Odjeżdżający pociąg Hectora Bellerina

La Masia – dla jednych miejsce absolutnego raju, dla drugich całkowitego przekleństwa. Hector Bellerin żył na pograniczu obu światów, by pewnego dnia stwierdzić: „dość”. Zmiana, jaką dokonał najprawdopodobniej przesądziła o jego karierze. Bo czasami najtrudniejsze kroki są po prostu… najprostsze.

Hector dołączył do Barcelony w wieku ośmiu lat. Momentalnie był uważany za jednego z najwybitniejszych talentów w swojej grupie wiekowej. Mijały lata, a on przechodził przez kolejne szczeble młodzieżowe w Katalonii. W jego głowie jednak narodziła się myśl, że nadszedł czas na zmiany. W wieku 16 lat jasno stwierdził, że pozostanie w Barcelonie będzie czystym nonsensem i trzeba podążyć własną, choć już wytartą drogą przez innego Hiszpana – Ceska Fabregasa.

– Arsenal zaproponował mi rozwój, w który chciałem podążyć. Jeśli zatrzymałbym się w Barcelonie, nie wiem, w jakim miejscu byłbym dzisiaj. Niektórzy z moich kolegów grają w rezerwach Barcelony. Ja jestem tutaj, w Premier League i Lidze Mistrzów. Popełniłem dobrą decyzję. Myślę, że mój profil jako gracza był odpowiedni dla ligi angielskiej – wspomina obecny obrońca Arsenalu.

bellerinbarca

W Akademii Barcelony Bellerin grywał obok takich graczy jak Sergi Samper czy Sandro Ramirez, którzy aktualnie jedyne czym mogą się pochwalić to sporadyczne występy w pierwszej drużynie Barcelony. Hector chciał czegoś więcej i wiedząc, że pozycja skrzydłowego (od najmłodszych lat był głównie wystawiany na tej pozycji) w Barcelonie jest mocno obsadzona, postanowił odrzucić kontrakt od „Dumy Katalonii” i przenieść się do Londynu. Po jego odejściu krążyły pogłoski, że Bellerin bał się podjąć wyzwania. Jako przykład, którym nie chciał podążyć nastolatek podawano zawirowania z Gerardem Deulofeu, który nie potrafił przebić się do pierwszego składu i wylądował w Evertonie, choć był uważanym za jeden z najlepszych produktów La Masii. Jednak sytuacja Bellerina była zupełnie inna – w rzeczywistości odchodząc z Hiszpanii więcej ryzykował, niż gdyby miał pozostać w La Masii. Zmiana pozycji, przystosowanie do nowej kultury, nauka nowego języka, a to wszystko będąc 16-latkiem.

– Wiele osób nadal mnie pyta o odejście z Barcelony. Gdy nadchodzi pociąg to wsiadasz, albo nie – i wtedy on odjeżdża. Ja nie chciałem, żeby ta szansa mi odjechała. Przychodziłem do Arsenalu, jako do klubu, który – tak jak Barcelona – lubi grać piłką. Dodatkowo fakt, że Cesc Fabregas zrobił taki krok przede mną, był dla mnie znaczącym czynnikiem do podjęcia takiej decyzji. To nowe doświadczenie. Jak mówiłem – cieszę się, że wskoczyłem do tego pociągu.

bellerinbarca2

Arsene Wenger zauważył, że jego nowy pupilek posiada ogromny potencjał ofensywny, ale momentalnie starał się go przemianować na bocznego obrońcę. Trenerzy młodszych ekip Arsenalu – co potwierdzał sam piłkarz – pracowali z nim, żeby jak najszybciej nauczyć go podstaw gry obronnej, jednocześnie nie tracąc zdolności ofensywnych.

Mimo przenosin ze szkółki Barcelony, defensor musiał przeczekać na swój moment, na co był idealnie przygotowany. Bowiem francuski menedżer, w 2011 roku kiedy dopinał transfer nastolatka, osobiście wręczył mu projekt trójwarstwowego planu rozwoju dla młodych zawodników, w którym zawarte zostały podpunkty o jednym sezonie spędzonym w ekipie U-18, drugi w rezerwach, natomiast trzeci w zespole seniorskim. Była to umowa, która całkowicie przekonała nastolatka do transferu.

