Źle się dzieje, oj źle. Barcelona po latach na piłkarskim szczycie, a także całkiem niezłego, spokojnego funkcjonowania, zaczyna gnić od środka. Drużyna przechodzi przez nie do końca dobry okres, zmieniono trenera w środku sezonu po raz pierwszy od 2003 roku, osoby na dyrektorskich szczeblach albo wylatują, albo komuś podpadają. Czy to piłkarzom, czy też kibicom.
Tykającą bombą jest także tolerancja w stosunku do prezydenta klubu, Josepa Marii Bartomeu. 57-latek także nie jest – delikatnie ujmując – osobą kochaną w środowisku „barcelonismo”, a najnowsze doniesienia mogą to tylko pogłębić. Ba – mogą wywołać prawdziwy huragan…
Hiszpańska rozgłośnia „Cadena SER” (zwykle bardzo dobre źródło) doniosła właśnie o szokujących informacjach. Według nich Barcelona miała zatrudnić zewnętrzną firmę do prowadzenia tak zwanych „fejk kont” na Twitterze i Facebooku.
Wszystko w celu szerzenia najzwyklejszej propagandy, czyli bronienia zarządu klubu i prezydenta Bartomeu, a także „atakowania” opozycji. Do tego grona można zaliczyć Joana Laporte, Victora Fonta, Pepa Guardiolę, organizacje niepodległościowe, a nawet zawodników klubu, którzy za bardzo się „wychylają” (m.in. Messi i Pique).
Dziesiątki, a może nawet setki kont, „hejtowały” Pique za zbyt duże zaangażowanie w tenisowy Puchar Davisa, a Messiego za przeciągające się negocjacje w sprawie transferu. Akcja przeciwko Victorowi Fontowi, jednemu z najgroźniejszych kandydatów na stanowisko prezydenta klubu, ma trwać już od końca stycznia 2019 roku. FC Barcelona zapłaciła za to, bagatela… milion euro.
Konsekwencje mogą być wielkie
Można się spodziewać, że zarząd klubu ogłosi, iż są to bzdury wyssane z palca. Oficjalnie sprawa być może za jakiś czas ucichnie, ale tylko pozornie. Raporty, do których dotarto, na pewno nie spłyną jak po kaczce m.in. po zawodnikach, dla których może być to już zbyt wiele.
Kilku z nich, np. Messi, może mieć dość gry w miejscu, które funkcjonuje niczym państwo w państwie. Takie sytuacje nie wpływają korzystnie na komfort psychiczny. Możemy spodziewać się sytuacji typu: „w klubie zostaje albo Bartomeu, albo ja”. Jak myślicie, czy przez klub i samą szatnię przejdzie niedługo burza?