Nowicki: Wygraliśmy mecz, cieszmy się, mamy 3 punkty!

Jak mnie boli i denerwuje ta cała frustracja wychodząca z kibiców polskiej reprezentacji. Dlaczego wszyscy ciągle na coś narzekają? Rozumiem, że zwycięstwo nie było odniesione w najlepszym stylu, ale to są eliminacje, tu na końcu liczą się punkty, to one zadecydują o tym kto pojedzie do Rosji, a my wczoraj zdobyliśmy największą możliwą liczbę tych punktów!

Wczorajszy mecz oglądałem w pubie z kilkudziesięcioma innymi kibicami. Wszystkim coś nie pasowało, wszyscy mieli pretensje do naszych zawodników. Po co strzelał? Po co podawał? Po co dryblował? Polski naród tak ma, że na wszystko narzekamy, a teraz chyba jeszcze nie przyzwyczailiśmy się, że mamy silną reprezentację, która jest w stanie wygrać z każdym, a takie mecze jak wczoraj zdarzają się każdemu. Już nie pamiętamy jak rozgnietliśmy Danię, która swoje dwa gole zawdzięcza tylko i wyłącznie przypadkowi? Wiarę w ludzkość odzyskałem po wejściu na Twittera, na którym obserwuję głównie dziennikarzy sportowych. Tam poczułem się jak ryba w wodzie, bo czytałem same posty, pod którymi podpisuję się oboma rękami i nogami. Sami zobaczcie o czym mówię:

Po meczu z Kazachstanem, kiedy w internecie mnożyło się wyzywanie naszych piłkarzy od frajerów, ja powtarzałem: Spokojnie, Polacy i tak wygrają wszystkie mecze u siebie, a Kazachstan w Astanie to ciężki przeciwnik, który będzie zabierał punkty.

Jesteśmy po trzech kolejkach, Polacy mają 7 punktów i komplet zwycięstw u siebie, a Kazachstan w dwóch meczach na swoim terenie z dwoma najsilniejszymi reprezentacjami w naszej grupie uzbierał dwa remisy. Oczywiście po takim meczu jak wczoraj nie ma sensu popadać w hurraoptymizm, gdyby w naszej grupie byli Niemcy albo Hiszpanie, to też bym inaczej śpiewał, ale ja jestem po prostu przekonany, że my tę grupę wygramy, bo doczekaliśmy się wystarczająco dobrej drużyny.

Wczorajsze spotkanie było bardzo dziwne i ciężko wyciągnąć z niego jakieś oczywiste wnioski. Każdy może je zinterpretować na swój sposób. No bo z jednej strony graliśmy w Warszawie ze słabiutką ostatnio Armenią, w dodatku od 30. minuty z przewagą jednego zawodnika, a męczyliśmy się do ostatniego dośrodkowania. Z drugiej strony, byliśmy cały mecz w ich polu karnym i stworzyliśmy sobie niezliczoną liczbę sytuacji podbramkowych. Dawaliśmy możliwość wygrania tego meczu Ormianom, bo udały im się dwa kontrataki, ale graliśmy w eksperymentalnym i bardzo ofensywnym ustawieniu.

Na końcu i tak wcisnęliśmy tego zwycięskiego gola, a zwróćcie uwagę jak dużo było takich przypadków w historii, w piłce klubowej czy reprezentacyjnej, kiedy to faworyt po kursie 1,10 też się tak męczył, a na koniec często nie zdobywał trzech punktów, bo żelazna defensywa jednak wygrała. Nam udało się ten mur skruszyć i powinniśmy się z tego cieszyć, a nie narzekać!

Nie ma wątpliwości, że naszą drużynę ciągnie Robert Lewandowski i jeszcze nigdy nie było tego widać aż tak bardzo jak teraz. Wszystkie pięć bramek zdobytych w spotkaniach z Danią i Armenią to zasługa Roberta i chyba nie ma wątpliwości, że z obecną formą drużyny, bez niego byśmy tych sześciu punktów nie mieli. Nie jest to jednak powód do narzekania, ale do radości i dumy, że mamy takiego zawodnika w naszej reprezentacji. Naprawdę powinniśmy się z tego cieszyć, no pomyślcie! Po co mówić „E tam, bez Lewandowskiego by były baty od każdego…” skoro można „Niech nam dadzą nawet Niemców czy Francuzów, ojebiemy ich jak chcemy, mamy Lewego w gazie.”?

Wczoraj in minus na pewno Łukasz Teodorczyk. Tu również kilka słów ode mnie, nie żebym się przechwalał, ale często w internecie udzielałem się w dyskusjach, broniąc Nawałkę i jego uporczywe trzymanie się Milika, kosztem Teodorczyka na ławce. Wiele osób wyśmiewało się z Arka, że nie trafił w bramkę na lotnisku i powinien zagrać Teodorczyk. Ja uważałem, że takich postaci jak Lewandowski i Milik się nie zmienia, a Łukasz jeszcze długo poczeka na swoją szansę. No to wczoraj ją dostał, i co? Teraz wszystkim jednak brakuje Milika, nie?

Ciężko będzie za miesiąc wywalczyć jakiś fajny wynik z Rumunią w Bukareszcie, patrząc na grę naszego zespołu i brak jednego z kluczowych zawodników. Podobnie w marcu z Czarnogórą, ale do tego meczu zostało jeszcze dużo czasu. Ja nadal trzymam się wersji, że wszystkie mecze na Stadionie Narodowym Polacy wygrają, a na wyjeździe dołożą cenne punkty, jak chociażby ten z Kazachstanem. W poprzednich eliminacjach przydarzyła nam się tylko jedna porażka. Uważam, że uda się ten wynik wyrównać albo nawet poprawić. Oby to wyrównanie nie nastąpiło już za miesiąc.

Komentarze

komentarzy