Po zakończonym sezonie 2012/2013, w którym to dotarł z Arsenalem do półfinału NextGen Series (odpowiednik dzisiejszej Youth Champions League), nadszedł czas na nowe wyzwanie – tym razem w zupełnie innym miejscu. Zainteresowanie wypożyczeniem młokosa zgłosiło Watford i po wszelkich ustaleniach prawy obrońca wylądował w Championship na okres trzech miesięcy. Na Vicarage Road udało mu się wystąpić w ośmiu spotkaniach, choć głównie jako prawy pomocnik. Po powrocie z Watfordu mógł przeżyć małe deja vu, ponieważ w ćwierćfinale NextGen Series jego Arsenal trafił na Barcelonę, od której młodzi „Kanonierzy” ostatecznie dostali mocnego łupnia.

bellerinwatford

Kampania 2014/2015 przesądziła o całkowitym rozkwicie wychowanka Barcelony. Już przed sezonem Wenger wyrażał przekonanie, że Bellerin jest gotowy na walkę o pierwszy plac gry. Hiszpański defensor bardzo dobrze zagrał między innymi w towarzyskim turnieju Emirates Cup, w którym to debiutował w koszulce Arsenalu od pierwszych minut. Być może przegrana 2:0 na Signal Iduna Park przeciwko Borussi Dortmund nie była idealnym wprowadzeniem do zespołu, ale solidne występy w przedsezonowym turnieju (zagrał również z Benficą) to było zaledwie preludium do kolejnych popisów. W całym sezonie rozegrał prawie 20 występów w Premier League (głównie za sprawą kontuzji Debuchy’ego), dokładając do tego kilka spotkań w krajowych pucharach i Lidze Mistrzów. Wszystko to zwieńczył dość nietypowym rekordem, a dokładniej pobiciem rekordu sprinterskiego Arsenalu na 40 metrów, wcześniej należącego do Theo Walcotta i Thierry’ego Henry’ego.

– Tego dnia przekomarzałem się trochę z Oxladem Chamberlainem, który mówił mi, że nie zdołam pobić tego rekordu. To był mój pierwszy rok w pierwszym składzie drużyny. Po tym, jak udało mi się tego dokonać, któryś z chłopaków krzyknął: „Och, Hector, pobiłeś rekord klubu Thierry’ego Henry’ego.” Byłem podekscytowany, ale nie wierzyłem mu. Więc stanąłem do startu ponownie i…znowu pobiłem rekord – tłumaczy Bellerin.

bellerinafc

Jego ewolucja w stolicy Anglii natychmiast przyciągnęła plotki o powrocie do macierzystego klubu. W Barcelonie byłby idealnym następcą dla Daniego Alvesa, który niemal do rozpoczęcia obecnego sezonu zwlekał z podpisaniem nowej umowy. Odpuszczenie lekką ręką takiego talentu na pewno jest zadrą dla Katalończyków, tym bardziej, że łatka o wybitnych wychowankach z La Masii powoli zdaję się być opinią nad wyraz przesadzoną, o czym świadczą miliony wydanych funduszy na transfery w kilku ostatnich latach.

Jak sam przyznaje, jego ulubionym zwierzęciem jest tygrys, ponieważ lubi swój „głód” do gry, której ciągle się uczy. Na tym etapie jego kariery jednak brakuje mu doświadczenia. Jednak prędkość, z jaką się uczy jest niemal tak samo szybka jak jego popisowe sprinty. Jeśli więc zachowa tempo rozwoju, niebawem Barcelona nie tylko zapłacze przez oddanie swojego dawnego skrzydłowego, ale złoży Arsenalowi ofertę nie do odrzucenia. Wtedy Hiszpan stanie po raz kolejny na rozdrożu decyzji, widząc odjeżdżający pociąg. Czy ponownie do niego wsiądzie?

Komentarze

komentarzy