Obawy okazały się niesłuszne. Lahoz udźwignął El Clasico

Wybór Mateu Lahoza na pierwszego arbitra El Clasico naturalnie został przed spotkaniem rozebrany na czynniki pierwsze. Hiszpan nie jest zbytnio ceniony przede wszystkim przed fanów Realu Madryt, którzy od 42-latka bardziej nie znoszą jedynie Hernandeza Hernandeza. Głównie dlatego przed pierwszym gwizdkiem pojawiło się sporo dyskusji, czy jest to odpowiednia persona na prowadzenie tego meczu.  

Hiszpan początkowo dość szybko udowodnił, że mieliśmy się czego obawiać. Już po kilkunastu minutach kartkę otrzymało trzech graczy. Najpierw Vinicius, następnie Alba oraz Carvajal. Trzeba przyznać – Lahoz momentalnie ustawił sobie graczy, którzy nie mogli z nim podyskutować o jakichkolwiek decyzjach. A jeśli to zrobili, kara w postaci upomnienia wyczekiwała już w jego kieszonce.

Lahoz uwielbia show, ale tym razem nieco odsunął się w cień. Nie zabrakło oczywiście kontrowersyjnych decyzji. Wspomniany Jordi Alba po faulu na Fede Valverde powinien być może opuścić boisko za drugą żółtą kartkę. Co zrobił arbiter? Nie odgwizdał nawet przewinienia, nie mówiąc już o kartoniku. Z drugie strony lewy obrońca Barcelony nie powinien otrzymać pierwszej kartki, więc w tym przypadku wszystko się wyrównało.

Nawet po żółtej kartce dla zawodnika Barcelony, jego rywal nie potrafi zrozumieć decyzji Lahoza. Wielu kibiców siedzących na Santiago Bernabeu lub przed ekranami telewizora miało zapewne podobną minę.

Mimo wszystko Lahoz uniósł to spotkanie. El Clasico jest zawsze trudne dla arbitrów, a mamy wrażenie, że gdyby prowadził je ktoś inny, wówczas nawet my nie podjęlibyśmy tematu powyższych kontrowersji. Jedyne do czego można się głębiej przyczepić, to wspomniane starcie Valverde z Albą. Hiszpan rzeczywiście wtargnął w tor biegu Urugwajczyka i sędzia mógł podjąć decyzję o kartce. Faul był na pewno, ale czy rzeczywiście na taką karę? To już kwestia do interpretacji.

Arbiter dźwignął mecz i to powinno być najważniejsze. Kibice w drugiej połowie otrzymali świetne widowisko, a sędzia po prostu nie przeszkadzał w delektowaniu się tą ucztą i to powinno być najważniejsze. Niestety to rzadkość podczas El Clasico, które od kilku lat staje się regularną przepychanką o to czy w danej sytuacji powinien być rzut karny, czy też nie. Dziś brakowało takich kontrowersji i to w tym wszystkim jest najlepsze.

Komentarze

komentarzy