fakt, iż ostatni mecz od pierwszej minut w Premier League, 24-latek rozegrał 27 października. Była to potyczka z Crystal Palace.

Zawodzi w drużynie przede wszystkim obrona, która spisuje się katastrofalnie. Wystarczy bowiem powiedzieć, że najwięcej obronionych strzałów w lidze ma Bernd Leno. Niemiec udaremnił łącznie 66 uderzeń. Drużyny grające przeciwko „Kanonierom” mają zatem sporo swobody przed bramką ekipy z Londynu. Swoje trzy grosze w tej kwestii dorzuca David Luiz. Brazylijczyk niejednokrotnie zasłynął w Chelsea czy PSG z prostych błędów, skutkujących utratą bramki. W Arsenalu jest podobnie.

Pomoc nie jest lepsza

Bezbarwnie prezentuje się także środek pola. W linii pomocy brakuje zawodnika, który mógłby wprowadzić trochę kreatywności w poczynaniach zespołu. Od jakiegoś czasu z kontuzją zmaga się Ceballos. Hiszpan co prawda nie zachwycał, jednakże co jakiś czas posyłał ciekawe piłki do swoich partnerów.

Miejsce gracza Realu w składzie zajął Mesut Oezil. Postawa niemieckiego pomocnika jest daleka od oczekiwań. Kłopoty zawodnika z odpowiednią grą ciągną się od kilku dobrych miesięcy i trudno wyobrazić sobie, by nastąpił jakikolwiek przełom w tej sprawie.

Najmniejsze pretensje (razem z bramką) kibice mogą mieć do ataku, a dokładniej do Aubameyanga. Gabończyk ma na swoim koncie już 10 bramek w lidze i plasuje się na trzecim miejscu w klasyfikacji strzelców.

Efekt tragicznej defensywy i bezbarwnej linii pomocy jest taki, iż Arsenal od siedmiu spotkań w Premier League nie poczuł smaku zwycięstwa. Biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki, Arsenal nie wygrał spotkania od dziewięciu meczów. Tak fatalną serię po raz ostatni klub zanotował… 10 marca 1977 roku. Drużyna jest w ogromnym kryzysie (największym od lat) i nie do końca widać na horyzoncie człowieka, który z takim problemem byłby w stanie sobie poradzić.